steamuserimagesa.akamaihd.net.jpg
materiały wydawcy

„-Jestem… – Nie interesuje mnie kim jesteś” – ten charakterystyczny urywek dialogu przywodzi na myśl fanom gier RPG górniczą dolinę ukrytą za magiczną barierą – miejsce akcji pierwszej części sagi „Gothic”. Mimo swoich niedoskonałości, ta uwielbiana do dzisiaj gra stworzona przez zespół Piranha Bytes zdobyła wielką popularność w krajach Europy Środkowej (lecz nie tylko) i obecnie uznawana jest za klasykę swojego gatunku.

Górnicza dolina to ponure miejsce, gdzie trafia bezimienny bohater za nieznane nam wykroczenie. Nie musiało być ono jednak duże, gdyż Rhobar II, prowadząc na kontynencie wojnę z orkami, potrzebował magicznej rudy, która była wykorzystywana do wytwarzania potężnego oręża. Z tego powodu wprowadził nakaz wysyłania na przymusowe „wykopaliska” każdego, nawet drobnego przestępcę. Było to powodem masowych ucieczek więźniów, dlatego król zlecił dwunastu magom, aby stworzyli magiczną barierę wokół wykopalisk, aby nikt nie mógł się wydostać. Coś poszło jednak niezgodnie z planem i bariera rozrosła się do wielkich rozmiarów, tym samym zamykając magów wewnątrz. Zamieszanie wykorzystali skazańcy, którzy przejęli władzę nad kopalnią, zmuszając Rhobara do uległości i wysyłania im luksusowych przedmiotów w zamian za dostawy magicznej rudy. Wykształciły się również trzy obozy o rożnych wizjach przyszłości: „stary obóz”, który handlował z królem, „nowy obóz”, gdzie magowie wody starali się na własną rękę zniszczyć barierę oraz „obóz na bagnie” tzw. sekta, którego członkowie czcili (nieświadomi) przerażającego demona Krushaka, zatruwając swój umysł skrętami z bagiennego ziela. I właśnie do takiego świata (jako nieświadomy wysłannik boga Innosa) trafia Bezi.

Zdecydowanie mocną stroną „Gothica” jest fabuła, wokół której nadbudowanych jest wiele pomniejszych historii. Mimo iż linearna, to zaskakuje fakt, ile wątków można wpleść do tak stosunkowo niedużego obszaru. Grę podzielono na rozdziały, w których stopniowo odkrywamy cel gry. Zdarza się, że miejsca już pozornie przez nas spenetrowane odkrywają w następnym etapie kolejne tajemnice. Wszystko na końcu sprowadza się do jednego zakończenia gry, ale sytuacja staje się klarowna dopiero mniej więcej w połowie rozgrywki. Zatem aby odkryć wszystkie możliwości, nie wystarczy jedno przejście gry. Powoduje to głównie występowanie trzech obozów i fakt, że do któregoś z nich będziemy musieli się w końcu przyłączyć. Również opowieść sięgająca stworzenia świata przez Innosa, stanowiąca tylko tło dla wydarzeń z gry, została niezwykle rozbudowana, co pozwala graczowi na wczucie się w klimat.

Świat, w którym toczy się akcja, pełen jest magicznych stworzeń i przedmiotów. Po dłuższej rozgrywce nie powinien nas dziwić napotkany kretoszczur czy popularny ścierwojad. Są to jednak jedne z prostszych do pokonania potwory. Prawdziwym wyzwaniem mogą być hordy orków, wielkie węże błotne, demony, golemy czy ogromne trolle. Mamy do czynienia również z bossami takimi, jak królowa pełzaczy czy śniący, bez których pokonania nie da się ukończyć gry. Dostępnych jest wiele broni od początkowej lagi czy kilofa, poprzez miecze, topory, maczugi, a na kuszach i łukach kończąc. Możemy używać magii w postaci run i zwojów. Magiczne mikstury zwiększają nasze zdrowie czy umiejętności. W zależności od wybranej gildii nosimy różne pancerze i szaty.

Grafika w „Gothicu” jest surowa. Chleb jest tu bardziej kanciasty niż w „Minecrafcie”! To oczywiście tylko żarty i nie ma w tym nic dziwnego, bo gra ma ponad 15 lat. Mimo wszystko jest na swój sposób wciągająca i intrygująca. To między innymi zasługa mrocznego klimatu i rozwoju technologicznego podobnego do rzeczywistego średniowiecza. Ludzie nauczyli się wydobywać rudy metali, przetapiać je i wytwarzać z nich broń. Pieką mięso nad ogniskami, a głównymi budulcami są drewno i kamień.

