Rok 2059. Londyn, kolebka Sajonu. Paige Mahoney – bohaterka książki „Czas Żniw”, jest dziewiętnastolatką, mieszkającą w cytadeli I-4. Zarabia dzięki swoim nadnaturalnym umiejętnościom. Należy do jasnowidzów, którzy stanowią znienawidzoną grupę przez większość Anglików. Mało tego, zmuszona jest do ukrywania się przed pracownikami rządu, ponieważ polują na takich jak ona i zamieniają ich życie w piekło. Jaki los spotka młodą kobietę? Czy uda się jej uniknąć śmierci?
„Czas Żniw” Samanthy Shannon to pierwsza część z siedmiotomowego cyklu „The Bone Season”. Opowiada historię jednej z mieszkanek Londynu, inaczej nazywanej Bladą Śniącą. Dziewczyna ta należy do gangu „Siedmiu Pieczęci”, gdzie jest faworytą. Jej dar jest bardzo rzadki. Potrafi wpływać na zaświaty i krajobrazy senne innych. Pewnego dnia, przez przypadek zabija dwóch strażników NDK – organizacji, która łapie jasnowidzów. Przerażona Paige, kilka godzin później, zostaje aresztowana i przeniesiona do Szeolu I. Tam zauważa ją Naczelnik, który stara się jej pomóc. Kiedy wszyscy trenują, dziewczyna wraz z swoim opiekunem potajemnie stara się obalić rządy Refiatów. Narażają się w ten sposób rodzinie Sargas, do której należy Szeol. Świadomi jej umiejętności, ignorują występki, ponieważ mają wobec niej inne plany…
„Czas Żniw” jest to jedna z książek, do której z miłą chęcią będę wracać. Przedstawiono w niej fantastyczną historię, pełną szczegółów. Na każdym kroku towarzyszą nam nadnaturalne elementy. Mimo to, lektura ta świetnie przedstawia problemy, z którymi się borykamy. Od kilku lat w mediach głośnym tematem są terroryści i islam. Wielu z nas żyje w przeświadczeniu, że wiara w Allaha równoznaczna jest z krzywdzeniem innych. Podobny los spotkał jasnowidzów. W ich przypadku, rząd i media wmawiały obywatelom, że są oni niebezpieczni i mają złe zamiary. W ten sposób szerzono nienawiść do ludzi, którzy kompletnie na to nie zasłużyli. Dlaczego tak się działo? Myślę, że jest to kwestia lęku. Władza kraju bała się Refiatów i szerszeni. Natomiast ich podwładni ludzi obdarzonych darem widzenia tego, czego oni nie mogli dostrzec. Często nasza niewiedza sprawia, że zadowalamy się wyobrażeniami i opiniami innych. Jednakże nie zawsze są one prawdziwe. Ludzie mają predyspozycje do wyolbrzymiania. Dlaczego zamiast posiąść wiedzę, uciekamy się do nienawiści? W ten sposób najprawdopodobniej moglibyśmy pozbyć się złej opinii o innowiercach. Zamiast terrorystów widzielibyśmy ludzi, którzy tak jak my dążą do zbawienia, tylko ich bóg ma trochę inne wymagania.
Spójrzmy prawdzie w oczy, że nikt z nas nie lubi być szufladkowany, a sami robimy to na każdym kroku. Dzielimy się ze względu na zamożność, płeć, orientację czy właśnie religię. Przypisujemy dane cechy. To samo robił Jaxon Hall, czyli mim-lord Paige. W „O wartościach odmienności” podzielił jasnowidzów na grupy, co spowodowało rozłam. Jego śmiała opinia, że część z widzących jest lepsza od drugiej znalazła swoich zwolenników. Jednakże, czy był to najlepszy pomysł? To właśnie jego ulotka sprawiła, że ci ludzie stali się dla siebie wrogami. Narwaniec z pogardą patrzył na medium. Wędrowcy uważali się za lepszych od tych wróżących z kart. Czy słusznie? Myślę, że nie. Nie liczy się to, kim jesteśmy, tylko to jak traktujemy innych.
Każdy z nas zasługuje na szacunek i życzliwość ze strony otoczenia. Bez względu na to skąd się wywodzimy, gdzie mieszkamy lub czym się interesujemy, ponieważ jesteśmy ludźmi i to powinien być wystarczający powód. Ten temat też został poruszony w książce. Szeol I był miejscem, gdzie nie panowała równość. Refiaci byli traktowani jak arystokracja. Jasnowidze, którzy im zainponowali, stawali się podwładnymi. Natomiast tych, którzy nie zrobili wrażenia i ślepców postawiono w roli plebsu. Panowała tam przemoc. Ludzie każdego dnia walczyli, by przetrwać, gdzie inni się świetnie bawili, zajadając ciepłą strawę. Jedynym powodem było to, że ich gospodarze nie szanowali ich. Nie widzieli w nich pożytku, dlatego nie dbali o to, by mieli co jeść, gdzie spać, w co się ubrać.
My również nie jesteśmy skorzy do bezinteresownej pomocy. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że nasz egocentryzm bierze górę. Zapominamy, co nas uszlachetnia. Paige o tym nie zapominała. Nieraz narażała się, by pomóc innym mieszkańcom Szeolu. Może być dobrym przykładem dla wielu z nas.
Na okładce widać znak Sajonu – czerwony kwiat z charakterystycznym symbolem na środku. Od niego odchodzą strzałki wskazujące na dane cyfry. Większość z nich została wtopiona w tło, tylko jedynka jest złota. Sugeruje nam to, że mamy do czynienia z pierwsza częścią cyklu. Na samym dole przedstawiono sylwetkę dziewczyny, najprawdopodobniej Paige oraz ptaki. Śmiało mogę stwierdzić, że na tej okładce przeważają czerwień, złoto, czerń i kolor granatowy. Na grzbiecie książki również występuje wcześniej wspomniany znak Sajonu, tytuł książki oraz dane autora. Natomiast tyle okładki jest opis oraz kilka opinii czytelników. Myślę, że śmiało mogę stwierdzić, że tajemniczość tej szaty graficznej zachęca do przeczytania. Czcionka, której użyto w przypadku tekstu powieści, jest przejrzysta i czytelna.
Podsumowując, jest to książka pełna tajemnic oraz nadnaturalnych postaci. W dodatku skłania do przemyśleń, co czyni ją idealną na jesienny lub zimowy wieczór! Z taką lekturą każdy chłodny wieczór będzie niesamowicie szybko mijał.
Komentarze ( )