Wielu z nas cały czas narzeka na swoje życie. Zawsze mówimy, że coś jest nie tak. Często widzimy problem w błahych sprawach, które bardzo łatwo rozwiązać. Też tak czasem robię… Zdarzało się, że szukałam problemów tylko po to, aby się przez chwilę nad sobą poużalać. Niedawno poszłam do jednej z Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej w Kosinie i wiele się zmieniło…
Odwiedziłam ją o godzinie 17 i nieświadomie trafiłam na porę kolacji. Siostry zaprosiły mnie do pomocy w podaniu posiłku chorym, którymi się opiekują. Szczerze mówiąc… byłam przerażona, uważałam, że to bardzo trudne, wręcz niewykonalne dla osoby bez doświadczenia, jak ja. Pierwszy chory… przerażenie, drugi… strach, lecz już trochę mniejszy. Później odważyłam się nawet nakarmić jedną z pań znajdujących się w tym domu. Starałam się też porozmawiać. I znów pojawił się lęk… o czym mam z nimi w ogóle gadać? Weszłam do starszej pani. Była to kobieta, którą trzeba nakarmić, przebrać, która sama nie może wstać z łóżka. Jednak widziałam szczęście na jej twarzy, uważała, że zawsze może być gorzej. W tej trudnej sytuacji szukała cały czas plusów. Nie narzekała, lecz uśmiechała się i dziękowała za otrzymaną pomoc. Miała takie ogromne serce, otwartość na innych!
Co zmieniła ta wizyta? Teraz chcę podkreślić, że życie i zdrowie jest wspaniałym darem. Jan Paweł II mówił: „jestem zadowolony, wy też bądźcie”, „dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna”. Musimy cieszyć się z tego, że mamy rodzinę, dach nad głową. Nawet z tego, że świeci słońce. Jest tyle rzeczy, których znaczenia nie dostrzegamy. Jedna z kosińskich Sióstr mówi: „Nie porównuj się do innych, nie zważaj na to, czego ty nie masz, a inni mają, gdy będziesz postępować w ten sposób, nigdy nie będziesz szczęśliwa”. Życie jest tak skonstruowane, że każdy ma jakieś problemy, duże, małe. Jednak trzeba stawiać im czoła. Wiem, że to jest duże wyzwanie, jednak nie warto patrzeć na minusy, tylko na plusy. Czasem warto sobie powtarzać, że to, co się zdarza, jest po coś, że dzięki konkretnej sytuacji nabiorę doświadczenia i lepiej poradzę sobie w dorosłym życiu.
Ludzie, którzy mają istotne powody do smutków, choćby dlatego, że stracili kontrolę nad życiem, muszą czekać, aż znajdą się dobre osoby i pomogą im wstać z łóżka czy wyjść do łazienki, dźwigają swoje krzyże i nie narzekają. A my?