Jako młodzież szkolna, często Ich nie zauważamy. Mijają nas na korytarzu, przychodzą na godzinę wychowawczą, „zajmując nam wolny czas”. Kiedy nie mamy problemów, sądzimy, że są niepotrzebni, ale tak naprawdę, czuwają nad nami od naszego pierwszego do ostatniego dnia w szkole. Katarzyna Zemmel to pedagog-logopeda w jednej z mieleckich szkół podstawowych. Kobieta, dzięki której postanowiłam, że w przyszłości chciałabym zostać pedagogiem szkolnym.
Czy, na początek, mogłabyś w kilku słowach przybliżyć nam, na czym polega twój zawód?
W kilku słowach, to raczej niemożliwe. Kim jest pedagog? To zależy dla kogo. Dla pierwszaków jestem „Panią Pedagog” (tak mnie nazywają), która na rozpoczęcie ich „naukowych” karier sprawdzała, co potrafią przychodząc do szkoły, czy ich mowa rozwija się prawidłowo, czy potrafią głoskować, znają litery, umieją posługiwać się nożyczkami. Ale też przychodzą do mnie, kiedy przeszkadza im ruszający się „mleczak”, zgubią pudełko na śniadanie, koleżanka ze złości kogoś ugryzie, kolega zabierze chrupki albo mama obiecała przyjść wcześniej i właśnie dzisiaj się spóźnia. Przychodzą, kiedy zauważą, że ktoś wyrzucił kanapkę do ubikacji, nie zakręcił wody albo rzucał mokrym papierem po ścianach. Starsi uczniowie przychodzą ze swoimi problemami rówieśniczymi, licząc na to, że rozmowa, jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki, spowoduje ich zniknięcie (tych problemów, nie uczniów) najlepiej na zawsze. Przychodzą, kiedy martwią się o kolegę czy koleżankę, bo zauważyli, że coś złego się z nimi dzieje. Przychodzą też do mnie, żeby „sprawiedliwości stało się zadość”, bo jeśli ON ma „punkty minusowe” za używanie komórki, to dlaczego nie ma kolega, a przecież też łamie obowiązujące zasady. Szukają mnie, żeby pracami społecznymi – na przykład układaniem ławek, poprawić swoje notowania z zachowania. Razem ze mną organizują akcje charytatywne dla różnych odbiorców. Do mnie przynoszą nakrętki, zużyte tonery, robią plakaty. Właśnie niedawno, dzięki zaangażowaniu „moich” uczniów i ich rodziców, tym razem z pomocą nauczycieli religii, mogłam zawieść do Podkarpackiego Hospicjum 15 worków prezentów o szacunkowej wartości 4500zł. Razem z uczniami wygraliśmy na Podkarpaciu również tegoroczną „Górę Grosza”. Myślę, że wiesz, co to za ogólnopolska akcja. Razem z uczniami co roku uczestniczę w ogólnopolskiej kampanii „Zachowaj Trzeźwy Umysł”. W tym roku nasza uczennica odbierała nagrodę główną w Centrum Olimpijskim w Warszawie.
Zastrzegłam na początku, że to, kim jest pedagog szkolny zależy od zapytanej osoby. Klientami pedagoga szkolnego są nie tylko uczniowie, ale i rodzice, nauczyciele i pracownicy instytucji również zawodowo zajmujący się pomaganiem rodzinie. Zaczynając od tych ostatnich, do mnie należy wystawianie opinii do sądu rodzinnego, policji czy Centrum Pomocy Rodzinie wówczas, kiedy naprawdę dzieje się źle. Uczestniczę w zespołach interdyscyplinarnych – tak zwanych „Niebieskich kartach”. Organizuję spotkania ze specjalistami, teatrzyki profilaktyczne i wiele, wiele innych rzeczy mniej lub bardziej ciekawych. Odpowiadam za pomoc materialną organizowaną w szkole, za organizację pomocy psychologiczno – pedagogicznej dla uczniów z trudnościami, ale też dla tych o zauważalnych zdolnościach i talentach. Nie mogę pominąć rodziców, którzy, kiedy do nich dzwoni pedagog szkolny przeżywają ogromny stres, spodziewając się najgorszego, bo, pomimo wszystko, pedagog kojarzy im się z uczniowskimi problemami. Dlatego rozmowę przez telefon z rodzicem (sama się z tego śmieję) rozpoczynam zwykle takim tekstem: „Nic się nie stało, chciałam tylko porozmawiać”. Tak wiec, podsumowując, pedagog ma wiele pól, na których może się wykazywać swoją aktywnością zawodową. Ale też wiele, wiele obowiązków.
Kiedy zadecydowałaś, że ten kierunek jest dla Ciebie, co pomogło Ci w decyzji?
