Zaniedbana klatka schodowa, brzydkie zabazgrane ściany, stare okna, które w czasie zim ostro traktuje mróz. Im wyżej, tym smutniej. Na czwartym piętrze ciągłe awantury. Sąsiad spod 40-stki nie rozstaje się z butelką, a pani z drugiego piętra boryka się z problemami syna – narkomana. Niebezpieczne bramy, poczucie zagrożenia i zrujnowane kamienice – takie obrazy podsuwają nam rap teledyski z lat 90., a jak jest teraz? Czy życie na osiedlach się zmieniło? Jak telewizja ukazuje współczesne blokowiska i czy nie za mocno tkwią w naszej świadomości stereotypy dotyczące takich miejsc i ich mieszkańców? Wreszcie, co na te tematy sądzą młodzi ludzie związani ze środowiskami osiedlowymi.
Na tych osiedlach…
Śląsk. To tutaj w 2011 roku został nakręcony film dokumentalny o Danielu – chłopaku ze świętochłowickich Lipin, który marzy, by nakręcić własny obraz. Dzielnie zmaga się z rzeczywistością, która go otacza i dąży do realizacji swoich planów wraz z kochającą, ale nieprzebierającą w środkach wychowawczych babcią. Film „Kiedyś będziemy szczęśliwi” jest doskonałym przykładem, że życie w zrujnowanej kamienicy pośród biedy i ludzi pracy, którzy ograniczeni przez los walczą z codziennością, nie przekreśla realizacji planów i marzeń. Dokument bez retuszu ukazuje to, co także dzisiaj dla niektórych jest się normą i sytuacją tak naturalną, jak dla człowieka bogatego posiadanie limuzyny. Przykład Daniela to tylko element układanki składający się na system funkcjonowania w „betonowej dżungli”.
Blokowisko już od lat 90. uważane jest za miejsce, które z reguły zamieszkuje margines społeczny. Wydawać by się mogło, że cała ta przestrzeń zbudowana jest na fundamencie biedy, uzależnień i wszystkiego, co przyjęło się w społeczeństwie uważać za najgorsze. Siedlisko zła, gdzie dzieci od małego sprzedają narkotyki i rodzi się to, co jest bez przyszłości. To jednak stereotyp. Nie na każdym osiedlu jest tak źle, jak donoszą media i pokazuje dzisiejsza kinematografia. Nie można generalizować. Na polskie osiedla warto spojrzeć z innej perspektywy. Brak środków do życia, zaniedbane mieszkanie czy używki nie są problemami, które dotykają tylko mieszkańców blokowisk. Z drugiej strony jednak życie w jednorodzinnym domku na wsi i przetrwanie w „betonowej dżungli” różnią się nie poziomem trudności życia, a wpływem środowiska, w jakim funkcjonuje się od najmłodszych lat. „Wychowałem się w domku jednorodzinnym w Wołominie, gdzie połowa zabudowań to stare peerelowskie blokowiska. Miałem znajomych, którzy mieszkali na okolicznych osiedlach, wiec przebywałem wśród „ludzi z bloków”. Cały temat i terminologia związana z tak zwanymi „blokersami”’ to moim zdaniem sztuczny twór, który nijak ma się do rzeczywistości. Te same problemy mieli młodzi ludzie z bloku pochodzący z ubogich rodzin, co dzieci wychowujące się w analogicznych warunkach w kamienicach czynszowych czy w domkach jednorodzinnych. Ulice i miasta są na całym świecie takie same, problemy są te same, bieda wygląda tak samo” – mówi raper i graficiarz Szaman.
Historia z filmu „Kiedyś będziemy szczęśliwi” czy wypowiedzi ludzi, którzy są blisko związani z kulturą hip-hop, wywodzącą się właśnie ze środowiska młodzieży z blokowisk, mają wspólny mianownik – walkę ze stereotypami, które wynikają z generalizowania. Wśród najzażarciej zwalczanych są dwa: myśl o tym, że bieda i patologie społeczne są powiązane wyłącznie z blokowiskami oraz że miejsca te uniemożliwiają dążenie do wyznaczanych sobie przez młodych ludzi celów.
