Hasło “szkolne dziennikarstwo” kojarzy się często anachronicznie z oficjalnymi i “grzecznymi” recenzjami wytworów kultury (bardzo) wysokiej lub zleconymi zadaniami na sztampowy temat. Może być inaczej i często jest – czego dowodem YoungFace.TV. Młodzież może jednak także całkiem poważnie zaistnieć w mediach lokalnych. Oto jak to jest u nas.
YoungFace.TV to nasze podstawowe pole publikacyjne, tu trafia większość tekstów naszych szkolnych dziennikarzy, a jakie obszary ujawnienia zdolności udało się znaleźć w środowisku lokalnym?
Media lokalne
W naszym uroczym, choć niewielkim, Łańcucie jest ich całkiem sporo. Działają “Telewizja Łańcut”, lokalne gazety i biuletyny oraz portale informacyjne. Współpracujemy z redakcją prężnie działającej strony “Łańcut Gada” oraz “Gazetą Łańcucką”. Teksty szkolnych dziennikarzy ukazują się również na stronach łańcuckich instytucji. Jak to działa? Mamy szczęście – możemy realizować takie zadania z obopólną (mediów i naszą) korzyścią. Teksty uczniów są próbami dziennikarskimi (często bardzo udanymi, ale jednak jeszcze amatorskimi). Młody publikujący dziennikarz może więc zaistnieć w lokalnej przestrzeni publicznej przy pomocy tekstu podpisanego własnym nazwiskiem. Dzięki zainteresowaniu mediami lokalnymi zyskuje większą grupę odbiorców, a jego próba dziennikarska zostaje udokumentowana. Jest też (last but not least) po prostu satysfakcja. Co zyskują media? Rzetelnie przygotowany tekst oraz “świeże” spojrzenie na wydarzenia lokalne. Z założenia po tej pracy nie spodziewamy się profitów finansowych. Dla osoby stawiającej pierwsze kroki dziennikarskie, świadomej, że jest na początku drogi (która może, choć wcale nie musi, być kontynuowana) istotne jest zbieranie doświadczeń i “zaistnienie”. Może w życiu takiego dziennikarza-amatora zdarzy się sytuacja, gdy będzie mógł powiedzieć: “Tak, mam już publikacje tu i tu” – doświadczenie to COŚ, tym bardziej – doświadczenie udokumentowane.
Zasady
Mimo że staramy się rozsądnie oceniać nasze możliwości, jednocześnie idealistycznie dążymy do jak największego profesjonalizmu. Uczymy się więc warsztatu dziennikarskiego, korzystamy również chętnie z rad i podpowiedzi redaktorów. (Piszę “my”, bo odkąd mam szczęście pracować z liczną szkolną redakcją, jestem przeświadczona, że nasz rozwój jest symultaniczny.) Poznajemy podstawowe gatunki, budowę tekstów, zabiegi powiązane ze stylem publicystycznym. W ramach lokalnych szczególnie ważna jest rzetelność w zakresie operowania nazwami własnymi (nazwiskami, nazwami urzędów i instytucji) i powiązane z nią względy dyplomatyczne. Istotne jest znalezienie tematu interesującego lokalną społeczność. Wreszcie arcyważne – przedstawienie go w formie tak atrakcyjnej, żeby jak największa liczba czytelników dotarła do ostatniej kropki. Naszym ogromnym szczęściem jest otwartość redakcji łańcuckich mediów i częste przyjmowanie do publikacji naszych tekstów.
