Codziennie na ulicy spotykam wiele osób. Zapewne większość z nich, jeśli nie każdy, boryka się z jakimś problemem. Niektórzy, zmuszeni sytuacją, mówią o nich otwarcie, inni zaś widząc w kimś dobrego słuchacza, zwierzają się, by poczuć pewnego rodzaju ulgę. A pewnie niewielu z nas się zastanawia, ile problemów “mija” nas codziennie na ulicy.
Czasami wystarczy tylko spojrzeć na twarz człowieka stojącego obok. Twarz bez wyrazu, napięta, przeorana zmarszczkami, zmęczona, niepamiętająca już spokojnego odpoczynku, by móc się zregenerować. Patrzące w dal, szklące się oczy. Niekiedy, by komuś pomóc, czy jakoś ulżyć, wystarczy tylko uśmiech, drobny gest czy miłe słowo. Sama wiem, jak bardzo potrafią być w takich momentach wartościowe.
Pewnego słonecznego poranka krążąc pomiędzy stoiskami na tzw. rynku, zobaczyłam stojącą na uboczu staruszkę. Zastanawiałam się, kto ją tutaj przyprowadził. W miejsce, gdzie często tłum przepycha się między stoiskami, torując sobie drogę, nie spoglądając nawet na drugą osobę. Rozmyślając, minęłam ją, ale nagle uświadomiłam sobie, że ta kobieta trzyma w ręku serwetki na sprzedaż. Około 80-letnia staruszka, stojąca w uciążliwym dla wzroku słońcu, pomiędzy tłumem, trzymająca wydziergane przez siebie serwetki. Ten widok bardzo mnie poruszył. Natychmiast wróciłam do tej kobiety i poprosiłam o taką serwetkę. Starszej pani, próbującej wybrać ją dla mnie, zaczęły ze zdenerwowania trząść się ręce. Chciałam jej jakoś pomóc. Odezwały się we mnie uczucia współczucia i troski. Być może nie spodziewała się, że ktoś od Niej coś kupi…
Odchodząc usłyszałam od staruszki: “dziękuję”. Jedno, zdawałoby się proste słowo, a zawierające w sobie tak wiele. Już dawno nie słyszałam tak szczerego podziękowania. Czym dla mnie były te pieniądze, za które kupiłam serwetkę? A jak ogromną wartość mogły mieć dla tej kobiety? Tak naprawdę to ja jej powinnam dziękować. Nie tylko za pięknie, własnoręcznie wykonaną serwetkę, ale za postawę jaką prezentowała. Za wytrwałość, bo stała tam sama, nie mając gdzie usiąść. Za cierpliwość, przy misternym wykonywaniu, dzierganiu serwetek. Za uprzejmość, że pomimo długiego stania, nie narzekała i była dla każdego życzliwa. Za szczere słowo podziękowania. Za to, że znalazła się w tym samym miejscu, gdzie ja i za to, że mogłam jej choć odrobinę pomóc.
Małe proste gesty, są bardzo często bezcenne. Nie zapominajmy o tym.
Komentarze ( )