MV5BOTU1Y2VkYWMtYjE4NC00YWI4LThlZGItZmY0YjYyZWQ3MzJhXkEyXkFqcGdeQXVyODU2ODgyMg@@._V1_.jpg
materiały prasowe dystrybutora

Tim Burton to jeden z najbardziej charakterystycznych reżyserów Hollywood. Jego twórczość zawsze miała oryginalny, niepowtarzalny styl. W swoich filmach potrafi jednocześnie bawić i straszyć. Nie inaczej jest w ,,Jeźdźcu bez głowy”, który zaskakuje połączeniem groteski i humoru.

Inspiracją do stworzenia filmu było opowiadanie ,,Legenda o sennej dolinie” Washingtona Irvinga. Film jest zaliczany do horroru, jednak cała scenografia i baśniowe widowisko pozwalają klasyfikować go również do gatunku fantasy.

Akcja toczy się w XVIII wieku. Młody policjant, Ichabod Crane, przybywa do miasteczka Sleepy Hollow w celu rozwiązania sprawy kilku morderstw. Mieszkańcy twierdzą, że stoi za nimi ,,Jeździec bez głowy”. Crane nie wierzy w siły nadprzyrodzone i próbuje udowodnić swoje racje. Jednak, gdy staje się świadkiem morderstwa, przekonuje się, że opowieści ludzi są prawdą.

Film cechuje się mocno rozbudowaną fabułą, lecz łatwą w odbiorze. Nie zawiera żadnych głębszych treści, refleksji do przemyślenia, co skutkuje tym, że po oglądnięciu łatwo o nim zapomnieć. Występuje sporo zwrotów akcji, dziwnych sytuacji, tajemniczych zagadek, jednak widz rozwiązuje je bez większego trudu. Akcja stoi na zrównoważonym poziomie. Jest dużo potyczek, bitew, ucieczek, ale są też sceny mało dynamiczne, spokojne.

Burton często do swoich produkcji zatrudnia Johnny’ego Deppa. Tutaj nie jest inaczej. Jednak nie mam mu tego za złe, ponieważ aktor idealnie wpasowuje się w postać nietuzinkowego policjanta. W niektórych scenach jest denerwujący, jednak pokazuje, że ma ogromny talent, który chce przedstawić widzom. Wprowadza sporą dawkę humoru, jak również tajemnicy i mroku. Wielkie brawa należą się również Chrisitnie Ricci (Katrina). Aktorka świetnie wczuwa się w postać. W jej scenach nie uświadczymy żadnego słabego momentu. Aktorzy drugoplanowi również spisują się bardzo dobrze.

W obrazie Burton zabiera nas do świata stworzonego bez użycia nowoczesnych technologii. Nie uświadczymy tu żadnych efektów komputerowych czy popularnego ,,green screena”. Nawet tytułowy Jeździec jest wytrenowanym kaskaderem, a nie postacią zrobioną na ,,szklanym monitorze”. Taki zabieg ma swój urok i klimat. Wszystko wygląda fantastycznie, a zarazem realistycznie.

Świetna jest również scenografia. Twórcy prezentują baśniowy świat: piękny a zarazem, gotycki, mroczny i tajemniczy. Ciemny las, który chce ,,porwać widza” w głąb, miasteczko, które niby tętni życiem, a jednak jest ponure i mroczne, pole kukurydzy wraz ze strachem na wróble, który ,,ożywa” przy świetle błyskawic czy też poranną mgłę, jaka snuje się w wiosce i daje niesamowite wrażenia.

Charakteryzacja aktorów także stoi na wysokim poziomie. Kostiumolodzy i makijażyści włożyli kawał roboty w przygotowanie wyglądu postaci. Jednak nie poszło to na marne. Każda jest enigmatyczna i charakterystyczna na swój sposób. Nie ma żadnych niedoróbek czy ,,wpadek” pod tym względem. Wszystko prezentuje się znakomicie.

Muzyka, którą stworzył David Elfman, potęguję magię filmu oraz dynamizuje akcję. Lekka, nastrojowa relaksuje widza, natomiast szybka, z mocnym brzmieniem, wciska w fotel. W ten sposób kompozytor bawi się emocjami, co wychodzi mu świetnie.

Tim Burton stworzył film, który łączy w sobie kilka gatunków (co jest nie lada wyzwaniem), jednak wychodzi mu to bardzo dobrze. Mamy przed sobą niesamowite widowisko, które jest stworzone niemalże idealnie. Obraz nie spodoba się ludziom, którzy chcą doświadczyć głębszego sensu i refleksji podczas seansu. ,,Jeździec bez głowy” to lekki, przyjemny film fantasy z nutką horroru – idealny na piątkowe, zimowe wieczory. Zdecydowanie warty obejrzenia.