„Hellsing Ultimate” to anime o mrocznej oraz intrygującej atmosferze, zaliczające się do gatunków horror oraz gore. Mimo iż nie jest ono bardzo popularne, moim zdaniem jest jednym z najlepszych i naprawdę warto je obejrzeć, zwłasza jeśli jest się miłośnikem wampirów w ich klasycznym, upiornym wydaniu.
„Hellsing Ultimate” to anime o mrocznej oraz intrygującej atmosferze, zaliczające się do gatunków horror oraz gore. Mimo iż nie jest ono bardzo popularne, moim zdaniem jest jednym z najlepszych i naprawdę warto je obejrzeć, zwłaszcza jeśli jest się miłośnikiem wampirów w ich klasycznym, upiornym wydaniu.
Animacja pochodzi z 2012 roku i powstała poprzez współpracę studiów: Madhouse, Geneon Universal Entertainment, Satelight, StudioRF Inc., Graphinica oraz Funimation. W skład cyklu wchodzi 10 odcinków i jest on reinterpretacją serii „Hellsing”, powstałej na podstawie mangi o tym samym tytule.
Miejscem akcji jest współczesny Londyn. W centrum wydarzeń znajduje się organizacja królewskich rycerzy protestantyzmu o tytułowej nazwie. Od dawna walczy ona z największymi wrogami ludzkości – wampirami. Jej tajną bronią jest z własnej woli ujarzmiony najpotężniejszy z tych potworów – nieumarły król Alucard. Jest on niepokonany i posiada wiele nadprzyrodzonych mocy. Za swą panią uważa przywódczynię organizacji – Integrę Fairbrook Wingates Hellsing. Ma on również swoją podopieczną. Jest nią młoda dziewczyna, którą przemienił w istotę nocy, ratując jej w ten sposób życie. Organizacja dowiaduje się, że wampiry są sztucznie produkowane przez łaknących wojny zorganizowanych nazistów nazywających siebie “ostatnim batalionem”. W dodatku rywalizujący z protestancką Anglią Watykan zamierza wykorzystać okazję zbliżającego się konfliktu, aby pozbyć się innowierców.
Tak oto zarysowuje się fabuła. Jest ona bardzo oryginalna i wiele razy zaskakuje oraz ma sporo ciekawych wątków. Akcja w niektórych momentach przyprawia o dreszcz emocji. Jednak jest w niej też coś, co mi się nie podoba: zmienienie kilku sytuacji, tak, że nadają sprawie zupełnie inny wydźwięk niż w oryginale. Choć reinterpretacja ma swoje prawa, te zmiany są moim zdaniem na gorsze. Nie podobają mi się wtrącone gdzieniegdzie głupkowate żarty, które psują klimat i są kompletnie niepotrzebne (w zasadzie to nawet nie śmieszą). Na szczęście te akcenty występują sporadycznie, więc nie obniżają bardzo jakości całości.
W “Hellsingu” najbardziej spodobały mi się postacie. Są chyba najmocniejszą stroną tej serii. Każda ma swoją rozbudowaną historię oraz głęboki obraz psychologiczny. Do moich ulubionych należą sceny, w których pokazywana jest przeszłość danego bohatera. Można wtedy lepiej go poznać oraz zrozumieć, dlaczego teraz postępuje tak, a nie inaczej. Lubię też brak idealizowania postaci. Każda z nich ma wady i z czymś wewnętrznie walczy. To sprawia, że są bardziej realistyczne i bliższe odbiorcy. Weźmy na przykład Integrę, która chociaż jest silną, niezależną i wydawało by się bezlitosną kobietą,to kiedy musi wydać niełatwy rozkaz, okazuje się, że nie przychodzi jej to łatwo, miewa rozterki czy aby na pewno podjęła dobrą decyzję. W zasadzie prawie nikt w tej serii nie jest jednoznaczny, co nadaje autentyczności oraz sprawia, że postacie są ciekawsze.
Możemy tu także zobaczyć różne postawy ludzi w czasie wojny oraz w obliczu zagrożenia. Zachowania te są skrajnie różne – od zdrady dla ratowania własnego życia do poświęcenie się dla większego dobra, a nawet chorej fascynacji cierpieniem oraz pragnienia wojny. Ukazana jest również ewolucja postaci poprzez różne, niekiedy bardzo trudne, doświadczenia.
Grafika również jest moim zdaniem dobrze zrobiona i dopasowana do klimatu całości. Jest rysowana oryginalną kreską, co nadaje unikatowości. Podoba mi się zwłaszcza sposób przedstawienia wampirów jako brzydkich, przerażających, krwiożerczych bestii, a nie jak to się ostatnio w popkulturze przyjęło – pięknych, lecz tandetnych istot wzdychających do pocałunków w deszczu. Sceny walki też zostały dobrze wyanimowane, są bardzo płynne i dokładne. Sam design postaci jest naprawdę dopracowany i wygląd każdego z bohaterów pasuje do jego charakteru oraz funkcji, jaką pełni. W wyglądzie też brak idealizacji, a raczej niektóre postacie są pobrzydzane, aby dodać upiornego klimatu (np. Alucard kiedy uwalnia najgroźniejsze ze swoich mocy i pokazuje swoje oblicze potwora).
Muzyka nie pojawia się często, zresztą nie jest zbyt potrzebna. Jednak, gdy wybrzmiewa, nadaje upiornego klimatu i jest idealnie dobrana. Momentami nawet dodaje psychotycznego wyrazu, na przykład w scenie, w której major, patrząc na rozpętaną przez siebie wojnę dyryguje w rytm muzyki klasycznej grającej w tle.
Uważam, że seria jest naprawdę dobrze zrobiona, jej fabuła wciąga i zaciekawia. Myślę, iż każdy, kto gustuje w krwawych horrorach, nadprzyrodzonych istotach oraz mrocznych klimatach na ekranie, a do tego lubi rozbudowaną akcję, na pewno pokocha „Hellsinga”.
Komentarze ( )