miasto44_zvbDa55f.jpg
fot. materiały prasowe dystrybutora

„Miasto 44” to film Jana Komasy. Od momentu, kiedy pojawił się na ekranach kin, budzi wiele kontrowersji i odmiennych opinii. Niekonwencjonalne podejście do tematyki powstania, kreowania rzeczywistości w wielu przypadkach niekorzystnie wpłynęło na jego odbiór. Czy taki był cel reżysera?

Główny bohater, Stefan, to przykładny syn i brat. Pełni funkcję głowy rodziny od momentu, kiedy jego ojciec poszedł na wojnę, z której – jak się okazuje – nie wrócił. Obiecuje matce, że nie pójdzie w ślady ojca. Jednak później łamie daną obietnicę, poznaje grupę młodych członków Armii Krajowej. W tajemnicy przystępuje do AK.

Zarówno Stefan, jak i inni bohaterowie, są pozbawieni cech indywidualnych. Nie można wyróżnić postaci ważniejszych, wszystkie przedstawione są na jednej płaszczyźnie. Kierują nimi uczucia (miłość), brak jednak konkretnego przesłania o działaniu dla Ojczyny. Scena, w której spędzają czas nad rzeką, buduje w widzu zwątpienie. Dotyczy ono tego czy są oni świadomymi powstańcami, czy jednak rządzi nimi młodość i ulotność chwili. Widz odnosi wrażenie, jakby Stefan był nieśmiertelny. Jest wiele sytuacji, w których mógłby zginąć. Jednak tak się nie dzieje.

Dialogi w niektórych momentach wyprzedzają fakty. Brak w nich także informacji o podłożu działania grupy w AK. Pomimo, że każdy oglądający już słyszał różne tego typu sformułowania, ich nieobecność w tej produkcji, wpłynęła na oddalenie fabuły od tematu Powstania. Niekiedy można odebrać postępowanie postaci jako nic nieznaczącą rozrywkę.

Efekty specjalne są tutaj najgorszym punktem. Wyróżnić można dwie sceny: pocałunek Stefana i Alicji podczas ostrzeliwania oraz przedstawienie bohaterów w intymnej sytuacji. Komasa, chcąc dotrzeć do młodego pokolenia, porywa się do użycia nowoczesnej techniki. Uzyskuje przez to nieoczekiwany efekt, który bez wątpienia można nazwać tandetnym. Tutaj ewidentnie nie pasuje stwierdzenie ,,cel uświęca środki’’. Budowanie „nastroju” odzwierciedla muzyka. Dubstepowy podkład nijak wiąże się z walką czy chwilą uniesienia, w której został zastosowany.

Gra aktorów nie należy do najgorszej kategorii. Obsadzenie filmu młodym pokoleniem było trafnym pomysłem, gdyż nie posiadali oni już przypisanych cech z wcześniej odgrywanych ról. Jednak ich niedoświadczenie wpływa na całość filmu. Trudno jest zrozumieć emocje nimi rządzące.

Poszukującym wiernego odzwierciedlenia rzeczywistości powstania i wzruszających historii jego uczestników nie polecam tego filmu. Poniekąd dotyka on tematyki walki, jednak staje się ona tłem dla innych wydarzeń. Mający dotrzeć do widzów w różnym wieku film, stał się nieatrakcyjny dla wszystkich.