Cel: temat
Dobór tematu musi być powiązany z charakterem mediów. Tu – powinno to być zjawisko ważne dla lokalnej społeczności. Najczęściej tematem takiej publikacji staje się wydarzenie (na przykład kulturalne) rozgrywające się na terenie Łańcuta lub w jego okolicy. W ten sposób opisujemy również zakrojone na szerszą skalę wydarzenia powiązane z naszą szkołą, co dodatkowo integruje i wzmacnia więź z nią. Przykłady? Coroczny listopadowy “Dzień Życzliwości”, łańcuckie odsłony “Narodowego Czytania” i “Nocy Bibliotek”, powiatowe konkursy z różnych dziedzin – to tylko kilka interesujących lokalną społeczność tematów przez nas udokumentowanych. Ważną grupę tekstów cieszących się świetnym odbiorem czytelników są wywiady. Kto może stać się bohaterem? Oto przykłady: uczestnicy zeszłorocznego projektu “Filmowy Łańcut”, których praca zaowocowała głośnym remakiem “Trędowatej”, pan Zbigniew Trześniowski – znany badacz lokalnej historii i legend, pisarz, Bartek Boratyn – uczestnik programu “Master Chef”, kucharz i bloger, Henryk Drążek – honorowy członek koła łowieckiego, szanujący przyrodę myśliwy. Różnorodnie, prawda? A wszystkie te osoby (i liczni inni rozmówcy) znalazły się w otoczeniu szkolnych dziennikarzy i to oni umiejętnie ich w wywiadach zaprezentowali. Wreszcie – sport. Niektórzy dziennikarze szkolni specjalizują się w określonej tematyce. Kilkunastu – w sportowej. Ten temat również znajduje uznanie w mediach lokalnych, jednocześnie może być ukazany z perspektywy zapalonego sportowca lub kibica.
Jak to zorganizować?
Algorytmy działania (o ile można tu mówić o jakichkolwiek schematach) są różne. Oto nasze. Czasem zaczyna się od pomysłu – przedstawiamy go redakcji i po jej aprobacie powstaje tekst. Umawiamy się też na przykład, że o konkretnym wydarzeniu napiszemy i dostarczamy artykuł. To szczególne wyzwanie, bo “informacja stygnie” (oto nasza zwyczajowa złota myśl w odniesieniu do bieżącej tematyki) i tekst musi powstać błyskawicznie. Naszym wyznacznikiem etycznym jest też, by nigdy nie dublować tego samego (a nawet zbliżonego w formie) tekstu. Bywa więc i tak, że kilku różnych autorów pisze artykuły o tym samym wydarzeniu kierowane do różnych mediów, bazując na tych samych informacjach, ale różnorodnie je formułując. Uczniowie tworzą też regularnie teksty w ramach określonego gatunku publicystycznego lub szerokiego zagadnienia. Zdarza się, że ktoś skoncentruje się na tematyce lokalnej – wtedy również proponujemy taki tekst lokalnym redakcjom. Szczególne miejsce na tym polu naszej działalności zajmuje współpraca dziennikarska z Miejską Biblioteką Publiczną w Łańcucie. Tu uczniowie występują w roli reporterów zapraszanych na organizowane wernisaże, spotkania autorskie, uroczystości. Często są w ten sposób również przedstawiani uczestnikom imprezy. Artykuły publikowane są na stronie biblioteki i/lub w lokalnych mediach. Zdarzało się także – to szczególne doświadczenie, wymagające dodatkowych umiejętności – że uczniowie prowadzili wywiady na żywo dla zgromadzonej publiczności.
Po co?
No właśnie, trudno coś robić z zaangażowaniem, nie mając celu. Cieszę się, widząc, że często dla uczniów ocena nie jest jedynym. Czynnikami motywującymi są: satysfakcja (własne nazwisko na lokalnym portalu lub w gazecie), doskonalenie warsztatu, zbieranie doświadczeń. Są też cele mniej namacalne i uchwytne. Rozwija się nasza wrażliwość na otoczenie, na inne osoby postrzegane indywidualnie i jako społeczność, zacieśniają się nasze więzi z “małą Ojczyzną”, kształtuje wrażliwość estetyczna i rzetelność. Mam również wielką nadzieję, że i nasza łańcucka społeczność zyskuje poprzez kontakt z uczniowskim postrzeganiem najbliższego otoczenia.
Takie są nasze ścieżki w dziennikarstwie lokalnym i nasze doświadczenia – może dla kogoś okażą się przydatne :) Dla mnie zaś są niesłabnącą systematyczną dawką radości i dumy z osiągnięć, wrażliwości i zdolności uczniów :)
Komentarze ( )