24 października, rok 1944 r., z Niemiec rusza kolejowy transport z amunicją. Ma on zasilić wojska walczące na rosyjskim froncie. Nie został on jednak dostarczony na wyznaczone miejsce…
Działania zbrojnej organizacji polskiego podziemia
Na terenach Rogóżna, a także pobliskich miejscowości (szczególnie w latach 1943 i 1944), działa dość sprawnie partyzantka wchodząca w szeregi Armii Krajowej. Działania tej organizacji wzmogły się na tych terenach szczególnie pod koniec wojny, kiedy czuć było coraz bardziej zbliżającą się klęskę Niemców. Wysyłali oni liniami kolejowymi biegnącymi tymi terenami różnego rodzaju transporty zasilające wojska walczące na froncie rosyjskim żywnością czy amunicją. Nieobce były w naszej miejscowości widoki wysadzonych mostów, które miały udaremnić przejazdy niemieckich pociągów.
„Wybuchowa” akcja
Siatka wywiadowcza pod koniec wojny działała coraz sprawniej, polskie podziemie przechwytywało coraz więcej informacji. Tak też było w przypadku niemieckiego transportu amunicji wysyłanego na wschodni front. Armia Krajowa znała dzień, kiedy pociąg z wagonami pełnymi materiałów wybuchowych i broni będzie przejeżdżał oraz jego trasę. Partyzantka działająca na terenach mojej miejscowości i okolic zaplanowała akcję, która miała sprawić, że transport kolejowy nie dotrze na miejsce. Na torach kolejowych biegnących przez Rogóżno działacze Armii Krajowej podłożyli skonstruowane w domowych warunkach materiały wybuchowe. Pociąg z Niemiec pojawił się, materiały zostały odpalone pomimo tego, że nie miały one ogromnej siły, spowodowały znaczne szkody. Był to duży transport, dlatego całość nie uległa zniszczeniu. Część wagonów zaczęła się palić, więc niemieccy żołnierze odpięli te stojące w płomieniach, a pozostałe z obawy przed kolejnymi odcinkami objętymi zasięgiem materiałów wybuchowych nie pojechały dalej, lecz zostały cofnięte na zachód.
Rogóżno pod ostrzałem
Palące się wagony mieszkańcom Rogóżna przysporzyły wiele strachu. Jeden przewrócił się, ładunki zaczęły wypadać na okoliczne pola, pożar spowodował, że zostały odpalone i zaczęły wybuchać, powodując ogromny hałas. Wydawało się, że wieś padła ofiarą bombardowania. Kolejne wybuchy powodowały ogromne zagrożenie. Ludzie pracujący w polu czy też wypasający swe krowy uciekali w popłochu, słychać było krzyki przerażonych. Reszta mieszkańców, która nie znajdowała się w centrum wydarzenia, popadła w osłupienie, wieś na moment zamarła, dopiero po pewnym czasie do mieszkańców dotarła wiadomość, co stało się w innej części Rogóżna. Wybuchające materiały spowodowały szkody i poczucie zagrożenia także w pobliskim mieście Przeworsk, gdzie pocisk wylądował w dachu szkoły.
Dzień po tym wydarzeniu niemieccy żołnierze przymusowo zabierali z domów mieszkańców Rogóżna do zbierania pozostałości amunicji, którą ładowano na wozy wojskowe i wywożono. Jeszcze przez pewien czas mieszkańcy Rogóżna żyli w obawie, że jakiś pocisk mógł zostać nieodnaleziony i wybuchnie. Dlatego, już po wyjeździe Niemców ze wsi, grupy mężczyzn penetrowały dokładnie okoliczne tereny. Z tego powodu zostały wstrzymane na parę dni roboty na polach i wypas zwierząt.
W pamięci starszych mieszkańców Rogóżna, jak mój dziadek, Antoni Kiełb, wydarzenie to jest tak poruszającym wspomnieniem, że pamiętają je ze szczegółami. To właśnie takie opowieści pozwalają udokumentować historię.
Tekst został spisany na podstawie wspomnień dziadka, Antoniego Kiełba
Praca przygotowana na XVI Wielkopolski Konkurs Dziennikarski – “Wydarzenie, które wstrząsnęło moja miejscowością” – organizowany przez Klub Dziennikarski TeXT działający w Młodzieżowym Domu Kultury nr 1 w Poznaniu (pismotext.manifo.com).