Po dwumiesięcznej przerwie nagły powrót do rzeczywistości. Wczesnego wstawania, natłoku obowiązków, często nieprzespanych nocy itp. Wiem co piszę, jeszcze parę lat wstecz, kilka dni przed początkiem kolejnego roku dopadały mnie właśnie takie myśli.
Początek roku szkolnego dla niektórych może wydawać się czymś trudnym, a wręcz nieprzyjemnym. Po dwumiesięcznej przerwie nagły powrót do rzeczywistości. Wczesnego wstawania, natłoku obowiązków, często nieprzespanych nocy itp. Wiem co piszę, jeszcze parę lat wstecz, kilka dni przed początkiem kolejnego roku dopadały mnie właśnie takie myśli. Pojawiało się tak zwane #summertimesadness . Wrażenie, że czeka mnie kolejne parszywe dziesięć miesięcy w szkole. Jak wiadomo wszystko ma swój początek i koniec, a mój koniec narzekania na nowy rok szkolny minął (mam nadzieję, że bezpowrotnie).
W tym roku naprawdę ucieszyłem się, że mogę wrócić. Może to tęsknota, może poczucie stabilności, którą trudno wywalczyć podczas wakacji. Zbyt długie tkwienie w miejscu rozleniwia do granic możliwości. Całe szczęście w tym roku spędziłem naprawdę aktywnie wolny czas.
W domu na dobrą sprawę pomieszkiwałem. Bo prawdziwym mieszkaniem nazwać tego nie można. Tegoroczne wakacje spędziłem dosłownie i w przenośni na walizkach. Pomieszkując to tu to tam. Zacząłem swoją pierwszą pracę, w swoim zawodzie więc oprócz tego, że mogłem się sprawdzić, mogłem robić to co naprawdę lubię czyli gotować. Jak jest w gastronomi każdy dobrze wie. Jest ciężko, gorąco i pracuje się stosunkowo długo. Choć wszystko wynagradzało towarzystwo, brawurowa atmosfera i oczywiście posiadanie własnych pieniędzy. Pracę podjąłem ze swoją przyjaciółką z klasy więc prawie każdego dnia kończyliśmy pracę z wielkim uśmiechem na twarzy.
Ale nie samą pracą człowiek żyje…
W te wakacje dość sporo podróżowałem. Zjeździłem wzdłuż i wszerz nasz kraj. Korzystając z przeróżnych środków transportu, choć sentyment do pociągów najczęściej wygrywał. Tak wylądowałem w Warszawie, Kostrzynie, Opolu, Bieszczadach i kilka razy w Krakowie, który skradł moje serce doszczętnie. Kilka dobrych wydarzeń, koncertów i imprez, które zapewne na zawsze zostaną w mojej pamięci. Jest co wspominać! Choć najważniejszym elementem układanki są ludzie, których poznałem albo wznosiłem znajomość na coraz to wyższy level.
Dlaczego więc zatęskniłem, skoro było aż tak dobrze? Za wszystko ponownie odpowiedzialni są ludzie i atmosfera, którą tworzą.
Dziś na inauguracji szanowana Pani Dyrektor mówiła, że każdy dzień jest ważny i każdy dzień należy wykorzystać. Podpisuje się pod tym obiema rękoma. Czuje, że ten wieńczący rok jest najważniejszy i nie ma czasu na przypadkowe dni. Chęć działania kumulowała się we mnie przez dwa miesiące. Teraz tylko trzymać kciuki aby nie wyparowała wraz z ostatnimi ciepłymi promieniami słońca.
Komentarze ( )