Tablica pamiątkowa, fot. Joanna Ulma + logo.jpg
Tablica pamiątkowa, fot. Joanna Ulma

Polacy są znani z gościnności i chęci niesienia pomocy nawet za cenę własnego życia. Tak było w 1944 roku, kiedy Niemcy dokonali zbrodni na rodzinie Ulmów, która przez ponad dwa lata ukrywała dwie żydowskie rodziny.

Rodzina UImów liczyła 8 osób: dwoje rodziców i sześcioro dzieci, od drugiej połowy 1942 roku przyjęli do swojego domu ośmioro Żydów z rodzin Szallów i Goldmanów. Józef Ulma był rolnikiem, jego pasją były ogrodnictwo i fotografia. Był bardzo pracowitym człowiekiem, pobożnym i bezinteresownym. Zajmował się pszczelarstwem, założył pierwszą w okolicy szkółkę drzew owocowych, był aktywny społecznie. Jego żona – Wiktoria zajmowała się, jak każda kobieta, domem i dziećmi. W momencie śmierci była w zaawansowanej ciąży z siódmym dzieckiem. Jako panna grywała ponoć w amatorskim teatrze. W rodzinie Ulmów panowała atmosfera wzajemnego zrozumienia i miłości. Każdy kochał i był kochany.

Teraz zadajemy sobie pytanie: dlaczego pomagali, ryzykując tym samym własne życie? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony mogli kierować się współczuciem dla niewinnych ludzi, którym okupant zgotował straszny los. Jednak z drugiej – ich postawa mogła wynikać z wiary i miłości z niej płynącej. Bez tego człowiek nie byłby w stanie posunąć się do tak heroicznego czynu. „Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście mieli za to zapłatę?”

Był zimny marcowy poranek 1944 roku. Na skutek doniesienia na rodzinę Ulmów Niemcy rozpoczęli rzeź. Jeszcze podczas snu zamordowali ukrywające się 8 osób wraz z dwoma kobietami i dzieckiem. Później wyprowadzili Józefa i Wiktorię i rozstrzelali na oczach dzieci. W masakrze uczestniczył między innymi Joseph Kokott, który z wielkim okrucieństwem, rozstrzeliwując ostatnie z dzieci zawołał: „Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów!”. Po zakończeniu masakry oprawcy zrabowali gospodarstwo Ulmów i zabrali wszystkie kosztowności należące do Żydów. Wezwano także sołtysa, któremu polecono sprowadzić kilku mężczyzn, aby pochowali zamordowanych w zbiorowej mogile. Akcję zakończyła libacja alkoholowa urządzona w miejscu tragedii, po czym mordercy wraz ze zrabowanymi kosztownościami opuścili wieś.

Masakra rodziny Ulmów wywarła wstrząsające wrażenie na okolicznej ludności. Wkrótce po tym wydarzeniu kilku mężczyzn pomimo surowego zakazu, odkopało ciała, umieściło je w osobnych trumnach i pogrzebało w tej samej mogile. Po wojnie szczątki ekshumowano i pochowano na cmentarzu parafialnym. Ciała zamordowanych Żydów zostały również ekshumowane i przewiezione na cmentarz ofiar hitleryzmu.

W 1995 roku małżeństwo Ulmów zostało pośmiertnie odznaczone medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. W 2004 roku odsłonięto w Markowej pomnik poświęcony rodzinie Ulmów. Ponadto przed 12 laty rozpoczął się ich proces beatyfikacyjny. W naszej miejscowości powstaje także Muzeum Polaków Ratujących Żydów.

Zbrodnia w Markowej jest symbolem niezwykłej odwagi i poświęcenia. Kto z nas we współczesnym świecie podjąłby się tak wielkiego ryzyka, narażając się na śmierć siebie i swoją rodzinę? I chociaż takich historii jest mnóstwo, każda z nich jest unikatowa. Postawa Ulmów z Markowej już na zawsze zapisze się na kartach historii w rozdziale „heroiczna walka o życie ludzkie”.

Praca przygotowana na XVI Wielkopolski Konkurs Dziennikarski – “Wydarzenie, które wstrząsnęło moja miejscowością” – organizowany przez Klub Dziennikarski TeXT działający w Młodzieżowym Domu Kultury nr 1 w Poznaniu (pismotext.manifo.com)

Grób Rodziny Ulmów 2, fot. Joanna Ulma