Powieść Cassandry Clare pod tytułem „Miasto Kości”, jako pierwszy tom cyklu „Dary Anioła”, opowiada historię nastolatki Clary. Bohaterka jest jedynym świadkiem ataku trójki młodych ludzi na uczestnika dyskoteki Pandemonium. Ostatecznie pokrzywdzony okazuje się bestią, a napastnicy z bronią to Nocni Łowcy, których nikt oprócz bohaterki powieści nie widzi.
Z książką tą zapoznałam się po obejrzeniu jej ekranizacji. Film sfabularyzowany na jej podstawie bardzo mi się podobał. Miałam wobec tego wielką nadzieję, że powieść również przypadnie mi do gustu. Znałam już autorkę, gdyż przeczytałam inne serie jej książek, ponieważ jedną z nich otrzymałam w prezencie i bardzo mnie zaciekawiła. Następnie sięgnęłam po serię „Dary Anioła”, ponieważ uważałam, że będzie tak samo fascynująca, jak „Mechaniczne Maszyny” tej autorki, i nie pomyliłam się.
Zacznę od postaci, gdyż w filmie to właśnie one zyskały moją największą sympatię. Na pewno są o wiele ciekawsze niż te wykreowane w innych ekranizacjach, lepiej zarysowane, o bardziej interesującej historii i osobowości. Simon i Magnus to postacie, które moim zdaniem zdecydowanie wyróżniają się spośród reszty bohaterów.
Pomysł na fabułę jest według mnie zapożyczony z różnych innych dzieł. Podział świata na tych, którzy widzą demony oraz miejsca chronione magią, a także ludzi ślepych na obecność przedstawicieli fantastycznych ras pokrywa się z różnymi ekranizacjami.
„Miasto Kości” zawiera w sobie elementy powieści gotyckiej. Trudno jednak jednoznacznie określić, do którego z podgatunków należy, czy jest to powieść gotycka sentymentalna, czy powieść grozy. Z jednej strony tło dzieła wypełniają mroczne miejsca, pojawiają się potwory rodem z horrorów oraz panuje w nim nastój niesamowitości. Z drugiej strony autorka poświęca dużo miejsca na ukazanie uczuć i emocji bohaterów. Biorąc pod uwagę klasyfikację rodzajową „Miasto Kości” , to według mnie miejska fantastyka, przepełniona humorem słownym i sytuacyjnym, ze względu na to, iż akcja jej odbywa się w miejskiej scenerii.
Książkę czyta się bardzo szybko. Akcja mija w zastraszającym tempie, a odbiorca wpada w swego rodzaju trans czytelniczy. Pochłaniałam powieść strona po stronie. Wystarczy dzień, góra dwa, żeby zapoznać się z całym tomem i wzbudzić w sobie ochotę na natychmiastowe wejście w świat drugiego. „Miasto Kości” wywarło na mnie piorunujące wrażenie. Pierwszy tom „Darów Anioła” jest dla mnie książką, która dostarcza czytelnikowi niezapomnianych wrażeń podczas czytania, ale również ukazuje nam, jak dobrą pisarką jest Cassandra Clare. Ani razu nie nudziłam się podczas jej lektury, nie miałam dość, wręcz przeciwnie, ciągle odczuwałam niedosyt. Mam wobec tego wielką ochotę zapoznać się kolejnymi tomami serii, gdyż jestem ciekawa, co przydarzy się moim ulubieńcom.