Wielkie ryzyko, przygoda. Miłośnicy czterech kółek, spotykający się na sezonowych zlotach chętnie dzielą się spostrzeżeniami i swoją wiedzą na temat driftingu. Ten sport to jazda bokiem w kontrolowanym poślizgu. Jest widowiskowy i emocjonujący. Najważniejsza jest jednak pasja. Więcej o tym sporcie opowie dwudziestolatek, który się nim zajmuje.
Cześć Piotrek! Dziękuję, że zgodziłeś się porozmawiać. Podczas wywiadów przeprowadzanych z drifterami, pada wiele pytań o początek zainteresowania. Odpowiedzi są różne, ale przede wszystkim łączy je – smykałka do motoryzacji. Jak rozpoczęła się Twoja historia?
Od najmłodszych lat interesowałem się motoryzacją. Tata zabierał mnie na różne pokazy samochodowe. Jeździliśmy też na pokazy driftingu. Kiedy pojechałem na pierwszy, miałem 15 lat. Przeszła mi wtedy przez głowę myśl, że chciałbym w przyszłości być kimś takim. Gdy dorastałem, stawało się to moim marzeniem. Babcia mi często powtarzała, że marzenia się spełniają, więc postanowiłem spróbować. Gdy miałem 17 lat, tata zaczął mnie uczyć jeździć. Potem zrobiłem prawo jazdy, które jest podstawą w tym sporcie. Pewnego dnia, gdy był pokaz, pojechałem ze znajomymi. Po skończonych driftach postanowiłem zapisać się na naukę jazdy. Przez pół roku ciężkich treningów nauczyłem się profesjonalnie jeździć. Teraz co sezon, czyli co wakacje, staram się brać udział w każdych możliwych driftach na Podkarpaciu i w sąsiednich województwach.
W jakich miejscach powinno się driftować i jest to bezpieczne?
Najbezpieczniejsze miejsca to tory driftingowe. Jednak ten sport nie jest w Polsce bardzo znany i nie mamy dużo takich torów, jednak w opuszczonych halach na obrzeżach miast powstaje coraz więcej torów przeznaczonych na ten sport. Dobrymi miejscami do jazdy są też zamknięte odcinki dróg wypełnione masą zakrętów. Jest też duża ilość specjalnie utworzonych parkingów. Nie należy driftować na ulicach, gdzie jest ruch i jeżdżą samochody, ponieważ, łączy się to z dużym ryzykiem i nieodpowiedzialnością.
Czym się różni driftowóz od zwykłego samochodu?
Driftowóz przystosowany jest do sportu. Ze zwykłego samochodu zostało zmodyfikowane praktycznie wszystko. Większa moc, fotele kubełkowe, dodana klatka bezpieczeństwa, odchudzona karoseria, usunięcie tylnej kanapy, większy kąt skrętu kół. Wybór samochodu przeznaczonego do driftu i jego wyposażenie zależą od kierowcy i tego, jaki postawi sobie cel. Jeżeli chodzi tylko o „zabawę” i dawkę adrenaliny, wystarczy samochód z napędem na tylną oś. Jeżeli kierowca chce wspiąć się na „szczyt”, dostaje samochód profesjonalnie przystosowany.
Jaki driftowóz dostałeś z klubu?
Moim samochodem jest BMW E30 coupe silnik 2.5 turbo o mocy 300 koni mechanicznych (KM). Samochód jest profesjonalnie przystosowany. Wymienione zawieszenie, odchudzona karoseria. Każda zbędna część została usunięta. Wnętrze samochodu składa się z klatki bezpieczeństwa, dwóch foteli, deski rozdzielczej oraz sportowej kierownicy.
Jakie odczuwałeś wrażenia przed pierwszym publicznym pokazem driftingu w swoim życiu i jak wyglądały przygotowania?
Był to jeden z najbardziej stresujących dni w moim życiu. Z drugiej strony nie mogłem się doczekać. Mój pierwszy publiczny pokaz miał miejsce na zamkniętej drodze przygotowanej do driftingu w Izdebkach. Gdy dojechałem na miejsce było już bardzo dużo publiczności oraz kierowców. Byłem 8 z kolei. Do tego czasu stałem z innymi kierowcami na starcie i oglądaliśmy, jak driftują pozostali. W pewnym momencie przyszedł czas na mnie. Chłopaka przede mną wyrzuciło z toru i dachował, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Miałem lekkie obawy co do mojej jazdy, ale wszystko wyszło bardzo dobrze jak na pierwszy raz i zająłem 4 miejsce na około 15 samochodów.
Co sądzi Twoja najbliższa rodzina o sporcie, który uprawiasz?
Rodzina wiedziała o mojej pasji, odkąd zacząłem się tym interesować, jednak nigdy nie brali tego na poważnie. Gdy postanowiłem spełnić swoje marzenia, rodzina mi pomagała finansowo. Chcieli, bym rozwijał swoją pasję, a zarazem bali się o moje zdrowie. Ekstremalna jazda samochodem nie jest bezpieczna. Teraz, gdy robię to, co kocham, trzymają za mnie kciuki i chcą, abym odnosił wiele sukcesów.
Wiem też, że oprócz uprawiania tak czasochłonnego sportu, pracujesz. Jak znajdujesz na to czas?
Owszem, czasami jest to wszystko ciężko pogodzić, jednak jakoś trzeba sobie radzić. Kiedy wypadnie mi trening w godzinach pracy, mówię o tym szefowi i bez problemu mnie zwalnia. Wie, jaka jest sytuacja, a takie przypadki zdarzają się i tak bardzo rzadko. Najgorzej jest latem, gdy zaczyna się sezon. Wtedy jest bardzo dużo treningów i pokazów, ale zawsze daję radę i nigdy się nie poddaję.
Jaki według Ciebie powinien być doskonały drifter?
Doskonałym drifterem powinien być ten, kto wierzy w siebie i dąży do celu. Nawet w gorsze dni, kiedy mu nie wychodzi, nie powinien się poddawać. Dobrym drifterem jest, także osoba z dużym doświadczeniem i talentem do wykonywanego sportu. Trzeba być przede wszystkim odpowiedzialnym i odważnym.
Nie sądzisz, że uprawianie tego sportu to niepotrzebne ryzyko?
Oczywiście, że nie. Ten sport jest przeznaczony dla ludzi, którzy uwielbiają ryzyko oraz adrenalinę. Mimo różnych opinii ze strony ludzi, nie boję się uprawiać driftingu. Wręcz czuję się bardzo bezpiecznie i pewnie na trasie. Znam swój samochód bardzo dokładnie. Wiem na co go stać, co daje mi jeszcze większą pewność siebie, którą okazuję podczas jazdy.
Dziękuje za rozmowę! Życzę Ci wiele sukcesów!
Komentarze ( )