DOM KAROLA DUDKA SKOTNIK( 2).jpg

Chyba każdy mieszkaniec Łańcuta po usłyszeniu słowa „Przedmieście” skojarzy ten rejon miasta ze Szkołą Podstawową nr 3, supermarketem „Asia” czy stawem „browarnym”. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wyglądał tutejszy krajobraz w przeszłości. Sama zaliczałam się do tej grupy osób, choć na Przedmieściu mieszkam od wczesnego dzieciństwa. Na bieżąco zbierałam pojedyncze informacje od moich dziadków, którzy również się tu wychowywali. Moją wiedzę w największym stopniu uzupełnił tata – naoczny świadek zmian zachodzących w tym rejonie w ostatnich latach.

Zacząć należy od tego, że ponad sto lat temu znacznie mniej osób zamieszkiwało Przedmieście. Były to wielodzietne rodziny, najczęściej posiadające własne pola. Uprawiano na nich rośliny lub wypasano zwierzęta. Domy budowano z drewna i kryto strzechą lub dachówkami. Dopiero na przełomie lat 70. i 80. w budownictwie zaczęto stosować kamień. Kanalizacja wówczas nie funkcjonowała, co wiązało się z większym nakładem pracy mieszkańców. Na terenie dawnych użytków rolnych dziś budowane są domy. Nie hoduje się już zwierząt, ewentualnie drób lub króliki. Mało kto uprawia rośliny dla własnych potrzeb. Pola, które nie są zagospodarowane, zwłaszcza w kierunku pobliskiej Krzemienicy, stanowią w tym momencie nieużytki. Często można tam spotkać zwierzęta takie jak sarny, jelenie, dziki i lisy.

Przez Przedmieście przepływa potok – Mikośka. Teraz nie żyją tam żadne organizmy wodne poza płazami. Woda jest zanieczyszczona, a koryto – wąskie. Jeszcze 30 lat temu z potoku można było wyławiać ryby, a gdy rzeka zamarzała w zimie – jeździć na łyżwach i grać w hokeja. W ten sam sposób młodzież i dzieci bawiły się na stawie „browarnym”. Dawniej, przy bardzo niskich temperaturach, nad powierzchnią wody tworzyła się gruba warstwa lodu. Wykorzystywano to nie tylko w celach rekreacyjnych.

Zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej funkcjonował Browar Łańcucki. Wytwarzany tam alkohol wymagał przechowywania w odpowiednich warunkach, dlatego kruszono lód powstały na stawie, a następnie za pomocą koni i wozów transportowano go do budynku. Dzięki niemu możliwe było utworzenie chłodni na terenie browaru.

Kilka lat temu, w pobliżu stawu, otworzono supermarket „Asia”. Jeszcze kiedy uczyłam się w szkole podstawowej, w tym samym miejscu znajdował się plac manewrowy jednej ze szkół jazdy. Jak się okazuje, jeszcze wcześniej, przy drodze, funkcjonowała rzeźnia. We wtorki i piątki, w dalszej części placu odbywał się handel płodami rolnymi i małymi zwierzętami hodowlanymi.

Podałam jedynie kilka przykładów, które świadczą o tym, że Przedmieście nieustannie się rozwija. W 1989 r. wybudowano kościół, przy dzisiejszej ulicy Piłsudskiego, a dawnej Rzeszowskiej, na miejscu supermarketu „Biedronka” funkcjonowała kiedyś mleczarnia. Budynki byłej jednostki wojskowej dziś wykorzystywane są jako magazyny. Powstał tam sklep, a także Dom Pomocy Społecznej. Szkoła podstawowa, niegdyś mały drewniany budynek, w którym dzieci mogły uczyć się tylko trzy lata, dziś jest bardzo dobrze prosperującą placówką edukacyjną.

W Łańcucie, nie tylko na Przedmieściu, zachodzą zmiany. Władze miasta są pod tym względem aktywne – słyszy się o planach na przyszłe inwestycje, a także o poczynionych już krokach w kierunku wdrożenia ich w życie. Jedynym, czego brakuje mi na Przedmieściu, jest odnowienie chodnika i wykaszanie trawy na terenach niezamieszkałych , należących do miasta.