Rozmowa z Jerzym Welcem, członkiem Klubu Leżajskich Poetów „Na marginesie”. Pan Jerzy pisze od ośmiu lat, tworzy głównie utwory o charakterze religijnym i refleksyjno-filozoficznym. Do tej pory opublikował ponad tysiąc wierszy, a ciągle nie brakuje mu nowych pomysłów.
Czy kiedy był Pan nastolatkiem, interesował się Pan literaturą, poezją? Jak radził Pan sobie z językiem polskim?
Muszę przyznać, że wcześniej nie interesowałem się poezją i ogólnie literaturą, a z językiem
polskim radziłem sobie średnio – nie byłem prymusem, ale nie miałem też złych ocen. Od
najmłodszych lat byłem wygadany, posiadałem bujną wyobraźnię, ponadto potrafiłem pięknie
deklamować wiersze, ale mimo to chyba żadna moja polonistka nie spodziewała się, że
zostanę poetą.
W takim razie, jak to się stało, że został Pan poetą?
Parę lat temu nagle zachorowałem, wówczas groziła mi bardzo poważna operacja. Pewnego dnia wybrałem się na spacer i nagle zobaczyłem zardzewiały, stary krzyż. Las, w którym się znajdował, był w moim odczuciu magicznym, niezwykle enigmatycznym miejscem. Bez
zastanowienia zatrzymałem się tam, by pomodlić się i zastanowić nad życiem. Od tamtej pory
często wracałem do tego lasu, czułem, że jest to moje miejsce na ziemi. Któregoś poranka
udałem się do lekarza, aby pokazać mu wyniki badań. Lekarz popatrzył na mnie ze
zdziwieniem i oznajmił, że moje schorzenie w niewyjaśniony sposób zanikło. Pomyślałem
wtedy, że to prawdziwy cud, od razu wiedziałem, że wyzdrowienie zawdzięczam Bogu. Postanowiłem podziękować więc Panu za łaskę, jaką otrzymałem. To właśnie wspominane
wydarzenia były impulsem do rozpoczęcia pisania wierszy, a same utwory stanowią
podziękowanie dla Boga.
Rozumiem już, dlaczego pisze Pan gównie wiersze poświęcone tematyce religijnej. A czy
ludzie, którym opowiada Pan swoją historię wierzą w nią?
Myślę, że mimo iż moja historia wydaje się być nieprawdopodobna, to otaczający ludzie
wierzą w nią. Oczywiście znajdą się tacy, którzy podchodzą do niej z pogardą, ale ja nie
przejmuję się tym i staram się ciągle przekazywać świadectwo innym.
A jak Pana otoczenie reaguje na Pana wiersze? Ma Pan fanów?
Uważam, że reagują pozytywnie. Mam wielu fanów, którzy znają mnie z portali
społecznościach, do moich zwolenników należą także rodzina i przyjaciele. Muszę przyznać,
że często słyszę słowa uznania. Jestem otwartym człowiekiem i uwielbiam ludzi, a to pomaga
mi w kontaktach z czytelnikami i sprawia, że mam tylu wiernych odbiorców.
No właśnie, wspomniał Pan, że często korzysta z nowoczesnych technologii, portali
społecznościowych. Co sprawiło, że wybrał Pan te środki komunikacji?
Bardzo często korzystam z tego typu technologii. Komputer i Internet to dla mnie podstawa –
można mnie znaleźć na wszystkich portalach społecznościowych. Od początku zdawałem
sobie sprawę, że Internet pomoże szybciej dotrzeć do odbiorców. Początkowo kiepsko mi szło
z komputerem, ale z czasem przy pomocy zięcia nauczyłem się obsługiwać wszystkie
urządzenia i teraz wszystko robię sam.
Czy pierwsze wersje wierszy pisze Pan na komputerze?
Nie, wiersze piszę zazwyczaj przy wspomnianym krzyżu i wśród otaczającej przyrody. W domu powstają tylko wiersze na specjalne życzenia.
Co to są „specjalne życzenia”?
Mam w zwyczaju obdarowywać swoich bliskich wierszami. Wręczam im je na przykład z okazji urodzin, rocznicy ślubu, chrzcin i innych ważnych uroczystości. I to właśnie tylko te utwory powstają w domu.
Wiem już, gdzie lubi Pan pisać wiersze, a czy ma Pan ulubioną porę do tworzenia?
Tak, uwielbiam pisać rano, kiedy przyroda budzi się do życia.
Czy ma Pan kogoś, komu jako pierwszemu prezentuje Pan gotowy utwór?
Raczej nie, jeśli napiszę rano wiersz, to wpisuję go do tomiku, a bardzo często publikuję też na Facebooku czy innych portalach.
A czy jest Pan mocno krytyczny wobec swoich tekstów? Wprowadza Pan dużo poprawek w trakcie pisania, czy uważa Pan, że to, co przychodzi do głowy jako pierwsze jest najlepsze?
Z tym jest różnie, ale raczej bardzo mało poprawiam – gdy napiszę wiersz, staram się go nie zmieniać. Jestem zdania, że pierwsza myśl jest najlepsza. A co do samokrytycyzmu, to uważam, że potrafię być wobec siebie samokrytyczny, ponadto mam dużo dystansu do siebie.
Słyszałam, że należy Pan do Klubu Leżajskich Poetów ,,Na marginesie’’. Co wynosi Pan z tych spotkań?
Spotkania na pewno pozwalają mi rozwijać się literacko, poznawać nowe poetyckie triki. Należy dodać też, że w Klubie Leżajskich Poetów poznałem też wielu ciekawych, charyzmatycznych artystów i nawiązałem z nimi przyjaźnie.
Skoro już o trikach mowa – jaki środek stylistyczny najbardziej Pan lubi i stosuje?
Moim zdaniem wiersze muszą być rymowane. I to właśnie rymów najczęściej używam, utworów nierymowanych w ogóle nie piszę.
A czym jest dla Pana poezja?
Poezja jest dla mnie wszystkim! Dziś nie wyobrażam sobie bez niej życia!
Skoro nie wyobraża Pan sobie życia bez poezji, to czy czyta Pan wiersze innych poetów? Ma Pan jakiś ulubionych mistrzów słowa?
Tak, uwielbiam Szymborską, Mickiewicza i Tuwima. Czytam też wiersze swoich kolegów z klubu „Na marginesie”.
Na zakończenie proszę powiedzieć, jakie ma Pan plany na przyszłość?
Plany na przyszłość? Wydałem już dziesięć tomików poezji religijnej i na tym miał być koniec, ale niespodziewanie napisałem jedenasty tomik i jest już prawie gotowy, będzie nosił tytuł „Dar od Boga”. Jeśli Bóg pozwoli, będę tworzył dalej!
Dziękuję za rozmowę! Życzę wielu sukcesów literackich oraz niekończącej się weny!
Dziękuję!
Wywiad autoryzowany.
Komentarze ( )