Kiedy mam wolną chwilę siadam wygodnie w fotelu, biorę książkę i czytam. Przenoszę się do krainy wyobraźni, żeby tam poznawać moich literackich przyjaciół i razem z nimi przeżywać niesamowite przygody w odległych krainach. Czasem mogę je znaleźć błądząc palcem po mapie, a czasem poznaję je tylko dzięki fantazji autorów, ponieważ są całkowicie zmyślone, choć to wcale mi w niczym nie przeszkadza.
Ostatnia książka, którą przeczytałam ma tytuł „Heidi” napisała ją szwajcarska pisarka Johanna Spyri. Powieść ta, która powstała ponad 130 lat temu (!) opowiada o małej dziewczynce Heidi, która jest sierotą i mieszka z dziadkiem w górach w pobliżu wioski Maienfeld.
Wszyscy z okolicy uważają dziadka za gbura, ale jak się okazuje to kochający człowiek, który jest w stanie wiele poświecić dla swojej wnuczki. Heidi ma przyjaciela Piotrka, a jej dziadek psa Juszko, ptaszka Ćwirko i dwie kozy Buraskę i Białuszkę. Dziewczynka uwielbia chodzić codziennie na pastwisko ze swoim przyjacielem i kózkami, tam przeżywają wiele ciekawych przygód, o których więcej w książce. Mieszkająca w górach Heidi jest szczęśliwa, opieka troskliwego dziadka i piękne krajobrazy sprawiają, że niczego jej w życiu nie brakuje.
Sprawa komplikuje się, kiedy Heidi wkracza w wiek szkolny, a dziadek za nic na świecie nie chce zamienić gór na mieszkanie w wiosce. Po wielu perypetiach biedna Heidi znajduje się we Frankfurcie, by tam rozpocząć naukę pod okiem ciotki Dety. Miasto ma na nią bardzo zły wpływ, ponieważ oprócz wykształcenia przynosi również ciężką chorobę. Czy Heidi przezwycięży przeciwności losu i jeszcze raz spotka kochającego dziadka? Czy dziewczynka wyzdrowieje i będzie mogła na nowo cieszyć się pięknymi widokami szwajcarskich Alp? Jak skończy się ta historia?
Ciekawskim polecam przeczytać książkę o mądrej, dzielnej i uroczej dziewczynce, która swoim zachowaniem i pogodą ducha pokazuje do dziś, na kartach powieści, jaki piękny jest otaczający nasz świat.
Julita Paprocka
Komentarze ( )