Każdy z nas ma w sobie coś z dziecka, choć czasem trudno się do tego przyznać. Jednak goście, którzy odwiedzili nas w II LO nie ukrywali, że w czasie swojej pracy czują się i zachowują, jak „duże dzieci”. Ich zajęcie jednocześnie jest także pasją sprawiającą masę radości. Czy z zabawy i umilania czasu dzieciom można uczynić sposób na życie? Na to pytanie odpowiedzieli Animatorzy Kinga i Kamil Wierzbińscy.
Młode małżeństwo udowadnia, że nawet niezależnie od wykształcenia, trzeba czasem pójść za głosem serca, pasji i talentu. Para od pewnego czasu świetnie sprawdza się w roli animatorów czasu wolnego dla najmłodszych. Choć nie tylko… bo i my, trochę starsi, podczas demonstracji mogliśmy „na własnej skórze” przekonać się, że wspaniale odnajdują się w wybranej roli. Jak wiadomo, wiek to tylko cyferki i po krótkim czasie z radością robiliśmy zwierzątka z baloników i wyciągali ręce po ogromne ilości baniek lecących z wytwornicy.
Uświadomiliśmy sobie, że aby wywołać na twarzach dzieci uśmiech, nie potrzeba szczególnych nakładów finansowych – wystarczy odrobina kreatywności. Zamiast drogiego, profesjonalnego sprzętu do „zamykania w bańce” nasi goście są posiadaczami własnoręcznie zrobionego z… hula-hop „urządzenia”. Zamiast profesjonalnego płynu do robienia mydlanych baniek korzystają z „tajnego” specyfiku domowej roboty, którego głównym składnikiem jest popularny płyn do mycia naczyń, koniecznie cytrynowy.
Takie zaangażowanie i pomysłowość są naprawdę godne podziwu. Sam pomysł na działalność zasługuje na uwagę, choćby ze względu na to, że często w trakcie różnych przyjęć, w których uczestniczą całe rodziny (wesela, imieniny) dzieci po prostu się nudzą. Chyba, że trafią pod opiekę właśnie takich osób, jak Kinga i Kamil. A wszystko zaczęło się niepozornie, bo od gromadki dzieci z rodziny, którymi ktoś musiał się zająć. Potem dołączyły dzieci z sąsiedztwa, a teraz państwo Wierzbińscy dostają zamówienia na organizację czasu dzieciom. Jak widać, przerodziło się to w biznes dający radość, nie tylko samym maluchom, ale także małżonkom. Jak sami podkreślają na swoim facebookowym profilu: „śpiewamy, skaczemy, tańczymy…po prostu uwielbiamy spędzać czas z dzieciaczkami!” Mimo, że na jedno z ostatnich wydarzeń, czyli „Bal wszystkich świętych” dla ponad setki dzieci przedszkolnych, Kamil przez większość nocy pompował baloniki, uśmiech tych, których nimi obdarowali z pewnością wiele wynagradza.
A jak my – licealiści – traktujemy to spotkanie? Oczywiście nie tylko jako możliwość zabawy, ale przede wszystkim dziennikarską obserwację prowadzącą do uświadomienia sobie, że mając pasję i pomysł można wszystko. Praca nie musi być nużąca i nieciekawa. Wystarczy odkryć, co daje nam radość i iść w tym kierunku. I nie są to puste słowa – wystarczy spojrzeć na naszych gości i zobaczyć, jaką radość mają z tego, co robią.
Komentarze ( )