Blokowisko a stereotyp
Warto zastanowić się, gdzie mają źródła stereotypy związane z mieszkaniem na osiedlu. Telewizja często nazbyt wyjaskrawia temat lub odbiera realne barwy otoczeniu, w jakim żyją ludzie. W wielu filmach dokumentalnych (np. słynnych „Blokersach”), fabularnych (np. „Cześć, Tereska”) i programach telewizyjnych tworzonych już po roku 2000 możemy zaobserwować charakterystyczny sposób ujęcia tematu osiedla. Trzepak, zaniedbany plac zabaw i jeszcze bardziej zaniedbana kamienica (lub blok) z zamieszkującą ją biedną polską ludnością. Wszędzie butelki, narkotyki i rap postrzegany jako „zły twór betonowej dżungli”. Powtarzalność tego wizerunku wpłynęła na świadomość ludzi i odbieranie mieszkańców tych miejsc jako gorszych, a nawet zdegenerowanych. „Oczywiście istnieją blokowiska, które są miejscami niebezpiecznymi dla ludzi spoza. Każdy stereotyp zawiera ziarno prawdy – kontynuuje Szaman. – Jednak na blokowiskach żyją również profesorowie, artyści, intelektualiści – nie tylko alkoholicy i narkomani oraz ich dzieci. Blokowiska są specyficznym miejscem z typowo miejską postkomunistyczną infrastrukturą, która zarówno sprzyja drobnej przestępczości, jak i miejskiej sztuce, jaką jest hip-hop. Ta kultura powstała właśnie na wielkich nowojorskich blokowiskach”.
Są ludzie wychowani na osiedlach, którzy w dorosłym życiu stają się intelektualistami, dziennikarzami, ludźmi kultury, etc. i choć weszli w nowe środowiska, społeczne pochodzenie będzie rzutowało na ich życie. Blokowisko jest gęstym skupiskiem ludzi o różnych poglądach, planach na życie i pomysłach „na siebie”. Inaczej żyje się we własnym domu na obrzeżach miasta niż na osiedlu. Człowiek w „betonowej dżungli” po pewnym czasie będzie żył według jej zasad, przesiąknięty charakterem tego środowiska. Nie oznacza to jednak od razu demoralizacji czy braku aspiracji. „Człowiek, który wychowuje się w bloku od dziecka, ma pewne nawyki, których moim zdaniem, nawet w przyszłości nie uda mu się wyzbyć – opowiada Gohu, raper z krakowskiego podziemia. – Jest to specyficzny sposób myślenia oraz wyrażania siebie. Nie ma co się oszukiwać, ludzie w Polsce zawsze będą źle postrzegać mieszkańców biednych dzielnic i nazywać ich „plebsem”. Nie wolno jednak generalizować! Znam wielu ludzi, którzy żyli w bloku, a są genialni – z wizją i pomysłem na siebie”. Nie zmieni to jednak faktu, że wieczorami na blokowisku może być niebezpiecznie i wie to każdy wychowany w takim środowisku, niezależnie od dalszego toku życia.
„To mój rap, to moja rzeczywistość!”
