To wydarzenie było moim jednym z wielu marzeń, które błąkało się po głowie od dobrych kilku lat. Wybrać się na najpiękniejszy, jak wszyscy twierdzą , festiwal na świecie, a mianowicie Woodstock. Na samą myśl byłem przerażony, że gdzie ja tam pośród milionów fanów mocnych brzmień, ubranych w glany, pojawię się infantylnie wkraczając… w ,,błotko”.
W tym roku jednak nie mogło mnie tam nie być! Parę miesięcy temu dobiegła mnie informacja, iż mój zdecydowanie ulubiony polski zespół po dwunastoletniej przerwie pojawi się na Dużej Scenie festiwalu Woodstock. Przeszły mnie dreszcze i stwierdziłem, że jeśli wierzyć w znaki, to właśnie ten znak. Połączenie wręcz niewyobrażalnie idealne. Hey i Woodstock. Ostatnim razem gdy Kasia z bandą zawitali na woodstock’ową scenę byłem jeszcze dzieckiem, a dziś nadarza się idealna okazja, by spełnić swoje marzenie. Zwołałem kilku przyjaciół i chrzestną, w której marzenie o Woodstocku tkwiło od dobrych szesnastu lat (Hey to zespół, w którym zakochałem się właśnie dzięki niej). Zakochani w zespole jak i samej idei festiwalu-wyruszyliśmy! Moje wrażenie po powrocie jest jedno: za rok jadę ponownie!
Pomimo krążących opinii o festiwalu, że jest to miejsce dla ,,metalowców’’, “punkowców’’ itp. To nieprawda. To festiwal dla wszystkich i każdy swobodnie może się tam odnaleźć, i co najważniejsze czuć się komfortowo i bezpiecznie. Bezpieczeństwo przy takich masowych wydarzeniach jest najważniejsze. Mimo rzucanych pesymistycznych opinii Owsiak 22 raz zapewnił to bezpieczeństwo. Pomimo gęstej atmosferze w Europie, w Kostrzynie nad Odrą nikt nie musiał się obawiać nieprzyjemności. Ogromnym zaskoczeniem dla mnie są perfekcyjnie zorganizowane grupy odpowiedzialne za stronę medyczną, sanitarną, militarną oraz ogół dobra i komfortu dla wszystkich. Choć oczywiście to ludzie tworzą taką atmosferę i tu mogę napisać tylko jedno. Wszyscy jadą tam pięknie spędzić czas i kilkukrotnie byłem świadkiem, gdy całkowicie obce sobie osoby zaczynają się przytulać i cieszyć, że są właśnie tutaj. Wspaniałe doświadczenie, które zawsze będę wspominał z uśmiechem na twarzy.
Sam występ szczecińskiego Hey’a był jednym z piękniejszych koncertów zespołu. Pomimo kontuzji Nosowskiej dali z siebie wszystko. Odziana w białą szatę wręcz majestatycznie, Kaśka zasiadła na wygodnym fotelu i od pierwszych dźwięków pobudziła tysiące ludzi do zabawy. Na rozpoczęcie jedyny taki “Teksański”, a potem już tylko lepiej, mocniej i piękniej. Nie ukrywam, że popłakałem się ze wzruszenia jak ostatnia łajza. Zdarłem gardło, a dziś nie potrafię swobodnie poruszać karkiem. Lecz to naprawdę nie jest ważne, gdyż czuje, że spełniło się wielkie marzenie.
Woodstock grajcie dalej! Hey grajcie dalej! Najpiękniejszy festiwal na świecie i najpiękniejszy zespół na świecie tak właśnie było!
Komentarze ( )