Praca powinna wiązać się z zainteresowaniem. W dzisiejszym świecie nie jest to jednak łatwe. Mój tata, Mariusz Hołub, od 32 lat pracuje w spółce PKP jako mechanik urządzeń kolejowych. Porozmawiam z nim o historii jego pracy, która jest również jego sposobem na życie.
Od czego zaczęła się Twoja przygoda z koleją?
Ten zawód mnie zafascynował, ponieważ od dziecka chciałem być wszechstronnym mechanikiem samochodowym, maszynowym, ale głównie kolejowym. Zawsze lubiłem majsterkować w maszynach, więc wybrałem szkołę, która pozwoliła mi na szansę kształcenia się w tym zawodzie.
Czy obawiałeś się, że ten zawód nie przyniesie zbyt dużo korzyści finansowych?
Nie wiedziałem oczywiście zbyt wiele o finansach, ale miałem nadzieję, że płace będą odpowiednie do warunków pracy. Liczyłem na to, że i jedno, i drugie będzie dla mnie satysfakcjonujące.
Czym się kierowałeś w wyborze pracy, oprócz zainteresowań, może wpływem znajomych?
Po prostu miałem dużo kolegów, którzy pracowali na kolei i między innymi z tego powodu postanowiłem ubiegać się o zatrudnienie. Oczywiście nikt mnie nie zmuszał, bym wybrał ten zawód. Postanowiłem, że w tej pracy będę czuł się dobrze miedzy osobami, które znam.
Czy miałeś wątpliwości odnośnie słuszności swojej decyzji, patrząc na warunki pracy i odległość od domu?
Nie miałem wątpliwości, lubiłem ten zawód, już w szkole mnie zachwycił i postanowiłem dalej kształcić się w tym kierunku. Nie obawiałem się czy podjąłem dobrą decyzję, byłem przekonany, że tak. Warunki pracy nie przeszkadzały mi i nadal tak nie jest, natomiast dojazd jest dosyć męczący. Ponad godzinę zajmuje mi dotarcie do pracy, jednak zdołałem się do tego przyzwyczaić i nie narzekam.
Wcześniej pracowałeś w Rzeszowie, teraz koło Przemyśla. Czy nie myślałeś o wyższym stanowisku, na przykład w innym mieście?
Nie zależało mi na tym zbytnio, a to, że zmieniałem placówki, było związane z decyzjami osób, które nimi kierowały. Nie zastanawiałem się nad tym, by zmienić miasto, ponieważ wiązałoby się to z dalszą drogą do domu. Dlatego jeślibym dostał propozycję, raczej bym z niej nie skorzystał.
Czy nie myślałeś o tym, żeby mieć bezpośredni mieć kontakt z pociągami, to znaczy zajmować się kierowaniem?
Nie, nie myślałem o tym, by zostać maszynistą, wolałem być mechanikiem kolejowym. Bardziej mi odpowiadało naprawianie silników spalinowych niż jazda pociągami. Jeśli myślałbym o tym, to musiałbym robić inne kursy, co wiąże się też z większą odpowiedzialnością za całą maszynę.
Zajmujesz się silnikami. Nie boisz się tego, że najnowsze technologie odbiorą Ci dotychczasową pracę i czy myślisz, że twoja praca jest nadal potrzebna?
Nie, myślę, że jeszcze przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat, moja praca będzie nadal przydatna i potrzebna. Oczywiście te maszyny, które nie mają już gwarancji, idą do zakładów naprawczych i one stosują już nowoczesne silniki i elektronikę. Z roku na rok produkuje się nowsze pociągi, ale myślę, że nie grozi mi utrata pracy.
Gdybyś miał zaczynać wszystko od początku, to nadal chciałbyś się zajmować tym samym?
Tak, sądzę, że nie zmieniłbym zdania, co do tego zawodu. Uważam, że moje zainteresowania by się nie zmieniły mimo upływu lat. Oczywiście rozważałbym na pewno inne propozycje pracy, ale raczej bym został przy kolei.
Dziękuję za rozmowę!
Wywiad autoryzowany.
Komentarze ( )