Niejedna tęga głowa próbowała rozwikłać zagadkę Kapelusznika. Tymczasem być może znajduje się ona całkiem blisko – w Dziedzince, leśniczówce, w której mieszkała odważna i wytrwała kobieta, która zeszła z udeptanej ścieżki. A ponieważ potrafiła porozumiewać się ze zwierzętami jak nikt inny, niektórzy nazywali ją “czarownicą”, sama uznawała siebie za zoopsychologa. Wiedziała, że porozumiewać można się nie tylko za pomocą słów. Swoje obserwacje spisywała na biurku w towarzystwie kruka, rysia i dzika. I stąd moje skojarzenie z “Alicją w Krainie Czarów”. Z jej książek i publikacji możemy nauczyć się miłości do przyrody, o której często zapominamy, goniąc za, wydawałoby się, ważniejszymi sprawami. Ale w edukacji nie ma spraw ważniejszych niż nauka, jak być dobrym człowiekiem i jak dbać o przyrodę, by przyszłe pokolenia ludzi, zwierząt i roślin mogły egzystować. A pomagają w tym projekty.
W tym semestrze klasa 4B wzięła udział w warsztacie “Superbohaterki” przygotowanym przez Fundację Kosmos dla Dziewczynek, przeznaczonym dla dzieci w wieku 8 – 12 lat. Dzięki niemu dzieci poznały 11 niezwykłych Polek. O 3 z nich słyszały wcześniej, o pozostałych, których darmo szukać w podręcznikach, dowiedziały się na zajęciach. Spośród odważnych, silnych i chodzących własnymi drogami kobiet uczennice i uczniowie wybierali patronkę swojej klasy.
Nie wybrali agentki, choć jej życiorys zrobił duże wrażenie, himalaistki, mimo jej odwagi. Także malarka, wynalazczyni, pisarka, kolekcjonerka, aktorka, astronomka, władczyni, chemiczka nie zdobyły największej liczby punktów. W tajnym głosowaniu wygrała Simona Kossak! Podczas zajęć uczniowie żywo reagowali i dzielili się wrażeniami. Dostrzegli nierówność w przekazywaniu wzorców. Bardzo mnie ucieszyło zarówno zaangażowanie chłopców i dziewcząt.
Dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli o Simonie: była outsiderką, biolożką, bezgranicznie kochała przyrodę. Mieszkała w leśniczówce Dziedzince w Puszczy Białowieskiej. W jej książce „Serce i pazur. Opowieści o uczuciach zwierząt.” możemy znaleźć historie, które nas, ludzi, wiele mogą nauczyć o altruizmie, odczuwaniu i okazywaniu współczucia, niesieniu pomocy. Czytamy o tym, jak dorosłe słonie próbowały pomóc dziecku obcego gatunku – małemu nosorożcowi, który ugrzązł w błocie i mimo prób pomocy ze strony matki nie mógł sam się wydostać. O szympansie, który za każdym razem, gdy opiekunka była zmartwiona, pokazywał znakami migowymi słowo „przykro” i doskonale rozumiał, że było mu przykro. Czytamy też: „o słynnych scenach ukazujących rannego delfina, którego całe stado trzyma nad powierzchnią wody, żeby mógł oddychać”. Autorka pisze: „Zwierzęta te nie żerują w tym czasie, nie pływają, nie chronią się przed wrogami, tylko czuwają przy rannym towarzyszu tak długo, aż wyzdrowieje albo umrze. To samo robią samice delfinów, opiekując się tą, która akurat rodzi. Nie tylko podtrzymują ją na wodzie, ale też dbają, żeby nowo narodzony delfin natychmiast wydostał się na powierzchnię i mógł zaczerpnąć powietrza (jest to przecież ssak).” Odnajdziemy też historie, jak narażając życie, starają się uratować któregoś z towarzyszy. Pisze o wielorybnikach, którzy zabili grindwala. „Ciało wieloryba wypłynęło i unosiło się na wodzie. Po chwili do zabitego towarzysza podpłynęły cztery dorosłe osobniki (mimo że widziały harpunników i wiedziały doskonale, że każdy następny pocisk może w nie trafić). Zaryzykowały własne życie, myśląc, że uratują pobratymcę. Wynurzyły się z wody i przyciskając do siebie głowę zabitego, zanurkowały.”
W świąteczny czas pojednania, gdy zwierzęta mówią ludzkim głosem, no, może poza karpiem, który mógł rozmawiać z innym osobnikiem kilka godzin przed kolacją. Zanim powiemy, że ryby i dzieci głosu nie mają, przeczytajmy książkę Simony Kossak, dla której wszystkie dźwięki wydawane przez istoty żywe były rozmową. Poza sygnałami, do których jesteśmy najbardziej przyzwyczajeni, czyli odbieranych za pomocą słuchu, możemy rozmawiać też inaczej. Komunikaty wysyłane poprzez gesty, za pomocą ruchu ciała, odbierane poprzez oczy także są mową. Choć słowo humanitarny pochodzi od „homo” człowiek, może lepiej brzmi: bądźmy dla siebie empatyczni jak zwierzęta.
Cytaty pochodzą z książki Simony Kossak „Serce i pazur. Opowieści o uczuciach zwierząt.”
Komentarze ( )