Niedzielnej nocy tuż przed moim zaśnięciem w Internecie pojawiła się informacja, jakże smutna i nierealna. Wybitny mistrz, najlepszy polski i światowy reżyser, artysta i autorytet dla wielu – odszedł. Andrzej Wajda człowiek legenda, który umarł w wieku 90 lat, kilka dni przed premierą swojego najnowszego dzieła.
Moja historia z Andrzejem Wajdą rozpoczęła się w gimnazjum. Uczęszczałem wtedy bowiem do Publicznego Gimnazjum im. Andrzeja Wajdy w Rudnikach. Jedynej szkole, której Wajda zgodził się udzielić patronatu swoim nazwiskiem. Pamiętam opowieści mojego ówczesnego dyrektora. Opowieści przepełnionej determinacją i olbrzymią chęcią wspięcia się na wyżyny, by sam Mistrz zgodził się uhonorować szkołę swoim imieniem. Udało się! Niewiele znacząca wieś, a w niej wydawać by się mogło przeciętne gimnazjum, otrzymuje tak wielki tytuł. Tak bardzo zobowiązujący. Tak rozpoczęło się moje gimnazjalne życie z niewielką świadomością, że ktoś bardzo ważny, ktoś historyczny i ceniony na całym świecie, kiedyś tu był i coś po sobie zostawił. Zostawiał za każdym razem, gdy przyjeżdżał odwiedzić swoją szkołę. Tak powstało m. in. Kino za Rogiem. Jedna z sal lekcyjnych została przerobiona na klimatyczne kino, które ufundował sam patron. Dlaczego? Jak sam komentował, gdy dowiedział się, że ,, jego uczniowie ‘’ do najbliższego kina mają 50 km, solidnie się zdenerwował i postanowił przywieść im kino do szkoły. To tylko jeden z tak licznych gestów, które otrzymała młodzież Rudnik. Karmił On prezentami za każdym razem, gdy uczniowie również odwiedzali jego samego. Gestem, który pamiętam, a szczęśliwcy z mojej klasy mieli okazję z niego skorzystać był udział w filmie ,, Wałęsa ‘’. Kto by pomyślał, że paradoksalnie przeciętni uczniowie z nijakiej miejscowości wystąpią w dziele mistrza.
W tym chyba tkwił fenomen tego człowieka. Z pozoru wszystko to, co wydawałoby się nierealne, Wajda potrafił wykorzystać i spłodzić z tego kolejny sukces. Większy, mniejszy, osobisty a przede wszystkim sukces dla społeczeństwa, tego młodego niedoświadczonego oraz dojrzałego, które swoje doświadczenie czerpało z przeżytych historii. W dzisiejszych czas, gdy lekcje historii pozostawiają wiele do życzenia, to właśnie filmy Andrzeja Wajdy uczą takich jak ja – zostawionych samemu sobie z ciekawością. Gdy myślę o pewnych historycznych wydarzeniach mam przed oczami fotosy z filmów wybitnego reżysera. Świadomie mogę stwierdzić, że gdyby nie pewne obrazy filmowe Wajdy nigdy nie odczytałbym historii w ten sposób. Jego dzieła ukazują prawdę, często bolesną i niezrozumiałą, ale to, co mnie zawsze najbardziej poruszało to umiejętność pokazywania człowieka. Kreowania charakteru na ekranie, szczegółowe ukazywanie ludzkich mankamentów.
Był mistrzem, który dziś jest już legendą. Jest naszą dumą, bo gdyby nie On i jego filmy zapewne świat długo nie dowiedziałby się o losach naszego kraju, o wydarzeniach historycznych w Europie. Gdyby nie Wajda zapewne nigdy nie spoglądałbym na produkcje filmowe tak jak, spoglądam na nie dziś. Gdyby nie Wajda pewnie nigdy nie uczyłbym się o filmie, rozkładając go na części pierwsze. Dzięki Niemu i jego patronatowi miałem okazję zaznajomić się głębiej ze sztuką. Wsiąkać w nią doszczętnie, a dziś czuć, że jej część jest mocno ukorzeniona we mnie. Dlatego, gdy dowiedziałem się, o śmierci czułem, że to nie może być prawdą. Nie myliłem się. To tylko pozorne i fizyczne odejścia stąd. Gdzie? Miejmy nadzieje, że Andrzej Wajda znajdzie swoją własną Ziemie Obiecaną. Tu jednak na naszej ziemi jego część jest wryta w naszą świadomość, w naszą historię. Tu On i jego filmy będą żyły zawsze. Kolejne pokolenia będą uczyły się o mistrzu, kolejne poznawały losy przodków w zarejestrowanych obrazach. Dlatego pragnę podziękować dziś, za wszystko Panie Andrzeju.