Sylwia.jpg
www.pixabay.com/ steinchen

Tak często przechodzimy obojętnie obok ludzkiej krzywdy, nieświadomi zakładamy przepaski, które przysłaniają nam oczy i duszę. Skrywamy się pod płaszczem własnego egoizmu. Żyjemy coraz szybciej… Czy mimo galopującego pędu życia odnajdziemy choć chwilę, aby pochylić się nad losem bliźniego?

Caritas znaczy miłość

Wśród licznych szeregów szarej masy w naszej „małej ojczyźnie” odnajdujemy ludzi, którzy postanowili poświęcić się w imię dobra drugiego człowieka. To właśnie oni skrupulatnie od roku szkolnego 2007/08 oddają całe swe serce na rzecz pracy z niepełnosprawnymi.

Niepubliczny Ośrodek Rewalidacyjno-Wychowawczy w Wysokiej prowadzony przez „Caritas” Archidiecezji Przemyskiej powstał dzięki zaangażowaniu okolicznych gmin, a także pracy wielu wolontariuszy i mieszkańców wsi. Dzięki tej inicjatywie społecznej udało się stworzyć miejsce przeznaczone do kształcenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej w wieku od 3 do 25 lat.

Jesteśmy jednością

Ogrom pracy, który wkładany był w tworzenie placówki zaowocował poszerzeniem się grupy realizującej obowiązek szkolny. Od kilku lat w zajęciach uczestniczy już ponad trzydzieścioro uczniów, nad których rozwojem czuwają specjaliści, pedagodzy, a także wolontariusze, w których szeregi coraz częściej wkraczają uczniowie pobliskiego zespołu szkół oraz mieszkańcy wsi. Ośrodek NORW „Caritas” jest „sercem” Wysokiej. To dzięki tej instytucji wzrosła świadomość społeczna. Dziś już nie boimy się stawiać czoła przeciwnościom losu, ponieważ spoiła nas misja szerzenia dobra, dbania o los drugiego człowieka, chęć niesienia pomocy.

Świat widziany przez różowe okulary?

Cierpienie w sferze fizycznej i psychicznej, którego doświadczyli wychowankowie NORW „Caritas” w Wysokiej, nie przekreśla jednak drogi ku wspaniałemu, szczęśliwemu życiu. To właśnie w ich sposobie bycia odnajdujemy receptę na tworzenie lepszego jutra. Życzliwość, dobro, szczery uśmiech – to dary, które dostajemy już po pierwszym spotkaniu z dziećmi. Być może wydaje się, iż jest to niewiele, ale właśnie te małe gesty odmieniły życie niejednego mieszkańca Wysokiej.

Pamiętajmy więc, że to, co najważniejsze ukryte jest niczym drogocenny skarb, lecz nie w ziemi; a w każdym z nas.