Opowiadanie konkursowe Gabrieli Kasprzyk

Opowiadanie konkursowe Gabrieli Kasprzyk

Wysiadłam z autobusu, zarzuciłam torbę na ramię i otuliłam się szczelniej wełnianym szalikiem. Był środek zimy i to takiej zimy, jakiej nie pamiętałam od lat. Dachy uginały się od śniegu, rzeki zamarzały, a w co mniejszych miejscowościach zasypało drogi i nie dało się przejechać. Niestety, należałam do tych „szczęściarzy”, którym taka sytuacja się nie przytrafiła. Nie miałam więc żadnej wymówki, by nie iść do szkoły, bo mama dawno przestała się nabierać na moje napady kaszlu, chociaż aktorką byłam niezłą.