Trzy lata temu przez przypadek natknęłam się na romans Francine Rivers pt. „Chata w dolinie”. Okazało się, że jest to jedna z najbardziej wyjątkowych książek, jakie miałam okazję przeczytać. Choć jestem wielką fanką kryminałów, to powieść Rivers stoi w moim rankingu na pierwszym miejscu.
Kalifornia, XIX wiek. Piękna Angel, mając zaledwie osiem lat, po śmierci matki trafiła do domu publicznego. Dziewczyna staje się zamkniętą w sobie osobą i nie wie, czym jest prawdziwa miłość. Sprzedając ciało obcym mężczyznom, traci sens życia. Kiedy na jej drodze staje Michał Ozeasz, serce Angel powoli zaczyna się otwierać. Kierowany Bożą miłością mężczyzna zabiera kobietę do swojej chaty w dolinie i pokazuje jej, jak piękna potrafi być miłość. Angel rozpoczyna wewnętrzną walkę z samą sobą i postanawia stawić czoło przeszłości oraz trudnościom, z jakimi się zmagała od najmłodszych lat.
Książka wywarła na mnie ogromny wpływ. Główni bohaterowie są bardzo dobrze ukazani, wyraziści i łatwo ich pokochać. Postać Michała Ozeasza jest dla mnie najbardziej interesująca. Jest on stuprocentowym mężczyzną, a jednocześnie osobą wrażliwą i oddaną Bogu. Wykazuje się ogromną cierpliwością do Angel i mimo trudności i przykrości, jakie go spotykają z jej strony, nie poddaje się i postanawia zmienić dziewczynę. To Bóg daje mu siłę i podpowiada, czym kierować się w życiu.
Historia tych dwojga ludzi dostarczyła mi wielu niezwykłych emocji. Spowodowała złość, płacz, a jednocześnie wywołała radość i uśmiech na twarzy. Żadna książka do tej pory nie wywołała we mnie tylu emocji naraz. „Chata w dolinie” jest niewątpliwie warta uwagi i przeczytania. Nie jest to tylko opis miłości dwojga odmiennych ludzi, lecz także ukazuje relację, jaka zachodzi miedzy Bogiem a człowiekiem. Książka jest godna polecenia każdej osobie. Dla mnie była doskonałą lekcją życia.
Komentarze ( )