Euro 2016 idealna okazja do… patriotyzmu. No bo kiedy, jak nie właśnie teraz? Mecze gromadzą kibiców z całego świata na stadionach Francji, w specjalnie organizowanych strefach kibica i przed telewizorami. Czapki, szaliki, koszulki i wszystkie gadżety, oczywiście w barwach narodowych, jednoczą Polaków we wspieraniu reprezentacji.
Wszystko fajnie do czasu, aż coś pójdzie nie po myśli „znawców” piłki nożnej oglądających mecze średnio co 4 lata na Euro. Od 1. minuty zaczynają się komentarze typu: „Jak grasz kretynie?”, „Sędzia kalosz”, „Wstawaj! Nie było faulu”. Całe 90 min narzekania, jaka to nasza reprezentacja jest beznadziejna i nie potrafi grać na przemian z wychwalaniem Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Tak było na Euro 2012. A teraz? Teraz chwali się jeszcze Milika, a po meczu Polska-Irlandia Północna młodego Bartosza Kapustkę. Żeby nikogo nie urazić można powiedzieć, że kibice dzielą się na 4 grupy. Pierwsza: prawdziwi kibice – o piłce nożnej, piłkarzach i meczach wiedzą wszystko. Zawsze są na bieżąco. Druga: kibole – na mecz pójdą, a czy z niego wrócą i w jakim stanie to nie wiadomo. Trzecia: „znawcy” – tak jak wspomniałam o nich wcześniej, mecze oglądają bardzo rzadko, ale gdy już oglądają, to wszystko wiedzą najlepiej. Spytaj takiego o nazwisko trenera, to odpowiedzi się nie doczekasz.Czwarta: kibice – mecze oglądają dla przyjemności. Znają zasady. Nie znają nazwisk wszystkich zawodników. Nie są na bieżąco w świecie danego sportu. A co najważniejsze mają tego świadomość i nie ukrywają tego.
Nawet kibole nie irytują tak, jak trzecia z wyżej wymienionych grup. Niestety znaczna część społeczeństwa zalicza się do niej mniej lub bardziej świadomie. Ja zaliczam się do ostatniej grupy. A ty do której?