Późny, cichy wieczór, gdy reszta domowników pogrążona jest już we śnie, to najlepszy czas, by pójść spać albo, tak jak ja, założyć słuchawki i „wsiąknąć” w horror kryjący się pod nazwą „Amnesia: Mroczny Obłęd”. To właśnie ta gra wzbudziła moje zainteresowanie szeroko pojętym klimatem grozy.
„Amnesia: The Dark Descent (Mroczny Obłęd)” to gra komputerowa z gatunku survival horror, wydana w roku 2010 przez studio Frictional Games, znane ze stworzonej wcześniej serii „Penumbra”.
W grze wcielamy się w Daniela, zabłąkanego wśród mrocznych korytarzy osiemnastowiecznego, pruskiego zamczyska. Dotknięty tytułową amnezją musi uciekać przed goniącym go „czymś” i jednocześnie odkryć, kim tak naprawdę jest, co to za miejsce oraz jakie inne mrożące krew w żyłach sekrety skrywa zamek. Fabuła jest napisana, a także poprowadzona, bardzo dobrze, przez co ona sama potrafi wywołać dreszcz emocji. Wyraźne są inspiracje twórczością P. H. Lovecrafta.
Gameplay opiera się na liniowym przemierzaniu spowitych w ciemnościach lokacji, które rozświetlamy lampą dzierżoną przez bohatera. Trzeba jednak zatroszczyć się o zapas oliwy, a raczej nie będziemy w trakcie gry narzekać na jej nadmiar. Oprócz tego zbieramy również krzesiwa, jednak są one mniej użyteczne i wykorzystywane raczej w sytuacjach kryzysowych. Czasami występują proste zagadki lub etapy zręcznościowe, jak na przykład skakanie po skrzynkach w korytarzach pełnych wody, w której pływa potwór. Skutecznie urozmaica to rozgrywkę.
W przeciwieństwie do bardzo sławnych tytułów, jak “Resident Evil”, “Silent Hill” czy niedawny “The Evil Within”, gdzie gracz dysponuje bronią i pomimo znikomej ilości amunicji może stawić czoła wymyślnym koszmarom, tutaj jesteśmy zupełnie bezbronni. Jeśli dochodzi do spotkania z monstrum, jest ono z góry przesądzone. Wymusza to na graczu uniki, ucieczki lub chowanie się (czasem nawet w stercie trupów) przed prześladowcą. Jest to dużo lepsze rozwiązanie, gdyż boimy się samego spotkania potwora, a nie braku nabojów w strzelbie, gdy już do tego dojdzie
Istotne jest, że „Amnesia” straszy poprzez budowanie napięcia, a także ciężki i mroczny klimat, który dosłownie wylewa się z ekranu, ściekając na podłogę. Twórcy umiejętnie posługują jumpscare’ami. Jest to na przykład nagłe zatrzaskiwanie drzwi tuż przed graczem czy głośny dźwięk przypominający ryk bestii zza ściany lub pleców. Także ilość elementów gore jest dozowana stosownie do postępów w fabule. Więc o ile na początku jest raczej bezkrwawo, o tyle pod koniec gry jest tego typu treści dużo. Podkreśla to postępujący, ogarniający wszystko obłęd.
O grafice nie można powiedzieć nic złego. Stworzona na autorskim silniku HPL2 szata graficzna, sprawuje się dosyć dobrze. Oświetlenie wygląda wiarygodnie. Wiadomo, nie jest to poziom gier AAA, których budżety są kilkakrotnie większe od tego przeznaczonego na „Amnesię”, jednak tytuł ten daje radę.
„Amnesia: The Dark Descent” to kawał solidnego horroru, który przede wszystkim spełnia swoje zadanie, czyli straszy. I to porządnie. Wszystko tutaj ze sobą współgra i tworzy wyśmienitą produkcję, godną polecenia każdemu fanowi gatunku.
Komentarze ( )