Gdy nadchodzi Wielkanoc, od razu przed oczami ukazują nam się zając i jajka. Jakby nie popatrzeć, to dość dziwna symbolika najważniejszego chrześcijańskiego święta. Dlaczego akurat zając, a nie owca? O tym poniżej.
Dlaczego zając, a nie owca
Każdy wie, że symbolem Kościoła jest baranek – od Baranka Bożego. Skąd więc zając? Historia jest bardzo długa. Okazuje się, że pierwsze wzmianki o najpopularniejszym symbolu Wielkanocy pochodzą z II wieku. Aż nie chce się wierzyć, ale jego znaczeniem zajmowali się dawni filozofii, tacy jak święty Augustyn.
Zając awansuje
Wszystko zaczęło się od prostego skojarzenia zająca z nadchodzącą wiosną. Dodatkowo, zając zwiastuje radość, a jego uszy i nóżki przez wiele lat były traktowane jako amulety przynoszące szczęście, więc stał się idealnym symbolem dla radosnego święta. Gdy zajęcza „sława” się rozpowszechniła, w Niemczech powstał pewien ważny zwyczaj – obdarowywanie dzieci przez zajączka. Szybko się rozpowszechnił, przywędrował do Polski, ale utrzymał się tylko na Śląsku, Pomorzu i właśnie w Wielkopolsce.
Zajęcza “podróbka”
W Australii, gdzie sprowadzone z Europy króliki są poważnym problemem, wymyślono coś na ich zastępstwo. Są to wielkanocne wielkouchy – australijskie zwierzę podobne do królika.
Wielkanocny święty Mikołaj
Zwyczaj „wielkanocnego króliczka” stał się najbardziej oczekiwaną częścią świętowania przez dzieci. Jak to mówią: co kraj, to obyczaj. Za granicą, szczególnie we Francji i w Szwajcarii, zanim dzieci zasiądą do stołu z rodzinami w Niedzielę Wielkanocną, wyruszają na poszukiwania jajek, które dawniej nie były wcale czekoladowe.