Osiedle to też najczęstszy temat poruszany w rapie. To tutaj on powstawał i rozwijał się. W latach 90., na które przypada „era oldschoolu”, czyli muzyki ulicznej o problemach blokowisk i trudnym życiu młodego człowieka, ujawnia się wyraźnie obraz osiedla. „Betonowa dżungla” stała się inspiracją, a rap sposobem wyrażenia frustracji. Tak powstało wiele kawałków, które dzisiaj uznawane są za klasyki tego gatunku w Polsce. Osiedle było punktem wyjścia dla każdej produkcji. Analizując twórczość raperów – począwszy od zespołu Slums Attack i niezapomnianego kawałka „Czas przemija” eksponującego trudności życia na blokowisku, poprzez płytę „Skandal” Molesty Ewenement zawierającą odniesienia do różnorodnych aspektów realiów przestrzeni osiedla, aż po „Opowieści z betonowego lasu” Gurala czy „W pogoni za lepszej jakości życiem” Małolata – da się zauważyć, że w latach 1990-2005 „betonowa dżungla” była przedmiotem refleksji, anegdot czy wręcz dokumentalnych produkcji. W pewnym momencie osiedle zostało okrzyknięte mainstreamem, czyli najpopularniejszym tematycznym nurtem w polskim rapie. Wraz z rozwojem gatunku odchodzono od oldschoolowego tematu ulicy i „nawijania” o szarej rzeczywistości, by zapobiegać monotematyczności. Dzisiaj jednak raperzy często wracają do motywu blokowisk. Trudno powiedzieć, czy wynika to z sentymentu, czy chęci powrotu do popularnej tematyki oldschoolu. Na pewno jednak raperzy chcą pokazać, że mimo upływu czasu realia życia na osiedlu pozostały w nienaruszonym stanie.
Raper żyjący w przestrzeni blokowiska lat 90. obecnie jest rozpoznawalnym weteranem sceny i bardzo dużo osiągnął, często przez dostosowanie się do wymagań słuchaczy i warunków dyktowanych przez rynek oraz popyt. Uzyskanie rozpoznawalności przez zwykłego człowieka z bloku i dojście do posiadania własnej wytwórni, milionów fanów i często dużego dorobku pokazuje, że życie na osiedlu, nawet w skrajnych warunkach, nie uniemożliwia dojścia do celu.
Czas zwalczania stereotypów
Walka ze stereotypami to walka z wiatrakami. Trudno jest zmienić światopogląd ludzi. Jednak z upływem lat daje się zauważyć w tym względzie ewolucję. Można dostrzec, że media bardziej otworzyły się na hip-hop, czyli twór „betonowej dżungli”, zauważają, że stał się narzędziem do zarabiania pieniędzy. Ta tendencja przyczynia się jednocześnie „niechcący” do zwalczania stereotypów. Telewizja nie boi się już ludzi z osiedla. Rynek pojednał się z kulturą hip-hop, choć nadal gazety poświęcone muzyce rap czy programy mówiące o tym środowisku są niszowe. Na pewno wypełnienie tej luki zaowocowałoby zmniejszeniem siły działania stereotypów. Byłoby również narzędziem edukowania społeczeństwa i wskazania, że ludzie z osiedli mogą być twórczy.
Szaman zapytany o to, jak dzisiaj postrzega środowisko hip-hopowe i czy zmieniło się, od lat 90. mówi: „zmieniło się dużo, zarówno w Polsce, jak i na świecie, właściwie pod każdym względem. W tę kulturę weszły duże pieniądze, ludzie dobrze zarabiają. Środowisko nie jest już hermetyczne, a hip-hop – przynajmniej jego pewna cześć – przeniknął do popkultury”.
Obraz zaniedbanych blokowisk, które odstraszają innych i tworzą podziały na ludzi gorszych i lepszych, powinien być wskazówką dla władz miast i lokalnych społeczności. Renowacja osiedli i stworzenie dobrych warunków dla mieszkańców bloków to następny krok ku niwelowaniu stereotypów. Jednak podstawa rozwiązywania problemu leży w nas samych, bo to od nas zależy, jak traktujemy drugą osobę i postrzegamy jej styl bycia i aspiracje.
Miejmy nadzieję, że obskurne ściany, zaniedbane klatki schodowe, awantury i wszelkie nałogi z czasem nie będą kojarzone z blokowiskiem, jako siedliskiem marginesu społecznego, a staną się tylko wspomnieniem po stereotypie w teledyskach z lat 90.
Komentarze ( )