Uczęszczam do tzw. euroklasy, która w odróżnieniu do pozostałych klas ma w programie sześć godzin języka w tygodniu (zamiast trzech)
Jestem uczennicą klasy 3a Gimnazjum Publicznego im. Arkadego Fiedlera w Dębnie. Uczęszczam do tzw. euroklasy, która w odróżnieniu do pozostałych klas ma w programie sześć godzin języka w tygodniu (zamiast trzech). Co roku następuje zmiana. Rocznik 1999 miał rozszerzony język niemiecki, my – rocznik 2000 rozszerzony angielski itd. Jako że w naszym roczniku było wielu chętnych, przed wstąpieniem w progi gimnazjum, pisaliśmy specjalny test mający na celu sprawdzić nasz poziom językowy.
Uważam, że takie rozszerzenie języka już w gimnazjum to świetny pomysł. Po pierwsze, przygotowuje nas do nauki w liceum, gdzie od razu będziemy mogli przystąpić do grupy bardziej zaawansowanej. Ponadto, na swoim przykładzie zauważam, że “języki trzeba znać, to przyszłość” – to wcale nie tylko zasłyszany gdzieś frazes. To prawda. Wielokrotnie już spostrzegłam, że drogą na poznawanie nowych osób, zawiązywanie kontaktów, poznawanie wielu miejsc czy nawet naukę bądź pracę jest właśnie znajomość języka. Kiedy więc się go powinien uczyć, kiedy?- jak nie teraz – w okresie dorastania, gdy nasz mózg chłonie najwięcej informacji.
Kolejnym bardzo istotną zaletą euroklasy jest możliwość przystąpienia do certyfikatu – dokumentu potwierdzającego nasz poziom zaawansowania. Jest to ważny dokument, którzy w przyszłości, tej niedalekiej lub tej odległej, naprawdę może się nam przydać. Właściwy certyfikat piszemy dopiero w czerwcu, lecz przygotowania do niego trwają cały rok. Składa się on bowiem z słuchania, pisania, czytania ze zrozumieniem, elementów językowych, gramatyki oraz mówienia. Aby opanować każdy element, nieuniknione są nieustanne ćwiczenia, które przybliżają nas do upragnionego celu – zdania certyfikatu, o czym przypomina nam nasza nauczycielka – pani Małgorzata Zalech.
Dnia 31.03.2016r. pisaliśmy próbny certyfikat, który miał sprawdzić, na jaki poziom nas stać: b1, a może b2? Wszyscy zebraliśmy się w sali numer 12, gdzie czekali już na nas państwo z Instytutu, który “opiekuje się” naszą klasą. Na napisanie całości mieliśmy 2 godziny i 15 minut. Tego dnia nie mieliśmy części ustnej. Pokazano nam natomiast na rzutniku, jak powinna przebiegać ta część. Zauważyliśmy i przeanalizowaliśmy błędy przedstawionych osób, co sprawi, że my ich prawdopodobnie nie popełnimy. Uczniowie naszej klasy zgodnie przyznali, że nie lada trudnością było to, że ćwiczenia z słuchania mogliśmy usłyszeć tylko raz, a nie dwukrotnie jak na certyfikacie B1. Ponadto dosyć trudna okazała się być gramatyka, która jest piętą achillesową wielu uczniów. Wiemy więc nad czym pracować do czerwca, co jeszcze powtórzyć.
Reasumując, jestem bardzo zadowolona, iż jestem w tej klasie. Teraz dopiero zauważyłam, jak wiele dróg otwiera przede mną znajomość języka. Mam także nadzieję, że wszyscy, którzy przystąpią do certyfikatu, zdadzą go.
Komentarze ( )