Kasia1.jpg
materiały prasowe dystrybutora

Czy oglądałeś serial „Pakt” z 2015 roku i śledziłeś losy Piotra Grodeckiego? Serial wywarł na mnie duże wrażenie i myślałam, że nic z polskich produkcji go nie przebije, postanowiłam jednak spróbować znaleźć godnego przeciwnika. Wybór padł na długo polecany serial „Belfer”. Sama historia ukazana w tej kryminalnej opowieści wciągnęła mnie na tyle, że już po trzech dniach wiedziałam, co tak naprawdę stało się w Dobrowicach.

„Belfer” to polski serial telewizyjny, emitowany przez Canal+ Polska, wyreżyserowany przez Łukasza Palkowskiego, rozpoznawanego głównie jako reżysera filmu „Bogowie” z 2014 roku. 2 października 2016 roku ukazał się premierowy odcinek pierwszego sezonu, który podbił serca Polaków. Twórcy produkcji otrzymali takie nagrody, jak: „Orły 2017” – najlepszy filmowy serial fabularny”, „Telekamery 2017” – Specjalna Telekamera”, „Bestseller Empiku 2016” – wydarzenie roku”.

Nie jestem fanatyczką seriali, bo zwykle zdążą mnie znudzić już na początku pierwszego odcinka. W tym przypadku tak nie było, z każdą minutą stawałam się coraz bardziej ciekawa tego, co właściwie stało się z uczennicą miejscowej szkoły średniej. Historia rozpoczyna się przyjazdem do Dobrowic tytułowego „Belfra”, nauczyciela renomowanego warszawskiego liceum społecznego, który przyjmuje etat polonisty w tamtejszej szkole. Pod koniec sierpnia w pobliskim lesie znaleziono martwą 17-letnią Joannę Walewską. Nauczyciel, Paweł Zawadzki, podejmuje własne śledztwo w sprawie niewyjaśnionej śmierci dziewczyny, którym zajmuje się oprócz niego tamtejsza policja.

Z odcinka na odcinek historia wydaje się coraz bardziej jasna, lecz w rzeczywistości jest nieco inaczej. Kiedy już wydaje się nam, że wszystko wiemy, widz zostaje naprowadzony na nowy trop, który zostaje inteligentnie podłożony „pod nos” obserwatora. W czasie całej historii śledztwa jesteśmy podświadomie zmuszeni do skupienia, bo tak samo, jak Paweł Zawadzki – chcemy znaleźć przyczynę śmierci młodej uczennicy. Prawda jest taka, że nie da się rozszyfrować tajemnicy bez obejrzenia całości.

Świetne zdjęcia wykonane przez Mariana Prokopa, dobrze dobrany soundtrack oraz odpowiednia gra światłem dają niesamowitą mroczność opowieści, która tylko przyciąga widza przed ekran. Ale to nie wszystko. Na pochwałę zasługują aktorzy, którzy zrobili kawał dobrej roboty, idealnie odgrywając poszczególne role. Mówię tutaj o Macieju Stuhrze – jako tytułowym bohaterze, Macieju Pawłowskim – wcielającym się w Macieja Dąbrowę oraz Sebastianie Fabijańskim – jako Adrianie Kusiu, a także innych młodych aktorach, którzy świetnie się spisali w swoich rolach.

Ponadto w serialu zostają zobrazowane typowe zachowania nastolatków, które towarzyszą uczniom także w każdej innej szkole średniej. Przy tym można wspomnieć także o stylu bycia mieszkańców Dobrowic – tajemniczości „tutejszych”, czy przywarach, które dostrzegamy przecież w realnym życiu. Zobrazowane zostaje również funkcjonowanie policji. Dostrzegamy tu układy oraz obłudę, ażeby tylko zamydlić oczy obywatelom. W serialu obecna jest wulgarność oraz duża ilość wypalanych papierosów, która -według mnie- tylko zwiększa wiarygodność sytuacji. Nic nie jest tu proste i oczywiste, a autorzy scenariusza pozwalają widzom snuć kolejne domysły, jednocześnie nie unikając trudnych tematów.

Jak w każdej produkcji, tak i w tej, jest coś, do czego można się „przyczepić”. W tym przypadku jest to pewna niezgodność. Intryguje mnie to, że pojawiają się tam takie przedmioty, jak okna, które mają w sobie czujniki, czy też nagła obecność służb specjalnych (na którą czasami trzeba czekać długo, z powodu różnych procedur prawnych).

„Belfer” budzi we mnie bardzo pozytywne odczucia. Od dawna nie oglądałam czegoś tak dobrego. Jestem pełna nadziei, że będzie więcej takich polskich produkcji, które znów podbiją cały kraj. A teraz odkrywam kolejną dziwną historię rozwiązywaną przez tajemniczego nauczyciela spod Warszawy w drugim sezonie serialu. Mocno zachęcam do obejrzenia!