Ośmioletnia szkoła podstawowa, w tym czteroletnia edukacja wczesnoszkolna, cztery lata liceum i aż pięć lat technikum. Zlikwidowanie szkół zawodowych na rzecz szkół branżowych.
Szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej zdradziła szczegóły projektu reform w polskiej edukacji. Anna Zalewska podsumowała ogólnopolską debatę. Przedstawiła swoją propozycję zmian systemu edukacji. Resort edukacji zdecydował się na likwidację szkół gimnazjalnych, a nowy system miałyby stworzyć: 8-letnia szkoła powszechna, w tym 4-letnia edukacja wczesnoszkolna oraz 4-letnia klasa na poziomie gimnazjalnym. Następne zmiany dotknęłyby również szkoły ,,średnie’’. Liceum miałoby trwać 4 lata, technikum 5, a szkoła zawodowa miałaby zostać szkołą branżową, dwuetapową w sumie pięcioletnią. Kolejny dość ważnym celem MEN jest inwestycje w rozwój czytelnictwa już od pierwszej klasy szkoły podstawowej oraz historii.
Program, który ma powstać – “Książka w każdym domu” ma na celu stworzenie kanonu lektur dla rodziców i dzieci wychowania przedszkolnego oraz uatrakcyjnienie wiejskich bibliotek, poprzez wsparcie finansowe. Nowa podstawa programowa chciałaby wprowadzić więcej obowiązkowych lekcji historii oraz stworzyć korelacje przedmiotową, takich przedmiotów jak historia, polski i wiedza o społeczeństwie.
Zmiany mają dotknąć również matur. Procedury maturalne odtąd mają być uproszczone, a liczba pytań otwartych ma wzrosnąć. Formuły egzaminów ustnych z języka ojczystego i obcego również mają ulec zmianie.
Osobiście czuje pewne zmieszanie. Z jednej strony cieszy mnie fakt zlikwidowania szkół gimnazjalnych. Od samego początku uważałem to za coś przerysowanego. Trzynastoletnie dzieciaki, które najczęściej niewiele jeszcze mają w głowie nagle trafiają do nowej placówki i czują się już poniekąd dorosłe. Wiem coś o tym, jednak nie tak dawno kończyłem gimnazjum. Wspomnień niestety więcej negatywnych niż pozytywnych.
Lecz po drugiej stronie medalu pojawia się pytanie, jak to będzie? Czuje, że będzie niezłe zamieszanie z wygospodarowaniem budynków szkół, ułożeniem podstawy programowej, zatrudnieniem nauczycieli, a przede wszystkim rozmieszczeniem młodzieży, która często ma do pokonania kilka zacnych kilometrów.
Mam pewne przeczucie, że zamiast zmieniać i polepszać niestety paskudną podstawę programową nasi rządzący zaczynają rewolucje od tyłu. To wszystko cudownie brzmi jak zwykle praktycznie same superlatywy. Trudno jest spekulować jak będzie. Istnieje prawdopodobieństwo, że będzie lepiej. Choć może okazać się, że pięknie zapowiadający się plan rządzących będzie jedną wielką porażką. Osobiście zwolennikiem dotychczasowych decyzji panującego rządu nie jestem i czuje, że moje zdanie prędko się nie zmieni.
Komentarze ( )