Nie możemy już tak mówić. A zwłaszcza od czasu kiedy w NBA mamy swojego przedstawiciela, Marcina Gortata, który jest jedynym Polakiem na parkietach najlepszej ligi koszykówki. Jego nienaturalny wzrost i zdolności, jakie prezentuje na boisku, zdecydowanie wyróżniają go wśród najlepszych koszykarzy na świecie. Dodatkowo jego ogromna skromność, która jest proporcjonalna do jego wzrostu oraz uprzejmość i pomoc, jakie prezentuje poza boiskiem, czynią go idolem dla wielu ludzi. Na przykład dla mnie.
Chociaż jest bardzo daleko za oceanem, to nigdy nie zapomina o swoim kraju i o polskich fanach. Jest organizatorem wielu spotkań, głównie dla dzieci i młodzieży, w okresie wakacyjnym, podczas gdy dzieciaki mają wolne, a sam Marcin ma przerwę między jednym a drugim sezonem. Miałam okazję uczestniczyć w jednym z jego „CAMPÓW”. Co roku biorą w nich udział tysiące dzieciaków i młodzieży. Polski Młot (bo tak jest nazywany w Stanach Zjednoczonych) jest bardzo hojny, gdyż kilka razy do roku organizuje konkursy, których główną nagrodą jest spotkanie z nim podczas meczu NBA w Stanach. Pokazuje tym swoje ogromne serce i miłość do tego, co robi. Chce się tym dzielić i myślę, że to dzięki temu ma tak wielu fanów. Ujmujące jest to, że swój wolny czas potrafi tak mądrze wykorzystać, by uczyć dzieciaki, które potem, kto wie, może będą jego następcami na parkietach najlepszej ligi koszykówki. Nie ukrywam, że sama o tym bardzo marzę.
Obserwując dokonania Gortata, zobaczyłam, że ten sportowiec jest świetnym koszykarzem na boisku, ale to, co robi dla ludzi czyni go w moich oczach jeszcze lepszym człowiekiem. Cieszę się, że jedyny Polak, jaki tam gra, jest takim wrażliwym i naturalnym człowiekiem.
Komentarze ( )