Niejedna tęga głowa próbowała rozwikłać zagadkę Kapelusznika. Tymczasem być może znajduje się ona całkiem blisko – w Dziedzince, leśniczówce, w której mieszkała odważna i wytrwała kobieta, która zeszła z udeptanej ścieżki. A ponieważ potrafiła porozumiewać się ze zwierzętami jak nikt inny, niektórzy nazywali ją “czarownicą”, sama uznawała siebie za zoopsychologa. Wiedziała, że porozumiewać można się nie tylko za pomocą słów. Swoje obserwacje spisywała na biurku w towarzystwie kruka, rysia i dzika. I stąd moje skojarzenie z “Alicją w Krainie Czarów”. Z jej książek i publikacji możemy nauczyć się miłości do przyrody, o której często zapominamy, goniąc za, wydawałoby się, ważniejszymi sprawami. Ale w edukacji nie ma spraw ważniejszych niż nauka, jak być dobrym człowiekiem i jak dbać o przyrodę, by przyszłe pokolenia ludzi, zwierząt i roślin mogły egzystować. A pomagają w tym projekty.