Będąc z natury uczciwym, przyznaję, że według mnie malarstwo, mimo swoich walorów estetycznych było zawsze dziedziną sztuki w pewnym sensie upośledzoną. Takie stanowisko wynikało z przekonania, że jakoby wobec nieoperowania słowem, lecz obrazem, przekaz z zasady musi być ograniczony.
Bo czy malowidło, może równać się istotą treści zawartej w nim z liryką i epiką oraz ich bogactwem ekspresji? Jak wiele naprawdę można przekazać za pomocą farb?
Okazuję się jednak, jak zapewne czytelnik zdążył się w swej przenikliwości domyślić, że odpowiedź wcale nie jest oczywista. Nie wziąłem, bowiem pod uwagę, że jeśli stworzenie złożonego przesłania mimo pozornego ograniczenia środków jest możliwe, to musi być czynnością nieprzeciętnie wymagającą i odczytanie w ten sposób stworzonego dzieła jest również zadaniem skomplikowanym.
Największym problemem jest tutaj relatywnie niewielki kontakt z malarstwem. O ile ze słowem pisanym mamy kontakt znacznie częściej, to z malowidłami stykamy się znacznie rzadziej. Oczywiści mam świadomość, że nie wszytko, co na papierze lub na płótnie jest sztuką, ale niezaprzeczalne jest, że na twórczość artystyczną pierwszego rodzaju znacznie prościej jest się natknąć ze względu na łatwość w jej dystrybucji. Natomiast, żeby mieć przyjemność oglądania obrazu przez wielkie ”O” trzeba natrudzić się bardziej. A któż ma czas i ochotę niepotrzebnie się przemęczać?
Z wyżej wymienionych powodów, także ja miałem stosunek dość ambiwalentny do potencjału tej dziedziny twórczości artystycznej. Kluczem do zrozumienia tematu jest tu iluminacja w kwestii operowania środkami artystycznymi za pomocą linii i plam różnego koloru, w przedziwnych konfiguracjach, czy po prostu poznanie symboliki gestów, barw i przedmiotów. Dość istotny jest też kontekst, jeżeli „akcja” dzieła ma miejsce w innej epoce, warto coś o niej wiedzieć, w wielu dziełach bez znajomości elementarnej historii sztuki nic nie zobaczymy.
I z tymi, dość bezpośrednimi wskazówkami zostawię czytelnika, nie zdradzając mu więcej. Robię to z dwóch powodów. Po pierwsze nie uważam, by dało się to zrobić jednocześnie zwięźle i bez zbędnego upraszczania. Poza tym, nawiedziła mnie pewna konkluzja. Wierzę, że za pomocą zarówno słowa, jak i obrazu, wielcy artyści są w stanie przekazać światu wartościowe i głębokie zarazem przesłanie. Jednak czy esencje kombinacji barw i kształtów na płótnie (i nie tylko) da się wyrazić ułożeniem w odpowiedniej kolejności liter na papierze? Nie wątpiąc w światłość odbiorcy, pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi.
Komentarze ( )