Boleslaus_I.jpg

Była mroźna, zimowa noc. Mieszkańcy wioski skryli się w swoich domostwach, a podróżni zgromadzili się przy kominku w gospodzie. Karczmarz podawał swym gościom napitek i strawę, podczas gdy oni długie godziny rozmawiali na przeróżne tematy. Po pewnym czasie do głównej izby wszedł stary mężczyzna, którego włosy były białe jak śnieg. Goście zrobili mu miejsce na ławie, gdyż wiedzieli, że jest to człowiek skłonny do długich opowiadań, co było nie lada rozrywką.

– Starcze, opowiedz historię o przesławnym królu Bolesławie, Chrobrym zwanym, ino raz jeszcze! – zawołał syn kowala z dalekiej wioski, który jeździł po całym kraju i sprzedawał wszelki rynsztunek dzieła jego ojca.

– Ach, dobrze. Jużem stary, ale pamięć o tamtych czasach wciąż zachowuję – odrzekł starzec.

Wszyscy goście zgromadzili się wokół mężczyzny, a w gospodzie zapanowała cisza. Stali bywalcy karczmy znali tę historię na pamięć, inni zaś mieli jej wysłuchać po raz pierwszy. Wszyscy jednak z zapartym tchem czekali, aż starzec zacznie opowiadać.

– W roku 992, gdy zmarł Mieszko, miałem lat trzydzieści. Wtedy to swój okres panowania syn jego, Bolesław, rozpoczął. Na początku do przejęcia władzy w kraju całym dążył, ale musiał wpierw braci przyrodnich i macochę Odę, ich matkę, wypędzić. Tak też uczynił i stał się monarchą, więc cała władza nad państwem w jego dłoni się skupiła – w tym momencie starzec wychylił kufel lokalnego trunku. – Potem, pięć lat później, w Polsce biskup czeski Wojciech się pojawił i chęć do udania się na misję do Prus pogańskich zgłosił. Jednak tam zamordowany brutalnie został i poćwiartowany, a Bolesław za każdy ciała jego kilogram, równowagą w złocie mordercom zapłacić musiał. Ciało jego w Gnieźnie leży, a świętym Wojciech został. Tam też arcybiskupstwo za zgodą papieża Sylwestra II powstało, a arcybiskupem brat Wojciechowy, Radzym-Gaudenty, został. W 1000r. cesarz niemiecki, Otton, do Gniezna przybył, aby hołd świętemu złożyć. Młody był to władca, lecz ambicje miał wielkie, a w jego głowie znakomite pomysły się rodziły. Chciał on Europę zjednoczyć, a Bolesława  ważnym sprzymierzeńcem uczynić. Podczas zjazdu diadem i włóczni świętego Maurycego kopię władcy naszemu przekazał, a był to zaszczyt niemały.  Jednak Otton słabego był zdrowia, a powiadają, że boso do Gniezna podróżował, choróbsko go jakie dopadło i zmarł już dwa lata później, więc planów swych wielkich nie zrealizował. Ile prawdy w pogłoskach o przyczynie śmierci, nie wiadomo – opowieść rozkręcała się, w miarę jak twarz staruszka stawała się coraz bardziej czerwona, a miało to związek ze znikającym z kolejnych kufli napojem. – Książę Bolesław zaczął potem coraz dojrzalszą i mądrzejszą politykę prowadzić, zagraniczną oraz wewnętrzną i w 1002r. Milsko i Łużyce zajął. Ja u jego boku walczyłem, gdyż wojennym rzemiosłem się trudziłem. Rok później władca zdobył Czechy i Morawy. Znakomity był to strateg. Jednak w konflikt z Niemcami popadł, bo Henryk II, cesarz niemiecki, był zgoła inny niż Otton. Dzielny jednak książę i jego wojowie, w tym ja, przed wrogiem zaciekle kraju bronili i pokój w 1018r. w Budziszynie zawarto. Chrobry, którego boje strudzić nie zdołały, jeszcze tego samego roku na Ruś się wyprawił. Tam książęta do zgody dojść nie mogli i książę nasz polski interweniował. Kijów żeśmy zajęli, lecz ludność miejscowa bunt wszczęła i do odwrotu zmuszeni byliśmy, ale Grody Czerwieńskie przyłączyć do państwa zdołaliśmy.

Wszyscy zgromadzeni, pomimo wielu pytań cisnących im się na usta, słuchali uważnie i w ciszy. Starsi kiwali głową, gdy słuchali o dokonaniach politycznych Chrobrego, młodsi natomiast z wypiekami na twarzach przysłuchiwali się fragmentom opowieści dotyczącym wypraw wojennych.

– Jakże to, starcze? Wszystkich tych godnych pochwały czynów jeden mąż dokonał? – zapytał pewien młodzieniec, który miecz u boku nosił, zapewne członkiem drużyny grodowej będąc.

– Owszem, toż to wszystko mężnego i roztropnego Bolesława zasługa! – odpowiedział starzec. – Tylko pomyśleć można, ile by mógł osiągnąć jeszcze, gdyby Otton III nie umarł tak młodo i razem Europę by zjednoczyli. Chrobry nie dość, że władzę całą nad państwem posiadł, to jeszcze tereny jego niemal podwoił! Ach, mądry i waleczny był to władca! Teraz, lat siedem po śmierci jego kryzys w kraju naszym mamy, a z każdej strony wróg na nas czyha.

– Opowiedz jeszcze o tym, jak to z koronacją Bolesława było? – poprosił gospodarz, podając pieczyste z dzika spoglądającym na nie łakomym wzrokiem gościom.

– W 1025r. Bolesław koronował się na króla. To zwiększyło autorytet jego niewątpliwie. Ponadto, niezależność od niemieckiego cesarstwa podkreśliło. Mądre było to posunięcie, gdyż państwa inne dostrzegły wreszcie, że państwo polskie jest potęgą i liczyć się z tym narodem trzeba, na którego czele tak znakomity król stoi. Niestety, król Bolesław jeszcze tego samego roku zmarł, a syn jego, Mieszko II we władanie Polskę objął, lecz w ciężkiej sytuacji się obecnie znajduje. Myślę, że kres życia jego bliski. Tereny przez Bolesława podbite stracił, a ledwo odzyskał władzę, której pozbawił go brat jego, nieboszczyk Bezprym – tak swoje opowiadanie zakończył staruszek.

– Ach! – westchnął karczmarz – Ciężkie czasy w istocie nadeszły. Lecz zawsze miło o takim królu wspaniałym, jakim był Chrobry, posłuchać. Pewnikiem jeszcze za lat tysiąc opowiadać o nim, jako o wielkim władcy, będą.

– Rację masz, zacny człowieku. Takiego króla na wieki pamiętać będą. Niech będzie on też wzorem dla wszystkich władców – powiedział syn kowala.

Księżyc już górował na niebie, a wielu z gości dnia następnego w drogę ruszać musiało, więc wszyscy na spoczynek się udali, myśląc o wielkim królu Bolesławie I Chrobrym.

Koniec