Ponad 100 uszkodzonych domów, zerwane linie energetyczne, nieprzejezdne drogi, drzewa miażdżące posesje, zerwane dachy. Właśnie tak wyglądało Podkarpacie w czwartkowy poranek 14 sierpnia ubiegłego roku.
Niemoc wobec żywiołu
Nie od dziś wiadomo, że okresowi wakacji towarzyszą liczne burze, jednak tak dużej nawałnicy nie przewidzieli nawet meteorolodzy! Wichura według relacji świadków zerwała się około godziny 2:30 w nocy z 13 na 14 sierpnia i to właśnie wtedy zaczęła powodować pierwsze zniszczenia. Trąba powietrzna znaczyła szlak długości ok. 7 km obejmujący miejscowości takie, jak Malawa, Kraczkowa i Krzemienica, pozostawiając za sobą niemalże gruzowiska 180 budynków. Maksymalna siła wiatru wynosiła 238 km/h przy szerokości 400 metrów i została odnotowana w Malawie, tam też straty były największe. Średnią prędkością ruchu burzy było ok. 100 km/h. Prawdopodobnie całe wydarzenie trwało około 10 minut.
Poranne osłupienie
W pierwszych godzinach po nawałnicy prądu nie miało prawie 10 tysięcy mieszkańców wspomnianych wsi, uszkodzone zostały 302 stacje transformatorowe. Strażacy pomagali poszkodowanym w uporządkowaniu gospodarstw. Mieszkańców podrzeszowskich wsi odwiedziła także pani wojewoda podkarpacka Małgorzata Chomycz-Śmigielska, która zaleciła wprowadzenie agregatów prądotwórczych i wzmożonych patroli policji w miejscach tego wymagających, a także poinformowała o pomocy finansowej dla poszkodowanych w nawałnicy.
Krzemienicka pomoc
Do mojej miejscowości nawałnica dotarła jako do ostatniej, a co za tym idzie, przyniosła mniejsze straty w porównaniu z Kraczkową czy Malawą (około połowę mniej zniszczonych domów). Poszkodowanym w sprzątaniu i odbudowie posesji z pozostałości po nocnym tornadzie pomagali nie tylko strażacy, ale także ich rodziny i sąsiedzi. Inni mieszkańcy, na przykład Ci należący do „Caritas”, organizowali wsparcie finansowe, które później wręczali osobom najbardziej potrzebującym. Tym właśnie sposobem zniszczenia po – według meteorologów – największej w Polsce nawałnicy ostatniej dekady, zostały w większości naprawione. Pomimo upływu czasu spacerując uliczkami mojej miejscowości, zauważam połamane drzewa, które nie zostały jeszcze uprzątnięte. Na niektórych posesjach, szczególnie na budynkach gospodarczych, części dachów pokryte są plandekami. Myślę, że właśnie to wydarzenie najbardziej wstrząsnęło moją miejscowością i tak jak inni mieszkańcy nie chciałabym, żeby kiedykolwiek się powtórzyło.
Praca przygotowana na XVI Wielkopolski Konkurs Dziennikarski – “Wydarzenie, które wstrząsnęło moja miejscowością” – organizowany przez Klub Dziennikarski TeXT działający w Młodzieżowym Domu Kultury nr 1 w Poznaniu (pismotext.manifo.com).