Ma 27 lat i od trzech – pracuje na lotnisku. Jest młodą, ale już doświadczoną koordynatorką do spraw obsługi pasażerskiej dla linii Lufthansa oraz Austrian Arlines. Rozmawiam z Karoliną Chudzik o pracy na warszawskim lotnisku.
Dlaczego wybrałaś kierunek studiów: turystyka międzynarodowa?
Zawsze lubiłam podróże, od kiedy pamiętam, kuzynka bardzo często zabierała mnie na wycieczki. Nie były to zagraniczne wyjazdy, lecz zwiedzanie naszego kraju. W późniejszych latach zdecydowałam, że chcę zobaczyć, jak wygląda praca na lotnisku od strony pracownika. W liceum wybrałam ten kierunek, który jest moją drogą życiową. Praca, którą teraz wykonuję jest spełnieniem moich dziecinnych marzeń oraz najbardziej odpowiada moim zainteresowaniom, ale przede wszystkim pasji do wykonywania tego typu zawodu. Bez tego każda praca byłaby dla nas karą, a nie przyjemnością.
Skąd pomysł na pracę na największym w Polsce lotnisku?
Chciałam pracować w takim miejscu, gdzie jest dużo ludzi, poznaje się nowe osoby, gdzie ciągle coś się dzieje. W początkowych latach chciałam zostać jedną z osób personelu latającego, czyli stewardessą, jednak zostałam „na ziemi”, ponieważ uznałam, że na lotnisku jest zawsze dużo osób, z którymi można porozmawiać, nie tylko na zasadzie: „co podać?”, „czy napije się Pan soku?”. Uznałam, że praca na lotnisku jest o wiele ciekawsza i satysfakcjonująca. Kończąc studia, wybierałam miejsce pracy tętniące życiem. W pierwszym roku po ukończeniu nauki zastanawiałam się nad dwoma lotniskami. Jasionka była niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Jednak bardziej pociągało mnie warszawskie Lotnisko Chopina. Jednak to obce miasto, towarzyszył mi więc strach przed zaczynaniem wszystkiego od początku. Bałam się wyjechać, ale zaryzykowałam i nie żałuję tej decyzji.
Jak długo pracujesz na lotnisku? Czy początki były trudne?
Na lotnisku pracuję od czerwca 2013 roku. Początki w każdej pracy bywają trudne, wymagają od nas dużego zaangażowania i oddania się stuprocentowo powierzonym nam obowiązkom. Zawód, który wykonuję jest o tyle trudny, że decyzje trzeba podejmować w bardzo krótkim czasie oraz niekiedy pod wpływem ogromnego stresu. Wymaga nauki pracy z klientem, czasami bardzo trudnym i wymagającym.
Jak wygląda praca na lotnisku „od kuchni”?
Jest to praca bardzo ciekawa, a zarazem bardzo trudna. Zmianę zaczynamy już o 3.45. Trzeba przygotować się przed rejsem. Przyszykować wszystkie potrzebne dokumenty, sprawdzić, jaka jest ilość pasażerów o statusie „specjalnym”, czy mamy m.in. osoby niepełnosprawne, małe dzieci do lat dwóch, dotyczy to również wszystkich podróżujących ze zwierzętami. Po przygotowaniu siadamy większą grupą osób w “check-inach” otwieramy stanowiska, do których przychodzą osoby, aby odprawić się przed lotem.
Czy osoby niepełnosprawne mają specjalne oddzielone miejsca do odprawy dostosowane do ich potrzeb?
Tak. Takie osoby mają specjalne “check-iny”. Są tam kierowane, aby nie stały w kolejce, jak wiadomo, takie osoby mają inne potrzeby i odprawa zostaje zakończona szybciej. Takie miejsca nie są przeznaczone tylko dla osób niepełnosprawnych, ale również dla rodzin podróżujących z małymi dziećmi, bądź pasażerów ze zwierzętami.
Czy często ma się ochotę nie odprawiać danej osoby z powodu jej zachowania, jeżeli wszystkie dokumenty były w porządku?
Czasami tak jest. Chciałoby się powiedzieć takiej osobie: „jest pan niemiły, niekulturalny, źle się pan zachowuje i z tego powodu nie zostanie pan odprawiony”. Niestety za to, że nie zachowuje się odpowiednio, nie możemy pasażera, który ma wszystkie dokumenty w porządku (dokumenty wizowe, paszport), spełnia wszystkie wymogi linii lotniczych po prostu nie dopuścić do lotu.
Chciałaś kiedykolwiek zrezygnować z tej pracy i poświęcić się cichej biurowej?
Są takie momenty, kiedy wstaje się o drugiej nad ranem, człowiek myśli sobie: „mam dość, nie wytrzymam”. Jednak, kiedy przychodzi się do pracy i łapie swój codzienny rytm, myśli o cichej pracy za biurkiem odchodzą w zapomnienie. Wszystko dzieje się dość szybko, co chwilę jestem w innym miejscu. Czasami muszę iść do “gejtu”, odprawić pasażerów, innym razem porozmawiać z załogą czy kapitanem.
Praca za biurkiem nie jest dla mnie, jest zbyt spokojna. Jestem osobą, która nie potrafi siedzieć osiem godzin w jednym miejscu.
Czy często zdarzają się sytuacje, w których zostaje na środku holu walizka bez właściciela i uznaje się ją za bombę? Co się wtedy robi?
Niestety lotnisko jest miejscem najwyższego ryzyka ataku terrorystycznego. Zanim zaczniemy pierwszy etap naszej pracy przechodzimy długotrwałe szkolenie, na którym obecna jest osoba, która na co dzień ma do czynienia z terroryzmem. Na takich szkoleniach uczymy się, co robić w takich sytuacjach. Pierwszym etapem jest wezwanie specjalnych służb, które sprawdzają, a przede wszystkim zabezpieczają daną walizkę. Jeśli właściciel nie zgłasza się, po pewnym czasie następuje ewakuacja całego lotniska. W takich sytuacjach nie jest ważne, czy samolot wylatuje o określonej godzinie. Najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo, bezpieczeństwo pasażerów oraz całego personelu.
Dziękuję za udzielony wywiad i życzę dalszych sukcesów w pracy na lotnisku!
Komentarze ( )