Metal Gear – początek legendy (recenzja)

Metal Gear – początek legendy (recenzja)

II LO w Zespole Szkół nr 1 im. Janusza Korczaka w Łańcucie, Łańcut

“Metal Gear Solid”, czyli seria japońskich gier z gatunku stealth-action, zaskarbiła sobie miejsce w sercach wielu graczy na całym świecie. Obecnie rzesza fanów z zapartym tchem wyczekuje roku 2015, na który to wstępnie zapowiedziana została druga część piątej części cyklu (w marcu tego roku wypuszczono prolog zatytuowany “Ground Zeroes”) – “Phantom Pain”. Przyznam, że nigdy nie miałem okazji grać w żadnego Metal Geara, toteż, naczytawszy się mnóstwa przesyconych olbrzymimi oczekiwaniami tekstów na temat “piątki”, zamówiłem tzw. “Legacy Collection”, czyli zbiór wszystkich gier z serii, wyłączając niestety prolog “piątki”. Do zestawu dorzucone zostały jeszcze “Metal Gear” oraz “Metal Gear 2: Solid Snake” – przodkowie serii. Przygotowawszy sobie uprzednio kilka paczek chipsów oraz karton soku marchwiowego, wziąłem pada do ręki i ruszyłem w krótką, bo trzygodzinną, przygodę przedstawioną w “Metal Gear”.