Pierwszy raz po „Buszującego w zbożu” sięgnęłam zupełnie nieświadoma, o czym i jaka jest ta książka. To było ponad rok temu, a ona potrzebna mi była do konkursu z języka polskiego. Spodziewałam się przeczytać ją i rzucić w kąt, pozostawić jako wspomnienie konkursu. Po przeczytaniu zaledwie kilku stron, wiedziałam jednak, że tak się nie stanie.
Książka J. D. Salinger’a „Buszujący w zbożu” opowiada o losach 17-letniego Holdena Caulfielda. Chłopak podczas pobytu w szpitalu, opowiada o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy, czyli kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. O wyrzuceniu z czwartej już, prywatnej szkoły oraz o ucieczce kilka dni przed planowanym powrotem do domu. Holden wraca do rodzinnego Nowego Jorku, ale żeby nie spotkać się z rodzicami, zatrzymuje się w hotelu. Dzięki narracji pierwszoosobowej, przeżywamy kilka dni w wielkim mieście razem z Holdenem Caulfieldem.
Kiedy po przeczytaniu książki dowiedziałam się, że pierwsze wydanie pojawiło się 1951 r. zrobiłam “wielkie oczy” i pomyślałam „niemożliwe”. Zapytacie „dlaczego?”. Sposób, w jaki napisana jest ta książka, nie daje nam odgadnąć, że ma aż 65 lat. Niedługo po wydaniu, była nazywana dość kontrowersyjną, w dzisiejszych czasach już taką nie jest. Dziś kilkakrotne powtórzenie wulgaryzmów w książce nie byłoby niczym kontrowersyjnym. Dyskusyjne było nie tylko dosadne słownictwo, ale także to, jak główny bohater podchodzi do życia. Brak perspektyw na przyszłość, brak planów, idei. Życie nastolatka jest prowadzone bardzo lekkomyślnie, chłopak traktuje je „lekką ręką”, co dawniej było uważane za zagrożenie dla młodych ludzi, którzy wzorowali się na owej książce. Niedługo później jednak stała się ona lekturą szkolną w Stanach Zjednoczonych i jest nią do dziś.
Na mnie wywarła ogromne wrażenie. Nie tylko łatwością i przyjemnością, z jaką się ją czyta, ale również przekazem. Czytając ją poczułam pewną więź z Holdenem i myślę, że moje odczucia nie są wyjątkowe. Główny bohater przedstawia niewiedzę co do przyszłego życia, którą czuje duża ilość nastolatków. W wielu momentach próbuje pokazać swoją dorosłość, lecz w ostateczności wygrywa jego dziecinność. Możemy poczuć swój własny pociąg do dorosłości, który zwalnia wraz z pojawiającym się strachem przed samodzielnością.
Książkę z całego serca mogę polecić miłośnikom literatury, starszym czy młodszym. Ja z całą pewnością niedługo do niej wrócę.
Komentarze ( )