Po trudnym i żmudnym tygodniu wreszcie nadszedł długo wyczekiwany wolny wieczór. Idealny moment na obejrzenie filmu. Skład idealny, w który wchodzimy: my, kanapa oraz telewizor. Szybki spacerek po coś słodkiego do kuchni i chyba nic nie jest w stanie przerwać nam tak wspaniałej chwili. Może poza jedną małą niepozorną rzeczą. Ponoć małe jest wredne i chyba jakiś pierwiastek prawdy w tym jest. Mowa nie o czym innym, jak o reklamie.
Ile razy zdarzyło się nam, że w najciekawszej części filmu przerywa nam nadmiernie uśmiechniętą pani zachwalająca swój szampon? Strach pomyśleć, jak wiele romantycznych chwil zostało zrujnowanych właśnie przez pazerność handlowców.
Tak, ona otacza nas wszędzie: w radiu, telewizji, Intrenecie, gazetach, na ulicach, w domach. Gdziekolwiek człowiek by się nie oglądnął zawsze coś znajdzie. Na co dzień nie zwracamy na reklamy uwagi, są dla nas tak powszechne, jak poranna kawa, czy wieczorna kąpiel. Bywają jednak takie chwile, gdy naprawdę jesteśmy mocno poirytowani faktem, iż coś takiego istnieje. Jednak każdy kij ma dwa końce. Wizja świata bez reklam jest nudna i dość szara. Nie da się ukryć, że czasami są naprawdę potrzebne, a wręcz niezbędne. Niby skąd mielibyśmy wiedzieć, jaki lek na ból głowy wybrać lub jaka sieć ma najlepszy zasięg. Dużym atutem dzisiejszych reklam stała się złota zasada “im głupsze, tym lepsze”, dlatego też nabierają humorystycznego akcentu, co sprawia, że chętnie się je ogląda.
Pomimo tych złych aspektów, które bez wątpienia mogą wyprowadzać z równowagi nie jednego widza, powinniśmy docenić to, co robią dla nas reklamy. Niejednokrotnie pozwalają nam na dorobienie sobie kanapek między jedna a drugą częścią filmu oraz na pozałatwianie innych ważnych spraw.
Komentarze ( )