Jeśli chodzi o mechanikę, „Gothic” to cRPG, gdzie zaczynamy od zera, zepchnięci do kolonii oraz pobici na powitanie przez Bullita i spółkę. Ratuje nas Diego – pierwsza osoba, której możemy zaufać i która może nas czegoś nauczyć. Słowo „nauczyć” ma tutaj kluczowe znacznie. Rozwój postaci opiera się na zbieranych przez nas punktach doświadczenia zdobywanych podczas zabijania potworów, przeciwników czy wykonywania questów. Za to osiągamy kolejne levele, a co za tym idzie, punkty nauki. Sami decydujemy, na co je przeznaczymy. Możemy stać się silniejsi, sprytniejsi czy zwiększyć poziom many. Poszczególni nauczyciele podpowiedzą nam również, jak lepiej walczyć, jak skórować zwierzynę i pozyskiwać z niej trofea, a nawet jak otwierać zamki czy okradać innych. Wszystko oczywiście w szlachetnym celu. Jesteśmy przecież wysłannikami Innosa… Nie ma jednak co ukrywać, że najlepszym sposobem zarobku w początkowej fazie gry jest kradzież. Natomiast środkiem płatniczym jest pożądana przez wszystkich magiczna ruda. No może nie przez bractwo… Oni chcą tylko palić bagienne ziele.

Pisząc o mechanice gry, nie sposób nie wspomnieć o systemie walki. Wiele osób porównuje pierwszą część sagi do „Morrowinda”, ale w tej kwestii zwycięża „Gothic”. Nie jest to bezmyślne machanie bronią na lewo i prawo, jakie występuje w konkurencyjnej produkcji, ale przemyślany sposób z elementami uników i blokownia, który u nauczycieli walki ulepszamy. Występują bronie jednoręczne i dwuręczne. Łuki i kusze. Zostając magiem, posługujemy się runami. Dostępne są one o rożnej mocy używane od poszczególnych stopni wtajemniczenia magicznego. Wojownicy mogą stosować w zamian jednorazowe zwoje.

Muzykę do Gothica skomponował Kai Rosenkranz. I zrobił to doskonale. Mroczny soundtrack idealnie pasuje do ponurej i tajemniczej górniczej doliny. Cała ścieżka dźwiękowa trwa zaledwie godzinę, jednak nie ma się wrażenia, że motywy zbyt często się powtarzają, a to za sprawą tego, iż w różnych miejscach czy podczas zagrożenia lub trybu walki melodia się zmienia. Pisząc o soundtracku, trzeba również zwrócić uwagę na dubbing, przy którego nagrywaniu uczestniczyła śmietanka polskich aktorów głosowych. CD project wykonało świetną robotę, polonizując w pełni „Gothica”. Polskiego dubbingu słucha się tak dobrze również dzięki zabawnym dialogom, których w grze odnajdziemy całe mnóstwo. Wszystkim graczom sagi znany jest irytujący głos Wrzoda, który chcąc zostać naszym przyjacielem, pyta za co trafiliśmy do kolonii: „- Ty też za bardzo lubisz zwierzęta? Heh. Oni krzywo na to patrzą wiesz? Właśnie tak tutaj wylądowałem”. Bezimienny stosował różne sposoby motywowania do działania: „- Rusz dupę do roboty albo dostaniesz kopa”. Natomiast magowie nie przebierają w środkach: „- Kilka lat temu jeden z cieni próbował zasztyletować we śnie arcymistrza magów ognia. Faceta znaleziono potem w zewnętrznym pierścieniu. Jeśli chodzi o ścisłość – rozsmarowanego po CAŁYM zewnętrznym pierścieniu”.

Mimo że pierwsza część sagi „Gothic” ma już ponad 15 lat, wciąż jest bardzo popularna. Mogą o tym świadczyć różnorakie mody usprawniające rozgrywkę, poprawiające grafikę czy uzupełniające i rozbudowujące fabułę, jak np. „mroczne tajemnice”. Powstają też krótkie zupełnie niezwiązane z Bezimiennym modyfikacje, jak np. bronienie starego obozu przed falami nieumarłych. Istnieje również wrzodowy baseball, gdzie musimy uderzyć Wrzoda kijem baseballowym, aby wleciał do dołka w ziemi. Natomiast na YouTube możemy obejrzeć mnóstwo machinim związanych z sagą.

Jak zatem widać, klasyki nigdy się nie starzeją. „Gothic” był prawdziwie udanym, a graczom w ówczesnych czasach zapewnił mnóstwo godzin świetnej zabawy, a sentyment to tylko jeden z wielu powodów powrotów do przygód bezimiennego bohatera – wybrańca, który ocali świat przed zagładą.