Opowiadanie na temat fotografii.
Często słyszałam opowiadania o nawiedzonych domach, o duchach zamieszkujących je lecz ta jedna historia zaciekawiła mnie najbardziej. Opowiadała mi o niej babcia. Mówiła, że ten dom znajduje się w lesie i specjalnie dla tego domu w środku lasu było wycięte ponad dwieście drzew. Nikt nie ma pojęcia kto tam mieszka, lecz zawsze palą się w nim światła, drzewa są uschnięte, a na soczystej trawie leżą jakieś niebieskie obiekty. Podobno wielu odważnych chciało rozwikłać tę zagadkę lecz kto tam doszedł nigdy już nie wrócił.
Słysząc tę historię przeszły mnie dreszcze. Szczerze, bardzo chciałam tam pójść, ale byłam nieprzygotowana. Więc zaczęłam oglądać kryminały, czytać ciekawostki o duchach i modlitwy na zgładzenie ich. Po miesiącu przygotowań zabrałam plecak, do którego spakowałam: książeczkę modlitw, różaniec, notes, długopis, butelkę wody i aparat. Zostało mi jeszcze znaleźć partnera do pomocy. Uwierzycie, że nikt nie chciał ze mną pójść! Każdy się bał, nawet moja najlepsza przyjaciółka. Musiałam pójść sama. W sumie to nawet dobrze, że nikt ze mną nie poszedł, bo jakby mu się coś stało, to by była moja wina. Chciałam już wychodzić, ale zauważyłam, że na dworze było ciemno więc zaczekałam do rana. Specjalnie obudziłam się o piątej rano, aby szybciej dotrzeć do lasu. Wybiegłam z domu. Szłam dwie godziny, ponieważ długo mi zajęło szukanie tego tajemniczego miejsca. Kiedy znalazłam się przed nim wyjęłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia. Niebieskie obiekty były pokolorowanymi kamieniami, ale dlaczego leżały na trawie, nie wiedziałam. Idąc zauważyłam zniszczony wóz. Zrobiłam mu zdjęcie zastanawiając się jaka jest jego historia. Po chwili zapukałam do drzwi. Otworzyła mi starsza pani. Przestraszyłam się, ponieważ była rozczochrana i ubrana w zakrwawioną sukienkę. Wystraszyłam się tak bardzo, że uciekłam. Schowałam się za drzewem, a ona zamknęła drzwi. Miałam już wracać do domu, ale moją uwagę zwróciła zniszczona gazeta. W gazecie była opisana historia wozu, a pisało w niej tak: ,,Grupowe zbieranie cukierków w ten Halloween się nie powiodło, wóz ze wszystkimi cukierkami zjechał z górki i połamał się o ogromny blok skalny. Ale i tak dziękujemy pani Emmie Smith za ten wspólny czas”. Ta gazeta była z 1889 roku, a to dawno temu. Wtedy pomyślałam, że muszę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Wróciłam i ponownie zapukałam do drzwi. Otworzyła mi ta sama pani.
-Dzień dobry – powiedziałam.
-Dzień dobry, a gdzie słowa cukierek albo psikus?- spytała z zaciekawieniem.
-Jak to?- zapytałam.
-Przecież dzisiaj jest Halloween- odpowiedziała z uśmiechem po czym zaprosiła mnie do środka. Odpowiedziała mi na wszystkie pytania. Mówiła, że drzewa to dekoracja na Halloween tak samo jak te kamienie tylko, że im trochę nie wyszło. Dekoracje są zawsze, ponieważ oni bardzo lubią Halloween i rzeczy z tym dniem związane, a na strychy jest zgaszone światło, bo nikt tam nie chodzi. Opowiedziała mi, że jej rodzina nie lubi wychodzić na dwór. Jak spytałam dlaczego odpowiedziała, że jak jej mąż wracał kiedyś ze sklepu został zastrzelony, ale nie chciała opowiadać szczegółów. Przez to, że nikt z rodziny od dawna nie wychodził na dwór ludzie zaczynają wymyślać różne historie.
Wracając do domu zastanawiałam się jak ludzie, którzy nie wiedzą nic o różnych osobach mogą wymyślać takie straszne historie!