Nigdy o tym nie myślałam. Do pracy w tym zawodzie doprowadziły mnie bardzo nietypowe i nieprzewidywalne okoliczności. Być może takiego zawodu nie brałam pod uwagę dlatego, że kiedy zaczęłam chodzić do szkoły podstawowej, funkcja pedagoga szkolnego dopiero się pojawiła. Niewiele wiedziałam o tym, na czym polega jego praca. Natomiast, jeśli pytasz o pracę z dziećmi, to zawsze widziałam siebie, jako nauczyciela nauczania początkowego. Teraz ten etap edukacji nazywamy edukacją wczesnoszkolną. Wynikało to z tego, że lubiłam zajmować się małymi dziećmi – zwykle były to moje młodsze kuzynki. Pełniłam wówczas rolę, którą dzisiaj można by porównać do pracy babysitter. I oczywiście przez cały czas „mimochodem” obserwowałam pracę mojej mamy, a Twojej Babci Krysi, w przedszkolu. Często po szkole tam właśnie spędzałam czas. O tym, jak bardzo zależało mi na zostaniu nauczycielem, świadczą moje dwie, nie, właściwie trzy próby podchodzenia do nauki w tym kierunku. Niestety nie powiódł mi się egzamin do Studium Nauczycielskiego w Jaśle, gdzie zdawałam egzamin praktyczny – śpiew i rysunek. Nie pamiętam, czego nie udało mi się przejść, ale zamiast w studium naukę kontynuowałam w liceum ogólnokształcącym. Po jego zakończeniu znowu, tym razem na UMCS w Lublinie, próbowałam dostać się na studia o tym samym kierunku – nauczanie początkowe. Pomimo zdania egzaminu, ze względu na olbrzymie zainteresowanie innych osób tym kierunkiem i tutaj nie udało mi się dostać. We wrześniu rozpoczęłam naukę w Studium Nauczycielskim w Tarnowie. I tu wydawałoby się, w końcu znalazłam się na właściwej drodze. Jednak już w październiku zostałam studentką UMCS na kierunku filozofia. Wybrałam studia. To też był nauczycielski kierunek. Po studiach, kiedy wróciłam do Mielca, szukając pracy, zaproponowano mi roczne zastępstwo na stanowisku pedagoga szkolnego w szkole, do której sama uczęszczałam. Zatem to bardziej przypadek (przeznaczenie?) niż moje celowe działanie doprowadziło mnie do momentu, kiedy rok później objęłam takie stanowisko w nowo wybudowanej szkole podstawowej i pracuję tam już 27 lat. Praca na zastępstwie była pewnego rodzaju stażem pod bardzo przychylnym okiem nauczycieli, którzy mnie wcześniej uczyli. I za to dziś jestem im bardzo wdzięczna. Oczywiście, żeby pracować jako pedagog szkolny musiałam uzupełnić wykształcenie – kontynuowałam naukę na studiach podyplomowych na UJ w Krakowie, na kierunku: pedagogika resocjalizacyjna i terapia pedagogiczna. Później, widząc jak bardzo jest potrzebne, żeby jeszcze skuteczniej pomagać dzieciom, skończyłam logopedię.
Jak wpłynęło na Twój wybór to, że Twoja mama i siostra wykonywały podobny zawód?
Bardzo często zdarza się, że dzieci wybierają zawód kontynuując rodzinne tradycje. Szczególnie widoczne jest to w zawodach lekarskich – na wizytówkach gabinetów widnieją nazwiska i rodziców, i dzieci. Często zdarza się to również w rodzinach nauczycielskich. Nasza rodzina także jest tego przykładem. Myślę zatem, że wybór szkoły, jako miejsca pracy nie jest dla mnie przypadkowy w rodzinie, w której doliczyłam się 6 nauczycieli.
Co najbardziej lubisz w swojej pracy?
Lubię kontakt z dziećmi, obserwuję je od pierwszego dnia w szkole do ostatniego. Patrzę, jak dorastają do roli ucznia, jak dojrzewają ich umiejętności współpracy z kolegami, jak podejmują właściwe decyzje w codziennych sytuacjach. Lubię ich szczerą bezpośredniość i zaangażowanie w różne sprawy, które razem realizujemy.
Dla równowagi, czego nie lubisz najbardziej?
Najbardziej ze wszystkiego nie lubię ludzkiej złośliwości i to również w wykonaniu dzieci. Nad tym stale pracujemy. Mam też kłopot z umiejętnością oddzielenia pracy zawodowej od życia osobistego, szczególnie wtedy, kiedy prowadzę jakąś trudną sprawę rodzinną moich uczniów, a jest tych spraw coraz więcej. Nie jest mi łatwo pozostawić te problemy zamknięte w szkole.
Czy polecasz ten zawód, tym którzy jeszcze są na etapie wyboru drogi życiowej?
Myślę, że warto bliżej przyjrzeć się, jaką rolę pełni pedagog szkolny, jakie są wobec niego oczekiwania ze strony uczniów, rodziców i nauczycieli, jakie zadania musi realizować. Najlepiej dowiedzieć się tego u źródła. Jedno jest pewne, bez pasji pomagania innym nikt nie spełni się w tym zawodzie. Z pasją natomiast – praca pedagoga szkolnego daje ogromne możliwości. Ale tak jest w każdym zawodzie. Chociaż nie jest to praca łatwa, ja nie wyobrażam sobie innej.
Dziękuje bardzo za wywiad :)
Komentarze ( )