MV5BMTEwNjYzNDY3MTdeQTJeQWpwZ15BbWU3MDg4ODkyNzg@._V1_SX1777_CR0,0,1777,955_AL_.jpg
materiały prasowe dystrybutora

Zabiorę Cię w podróż. Niedaleką, ale podróż. Zabawimy się tak, jak Marty i Emmett Brown w “Powrocie do przyszłości”. Chętny? Śmiało.

Cofnijmy się więc o 11 lat. Przed sobą mamy ciemny pokój, a jedyne światło pada z telewizora (to jeszcze ten typ TV przypominający cegłę). Przed ekranem siedzi po turecku mały chłopak. Postać jest nieruchoma, rysy twarzy zamarłe. Otwarte na oścież usta stawiają jednoznaczną diagnozę – fascynacja. Zapytasz zatem, w co wpatruje się to dziecko?

Bywa czasami w naszym życiu tak, że przedkładamy teorię nad praktykę. W podobny sposób było w przypadku tego dzieciaka. Kupował dużo książek związanych z dinozaurami, uczył się na pamięć ich nazw, planował być archeologiem. Jednak to wszystko były nieruchome obrazki, puste nazwy, potwory z książek nie budziły tylu emocji. Można powiedzieć, że była to beznamiętna relacja. Jednak podejście do tej sprawy zmieniło się po obejrzeniu pewnego filmu.

Nie znosisz reklam, prawda? W najciekawszych momentach filmu pojawiają się, psując nam krew. Dla sześcioletniego chłopaka jest to dodatkowa tragedia; wiemy, jakie są dzieci. Więc wyobraź sobie tę ekscytację, kiedy znudzony dzieciak patrzy na kolejne reklamy produktów aż nagle na ekranie pojawia się dinozaur. W sekundzie znajduje się tuż przy nim i widzi ruszające się stwory, które wcześniej były tylko ilustracjami. Co najważniejsze, dinozaury występują tutaj w relacji z ludźmi. To dla młodej osoby zafascynowanej taką właśnie tematyką musi być szok. “Piątek, godzina 20:00 – “Park Jurajski” – wybrzmiewa z głośników. Będzie to data, wokół której kręcić się będą następne dni. W końcu nadchodzi ten czas – i są to dwie godziny pełne wrażeń i zachwytów. Dinozaury jak żywe, nie brakuje strachu, nie brakuje śmiechu. Dla młodej osoby jest to niezapomniane przeżycie.

Lubię wracać do “Parku Jurajskiego”. Jednak muszę przyznać – moje zamiłowanie do tego filmu nie wynika z tego, że obraz Spielberga jest niesamowitym dziełem, które odkrywamy na nowo z każdym seansem. Wynika to raczej ze wspomnień i tego, co kiedyś przeżywałem w związku tą produkcją. Będąc już starszym, krytyczniej zacząłem do niej podchodzić, zauważając wady lub nieścisłości, których wcześniej nie byłem w stanie dostrzec. Jednak, co najważniejsze, są to “dziury” natury scenariuszowej lub mankamenty gry aktorskiej (będąc młodym, nie zwracałem na te aspekty uwagi). Ale przyznać muszę, odkładając na bok otoczkę tych sentymentów i wspomnień, “Park Jurajski” to dzieło ponadczasowe. Nie dość, że wizualnie jest to protoplasta efektów specjalnych, to na dodatek obraz, który wytrzymał próbę czasu. Od premiery mijają 23 lata, a dinozaury nadal emanują realizmem. Coś wspaniałego, a Spielberg przetarł szlaki w tej kwestii. Jeżeli chodzi o muzykę, wystarczy wspomnieć, że stworzył ją John Williams. Motyw przewodni z “Parku Jurajskiego” przeszedł już do legendy, to jeden z najlepszych i najbardziej kultowych utworów ze ścieżek dźwiękowych do filmów.

Bohaterowie? O ile do gry Laury Dern czy Sama Neilla nie można mieć zastrzeżeń, to jednak wydają mi się mało wyrazistymi postaciami. Moim zdaniem film skradł Jeff Goldblum jako Ian Malcolm. Jego postać przełamuje schemat typowego naukowca, a wygląd i zachowanie pasują raczej do “gwiazdy rocka”. Żal tylko, że jest postacią drugoplanową (de facto wystąpił jako główny bohater sequelu Parku Jurajskiego, ale ten film to osobna historia).

Spielberg stworzył rozrywkę na najwyższym światowym poziomie. Film ten wydaje mi się idealną mieszanką kina typowo “popcornowego” z thrillerem, niekiedy horrorem i komedią. Mimo że jestem już pełnoletni i fazę podniecenia na widok dinozaurów mam za sobą, nie wątpię, że jeszcze wiele razy “Park Jurajski” zobaczę. Bo któż mi zabroni?