Jak mawiał Henry Adams nauczyciele ocierają się o wieczność, ponieważ nigdy nie mogą stwierdzić, gdzie kończy się ich wpływ. Każdy dzieciak najlepiej wspomina pedagogów z edukacji wczesnoszkolnej. Zawsze uśmiechnięci, chętni do pomocy nawet w najbardziej absurdalnych przyjacielskich kłótniach. Emanująca od nich miłość do wychowanków nie raz sprawiała, że dziecku otoczonemu całą ich troską wymsknęło się „mamo” zamiast „proszę pani”. Oto rozmowa z moją mamą Haliną – nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej oraz historii w szkole podstawowej im.św. Faustyny Kowalskiej w Cierpiszu.
Jesteś nauczycielką klas 1-3, jak długo wykonujesz już ten zawód?
W tym roku będzie już 29 lat.
Co Cię skłoniło do jego wybrania?
Lubiłam pracę z małymi dziećmi, miałam z nimi bardzo dobry kontakt. Cieszyło mnie, gdy patrzyłam na efekty mojej pracy oraz to, jak maluchy rozwijają się podczas tych 3 lat. Miałam dużą cierpliwość. Bardzo fascynowała mnie ufność, jaką mnie obdarzały oraz szczerość, którą zostałam obdarowana.
Czy praca nauczyciela zmieniła się w ciągu lat Twojej pracy?
Tak. Z jednej strony jest łatwiejsza, lecz z drugiej dużo trudniejsza. W momencie, gdy zaczynałam pracę, nie było dostępu do pomocy dydaktycznych. Wszystko trzeba było przygotować sobie samemu, np. samodzielnie musiałam malować ilustracje do lektur. Różnego rodzaju rozsypanki i teksty dla uczniów powielało się, przepisując przez kalkę, co zabierało bardzo dużo czasu. Przygotowując się do zajęć, przez 3 lata pracy pisałam tak zwane konspekty do każdej lekcji, które sprawdzał dyrektor. Dzisiaj różnego rodzaju pomoce dydaktyczne są dużo łatwiej dostępne.
Mówisz, że praca jest też trudniejsza. Pod jakim względem?
Dawniej dzieci można było dużo łatwiej zainteresować treścią lekcji. Chętnie i uważnie słuchały biegu wydarzeń bajek, lektur. Przeżywały losy ich bohaterów. Chętnie i bogato wypowiadały się, dając upust wyobraźni. Moim zdaniem miały więcej szacunku dla ludzi dorosłych, w tym również do nauczycieli. Dzisiejsze maluchy bardzo trudno i na krótko skupiają swoją uwagę. Żyją w świecie gier komputerowych. Mało orientują się w sprawach życia codziennego. Lepiej znają np. egzotyczne zwierzęta od tych, które żyją na ich podwórku. Nie umieją pracować w grupie, potrzebują indywidualnego podejścia. Mimo że mają po 7-10 lat, żyją w wirtualnym świecie, przez co mają problemy z zawieraniem przyjaźni. Z trudnością odnajdują się w realnym życiu. Dzięki poprawie statusu materialnego rodzin uczniowie więcej podróżują po Polsce i po świecie, poznając ciekawe miejsca oraz ludzi.
Jak bardzo z biegiem lat zmienił się program nauczania?
Na pewno jest znacznie okrojony. Zawiera mniej treści nauczania z poszczególnych przedmiotów. Moim zdaniem najbardziej dotyczy to matematyki w klasach młodszych. Zmianie uległy również metody nauczania.
W jaki sposób?
Dzisiaj dzieci mają kłopoty z zapisywaniem dłuższych wypowiedzi. Chętnie uzupełniają teksty pojedynczymi wyrazami lub brakującymi liczbami. Sprawnie posługują się technologią informatyczną. Bardzo dobrze sprawdzają się wszelkiego rodzaju metody aktywizujące.
Czy jest coś, co się nie zmieniło?
Na pewno to, że dzieci nadal są dziećmi. Potrzebują akceptacji oraz ciepła. Chcą odnosić sukcesy i być chwalone. Niezmiennie wzrusza to, że zarówno teraz, jak i prawie 30 lat temu, ciągle zdarza im się nazwać mnie mamą oraz przychodzą opowiedzieć mi o ważnych dla nich sprawach.
Dziękuję za rozmowę!
Komentarze ( )