Ma 33 lata i od 8 pracuje w swoim zawodzie. Rozmawiam z Mateuszem Bednarskim – człowiekiem, który wie, czym jest dobry smak, a jego potrawy są wzorowymi przykładami sztuki kulinarnej. Jest szefem kuchni w restauracji „Złota” na wrocławskim rynku.
Kiedy zrodziło się u Ciebie zamiłowanie do gotowania?
Już od małego miałem do tego smykałkę. Jako mały brzdąc cale dnie przesiadywałem w kuchni razem z mamą, oczywiście nie gotując, a oblizując łyżki czy po prostu – jedząc. Moimi zabawkami były garnki i takie składniki jak mąka czy cukier, które przesypywałem z jednej szklanki do drugiej.
Jak wyglądała Twoja ścieżka edukacyjna?
Początkowo moje zamiłowanie do gastronomii gdzieś znikło i poszedłem na rok do szkoły sportowej. Nie musiałem długo czekać, by zrozumieć, że jednak to bycie kucharzem jest moim życiowym celem. Co prawda byłem rok „do tyłu”, ale nie zniechęcałem się i w szkole gastronomicznej bardzo pilnie uczyłem się i praktykowałem swój zawód.
Czy praca kucharza rodzi się z pasji i powołania?
Owszem. Uważam, że każdy z nas powinien wybierać swój zawód, patrząc przez pryzmat pasji, jaką mamy od dziecka. Jeżeli człowiek ma pasję, chęci i zamiłowanie, to praca nie będzie go męczyć, właściwie w ogóle nie będzie pracował. Dla mnie gotowanie to przyjemność, a kuchnia to mój eden.
Kto był Twoim autorytetem przez tak długi czas?
Pracuje w zawodzie około 8 lat i moim autorytetem od dawna jest Raymond Blanc – francuski szef kuchni, właściciel sieci restauracji w Wielkiej Brytanii, przeczytałem wszystkie jego książki, jestem jego wielkim fanem.
Gdybyś nie został kucharzem, to kim byłbyś teraz? Co chciałbyś robić?
Co prawda miałem chwile zwątpienia, ale szybko się opamiętałem. Teraz już wiem, że nie chcę robić w życiu nic innego poza gotowaniem. Wiadomo, że w życiu jest czasem „pod górkę”, bo nikt nie powiedział, że będzie łatwo i kiedy się ciężko pracuje na sukces, to się go dostanie! Gdybym nie chciał być kucharzem, to chciałbym być siatkarzem, bo uwielbiam siatkówkę.
Czy to, co robisz w swojej pracy wykorzystujesz w życiu codziennym?
To bardzo trudne pytanie. Rzecz jasna, gotuję dla swojej rodziny, jest to dla mnie przyjemność. Lubię wtedy eksperymentować w bardzo szerokim zakresie. Będąc w pracy, staram się, aby każda potrawa wydana z mojej kuchni była dopracowana w najmniejszym szczególe. Klienci liczą na mnie, więc nie mogę ich zawieść.
Jeśli gotujesz w domu, jakie są to zwykle potrawy?
Jak najbardziej tradycyjne, ale kuchnią nowoczesną także staram się zaskakiwać moją rodzinę. Cieszę się z tego, że mogę spędzać czas w kuchni z moimi dziećmi. Przygotowujemy co prawda banalne dania, na przykład naleśniki, ale uważam, że wspólne gotowanie łączy ludzi.
Czy myślałeś nad tym, aby założyć własną restaurację?
Oczywiście, ale to raczej w bliżej nieokreślonej przyszłości. Na razie jestem skupiony na tym, co dzieje się teraz. Żyję bardzo spontanicznie, życie ciągle mnie zaskakuje, dlatego na razie nie myślę nad realizacją planu własnej restauracji, nie lubię za bardzo wybiegać w przyszłość, ale cieszyłbym się, gdyby mi się udało.
Dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów w pracy kucharza!
Komentarze ( )