W piątkowy wieczór szukając filmu, w celu odprężenia po całym tygodniu gonitwy, pracy, czy też nauki, trafisz na komedię romantyczną pod tytułem: „Dzień dobry, kocham cię!”. Spodziewając się, że będzie przełomem w dorobku polskich komedii, możemy niestety doznać zawodu.
„Dzień dobry, kocham Cię!” jest jedną z komedii reżysera Ryszarda Zatorskiego, twórcy dość dobrych produkcji takich, jak: „Nigdy w życiu”, „Tylko mnie kochaj” oraz przewidywalnej i banalnej komedii „Dlaczego nie”.
Jak to w komediach romantycznych bywa, również i w tej przedstawiona jest bardzo prosta fabuła historii miłosnej. Główna bohaterka, Basia (w tej roli Barbara Kurdej-Szatan), jest piękną, sympatyczną blondynką, która pracuje w korporacji i marzy o spotkaniu „księcia na białym koniu”. W rolę filmowego amanta, Szymona, wciela się Aleksy Komorowski. Bohater to lekarz, który jest obiektem westchnień wszystkich pacjentek, pielęgniarek, lubiącym zdrowy tryb życia oraz jazdę na rowerze. W piękny słoneczny dzień ta dwójka ludzi „wpada na siebie”, za sprawą jakiejś siły wyższej albo przeznaczenia. Jak to bywa w komediach, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jednakże Szymon gubi numer telefonu do Basi, a wraz z tym możliwość dalszego rozwoju tej znajomości. Na drodze do ich szczęścia staje również Leon (Łukasz Garlicki), bogaty, „zmieniający kobiety jak rękawiczki”, który musi się ożenić, aby nie zostać wydziedziczony. Jednak historia kończy się „happy endem”, w którym Szymon odnajduje Basię.
Bardzo prosta fabuła i mała ilość wątków sprawiają, że ten film staje się przewidywalny „do bólu”. Historia miłości od pierwszego wejrzenia oraz odnalezienia się jest tak przesłodzona, sztuczna, że aż nierealna. Nutą świeżości oraz aktorem, który sprawia, że akcja nabiera tempa, jest grający rolę drugoplanową Lucek (Paweł Domagała), komiczny przyjaciel Szymona, który sprawia, że film w pewnych momentach jest zabawny.
Gra aktorska głównych bohaterów stoi na bardzo niskim poziomie, aktorzy są raczej „bezbarwni”, brak im cech charakterystycznych. Jedyną charakterystyczną postacią filmu jest Lucek, pomimo tego, że czasem jest trochę irytujący, można z nim sympatyzować.
Podsumowując, jest to kolejna sztampowa komedia romantyczna, bez elementów zaskakujących, w której trudno doszukiwać się pozytywów. Z pewnością nie zmienia ona wizerunku polskich komedii romantycznych i śmiało możemy nazwać ją kolejną porażą polskiego wydania tego gatunku.
Komentarze ( )