W ostatnim czasie mieszkańców niewielkiej miejscowości o nazwie Węgliska (w powiecie łańcuckim) zaskoczyła wiadomość o budowie cmentarza. Ale dlaczego okazała się taka niepokojąca, a do tego wzbudziła spore kontrowersje? Przecież cmentarze to nic nietypowego i ich widok nie powinien szokować. A jednak. Nowo powstałe miejsce pochówku jest niezwykłe, bo przeznaczone do grzebania… zwierząt domowych.
Na zacisznej polanie, oddalonej od ulicy i otoczonej drzewami, nietrudno było przeoczyć w ostatnim czasie ogrodzony plac. Oczywiście można było wywnioskować, że powstaje tam jakaś nowa inwestycja, ponieważ niecodziennie widuje się przy tak mało uczęszczanej drodze parking. Okazuje się, że w grudniu, dzięki 100 tys. złotych wsparcia z UE, rozpoczął w tym miejscu swą działalność cmentarz dla zwierząt domowych prowadzony przez Spółdzielnię Socjalną Galicja z siedzibą w Rzeszowie. Do tej pory tego typu usługi na Podkarpaciu oferowano jedynie w Ropczycach, a w całej Polsce znajduje się tylko 12 takich miejsc. Pomimo, że pierwszy taki obiekt powstał już w 1991 r. niedaleko Warszawy, nie da się ukryć, że temat grzebania zwierząt na wyznaczonych do tego miejscach nadal, pomimo tylu lat, jest dość kontrowersyjny.
Nie wszyscy mieszkańcy zapałali sympatią do pomysłu otwarcia w granicach wioski zwierzęcego grzebaliska. W głowach zrodziło się pytanie: „Dlaczego u nas?”. Mieszkańcy, których w trakcie rozmowy poprosiłam o komentarz w tej sprawie, mają podzielone zdania. Przeciwnicy zakładania tej nietypowej nekropolii stworzyli nawet petycję, pod którą zbierano podpisy, wnoszącą o wstrzymanie budowy. Jednak, jak widać, nic to nie dało i niecodzienny interes pozostał na swoim miejscu, a nawet z jego usług korzysta już pierwszych trzech „klientów”.
Pomimo szumu wokół inwestycji niektórym zapytanym osobom ta sprawa wydawała się obojętna, a nawet spotkałam jej zwolenników. Argumentem często padającym z ust osób negatywnie oceniających „cmentarzysko” jest to, że w swojej ofercie ma ono także, oprócz zwyczajnego pochówku, możliwość stworzenia płyty nagrobnej upamiętniającej zwierzę (dostępnej nawet w wersji ze zdjęciem). Za jedynie 500 zł. Zdaniem jednej z mieszkanek Węglisk pomysł stworzenia specjalnych miejsc na zwierzęce groby sam w sobie jest dobry, jednak stawianie płyt uznaje już za przesadę. Co prawda można tłumaczyć takie zachowanie tym, że np. pies spędza przy człowieku całe swoje życie, jest nierzadko prawdziwym, a czasami i jedynym przyjacielem traktowanym jak członek rodziny, jednak nie można zapomnieć, że zwierzak, choćby nie wiadomo jak ukochany, nadal pozostaje jedynie udomowionym stworzeniem i nie powinno się stawiać go na równi z ludźmi. Chociaż jeśli przysłuchać się doniesieniom mediów, na świecie żyją ludzie w warunkach gorszych nawet niż niektóre zwierzęta. Więc dlaczego by nie zwrócić większej uwagi na nich, zamiast wystawiać nagrobek zwierzęciu? Oczywiście pamięć i wdzięczność wiernemu towarzyszowi życia się należy – i to nie mała, ale czy nie można okazać jej w sposób bardziej ku temu odpowiedni?
Patrząc jednak na całą sytuację ze strony zwolenników tej sprawy, należy zastanowić się, co bez miejsca takiego, jak nowo powstałe grzebalisko, mają zrobić mieszkańcy dużych miast czy blokowisk? Bo oczywiście nie da się ukryć, że mieszkanie na wsi stwarza większe możliwości do pochówku zwierząt, ale też nie wszyscy mogą sobie zdawać sprawę z tego, że samodzielne zakopanie, nawet na własnym terenie, jest traktowane przez gminę jako potencjalne zagrożenie ekologiczne. Grozi za to nawet kara pieniężna w wysokości do 5000 zł.
Ostateczną decyzję co do losu zwierzaka po śmierci podejmuje i tak sam właściciel, dlatego też każdy we własnym zakresie powinien rozważyć wszystkie „za i przeciw” dotyczące pochówku przyjaciela.
Praca przygotowana na XVI Wielkopolski Konkurs Dziennikarski – “Wydarzenie, które wstrząsnęło moja miejscowością” – organizowany przez Klub Dziennikarski TeXT działający w Młodzieżowym Domu Kultury nr 1 w Poznaniu (pismotext.manifo.com).