Grupa łańcuckiej młodzieży nakręciła remake wybranych scen z filmu Jerzego Hoffmana. Wspaniałą nagrodą wieńczącą to przedsięwzięcie był przyjazd pani Elżbiety Starosteckiej, odtwórczyni głównej roli w oryginalnym filmie, na premierę. Oto relacja z udziału w kilkumiesięcznym projekcie.
Jak się zaczęło? Jedną z inspiracji był fakt, że mamy w Łańcucie piękne plenery i wnętrza wręcz stworzone dla kamery, a wykorzystane między innymi podczas kręcenia filmu „Trędowata” z 1976 roku. Wokół tego zamysłu powstał projekt „Filmowy Łańcut wczoraj i dziś” zorganizowanym przez Miejski Dom Kultury w Łańcucie i TV Łańcut w ramach programu „Równać szanse” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży. Głównymi partnerami projektu były Muzeum-Zamek w Łańcucie i Akademia Aktorska „Artysta”.
W marcu odbył się casting do remake’u wybranych scen filmu, który zorganizowali Katarzyna i Mirosław Mazurkiewiczowie. Spośród sześćdziesięciu zgłoszeń wybrane zostały dwadzieścia dwie osoby, ze szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Pierwsze spotkania amatorskiej grupy miały na celu zapoznanie się i przydzielenie ról w projekcie, począwszy od działań promocyjnych, przez wybór realizowanych scen i ich przygotowanie, pracę z kamerą, montaż i udźwiękowienie, do przygotowania imprezy podsumowującej projekt. Kolejnym krokiem było zapoznanie się z filmami kręconymi w Łańcucie i oczywiście z „Trędowatą”, bardzo pomogły nam wtedy Panie Teresa Fabijańska-Żurawska, Aldona Cholewianka-Kruszyńska i Bożena Lauzer z Muzeum-Zamku w Łańcucie. Wraz z Panią Edytą Kucabą-Łyszczek zwiedziliśmy zamek i rozplanowaliśmy sceny.
Praca zaczęła nabierać tempa, odbyły się pierwsze spotkania z zawodowym aktorem, Panem Kornelem Pieńko, który w porozumieniu z organizatorami rozdał role w filmie. A potem… nauka tekstu i oczekiwanie na pierwszy „klaps”, stres i podekscytowanie. Już podczas pracy nad sceną „sądu rodzinnego” czuliśmy się jak profesjonalni aktorzy. Kręcąc kolejne ujęcia coraz bardziej oswajaliśmy się z kamerą i zapoznawaliśmy się ze swoimi rolami. Po scenach w zamkowych wnętrzach czekało na nas największe i najtrudniejsze wyzwanie, czyli odtworzenie „garden party” w Ogrodzie Różanym łańcuckiego parku. Było to zadanie wymagające operatorsko i aktorsko ze względu na sporą liczbę statystów i mnóstwo rekwizytów. Bardzo pomógł nam wtedy uznany łańcucki Zespół Taneczny „Ekrol” i indywidualnie zaangażowani muzycy, którzy dodali uroku scenie. Nagrania te trwały dwa dni, towarzyszyło im wiele dubli, fenomenalnej zabawy i świetnej współpracy. Wszyscy bardzo się angażowali. Często sami szukaliśmy strojów, dziewczyny robiły sobie nawzajem fryzury, a panowie prasowali garnitury. „Na deser” nagraliśmy scenę w parku, z kwiatami, piękną guwernantką i przystojnym ordynatem. Nie obyło się bez niespodzianek i śmiesznych wydarzeń na planie. W zamku odbywał się remont i gdy rozpoczynaliśmy kolejne ujęcia, w kadrze raz po raz pojawiał się któryś z pracowników i… wśród salw śmiechu zaczynaliśmy wszystko od nowa. Czasami była potrzebna poważna mina i całkowita cisza. Dopiero wtedy okazywało się, jakie to trudne zadanie. Szczególnie, gdy poważny nastrój zakłóci natrętnie bzycząca mucha. Pogoda również płatała nam figle, lecz takie przygody tylko bardziej nas integrowały.
Podczas kręcenia niektórych scen towarzyszyli nam dziennikarze z gazet, telewizji czy radia, udzielaliśmy wywiadów, mieliśmy sesje zdjęciowe. Przez kilka miesięcy promowaliśmy nasz projekt, pisząc artykuły, czy prowadząc fanpage na facebook’u. Na wakacjach mieliśmy również przyjemność wystąpić w transmisji na żywo z Łańcuta emitowanej w TVP Info i RMF FM.
Nareszcie nadszedł długo oczekiwany dzień, do którego przygotowywaliśmy się tak sumiennie. Nasza premiera! Przybyło na nią prawie pięćset osób, nasze rodziny, znajomi, wielu mieszkańców Łańcuta, a przede wszystkim gość specjalny – Elżbieta Starostecka, odtwórczyni głównej roli w filmie „Trędowata”, która zechciała opowiedzieć nam o swoich wrażeniach ze zdjęć w Łańcucie oraz o pracy aktora. Widzowie ciepło przyjęli nasz film, nie zabrakło również dodatkowych atrakcji, jak „making of” i wystawa oryginalnych strojów z pierwotnej wersji filmu.
Przez siedem miesięcy pracy nad realizacją projektu nabyliśmy umiejętność pracy zespołowej, zgłębiliśmy tajniki filmu i uskuteczniliśmy promocję swoich działań. Zrealizowaliśmy swoje pomysły i spełniliśmy marzenia. Wydarzeniu towarzyszyły wielkie wzruszenie, radość i satysfakcja z tego, że my, młodzi nieprofesjonalni aktorzy zrobiliśmy tak wiele…