817741.jpg
materiały prasowe dystrybutora

To niezwykła historia kobiety, którą można nazwać magiczną. Magiczną i wyjątkową. To, co dla wielu z nas wydaje się niezwykłym i pozytywnym przeżyciem, dla tytułowej bohaterki filmu “Wiek Adaline” jest powodem do rozczarowania życiem. Reżyser Lee Toland Krieger pokazuje nam drugą stronę medalu życia w wieczności.

Kobietę poznajemy jako Jenifer Larson. Odbiera fałszywe dokumenty, co dekadę zmieniając tożsamość. Narrator opisuje etap w jej życiu jako “pierwszy i ostatni rozdział jej historii”. Film przeplatany jest retrospekcjami Adeline Bowman (Blake Lively) oraz jej obecnym życiem. Bardzo ważne dla fabuły jest wydarzenie z 1937 roku. Określone zostało jako “coś niecodziennego, niemal z pogranicza magii”. 29-letnia Adaline od tamtego czasu nie starzeje się, w związku z czym musi się ukrywać, zmieniając co jakiś czas swoją tożsamość. Przez całe życie dzieli sekret z córką Flemming, przysięgając sobie, że nikomu innemu go nie wyjawi. Wieczna młodość jest powodem cierpień kobiety. Żyje w strachu przed odkryciem jej prawdziwego imienia. W przeszłości uciekła od mężczyzny, gdy ten chciał się jej oświadczyć. Bowman nie może czerpać szczęścia z miłości, ponieważ to uczucie będzie niestałe i każdy bliższy kontakt z mężczyzną dodaje jej cierpienia. Przełomowym punktem akcji jest spotkanie z rodzicami poznanego wcześniej Ellisa (Michiel Huisman). Mężczyzna okazuje się być wybrankiem z przeszłości, od którego Adaline uciekła. Kobieta powiela ten sam schemat, co kilkanaście i kilkadziesiąt lat wcześniej – znika. A potem następuje wielka zmiana w życiu kobiety, deja vu…

Historia wydawałoby się wspaniałego życia odsłania negatywne skutki. Retrospekcje łączą się z aktualną akcją idealnie dopełniając fabułę filmu. Dobre uzupełnienie stanowią również fakty, np. o trzęsieniu ziemi w San Francisco w 1906 r. czy realne miejsca np. Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie młoda kobieta bierze ślub. Ważną rolę odgrywa narrator, który wprowadza widzów we wszystkie rozdziały historii. Jest to bardzo ciekawy sposób dopowiedzenia pewnych kwestii. Aktorzy – poza świetną grą – mieli dobrze dobrane stroje. Możemy pozazdrościć Blake Lively stylizacji, jakie miała na sobie w trakcie zdjęć. Muzyka w całym przedsięwzięciu ma bardzo ograniczoną role, a nawet jeśli już się pojawia jest bardzo spokojna. Film wydaje się bardzo realistyczny. Porusza temat wiecznego życia, więc cały przebieg akcji jest bardzo emocjonalny.

“Wiek Adaline” skłania widza do głębszych refleksji na temat swojego życia. Bardzo ucieszyło mnie zaskakujące zakończenie. Film łączący wieczność z miłością, a przemijanie z cierpieniem. Jest na pewno wart obejrzenia.