riverdaledl2.jpg
materiały prasowe dystrybutora

Gdy zobaczyłam ten tytuł, pomyślałam: „Riverdale” to pewnie kolejny “pusty” serial dla nastolatków, który zakończy się, jak każdy podobny gatunkowo. Jednak oglądając już pierwszy odcinek, wiedziałam, że w jedną noc skończę 1. sezon. „Riverdale” okazał się tajemniczy i wciągający.

Serial oparty jest na komiksach z lat 20. wydawnictwa Archie Comics. Akcja filmowa rozgrywa się współcześnie i skupia się na grupce nastolatków. Fabuła ukazuje przed widzami tajemniczość małego miasteczka i koncentruje się na dziwactwach skrytych za fasadą zwyczajności.

To małe miasteczko o nazwie Riverdale, które uznawane jest za najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, zmienia się w jedną noc – za sprawą zaginięcia Jasona Blossoma. Rankiem, czwartego lipca, Jason pojechał nad wodę ze swoją siostrą bliźniaczką, Cheryl, żeby popływać łódką. Nieco później grupa skautów odnalazła zapłakaną i przemoczoną Cheryl nad brzegiem rzeki. Jasona nie było. Rękawiczka dziewczyny wpadła do wody, Jason schylił się, by ją podnieść. Łódź przechyliła się i rodzeństwo wpadło do wody. Jason nie wypłynął. Policja przeszukała całą rzekę, lecz ciała chłopaka nie odnaleziono. Od tamtej pory, wszyscy stali się podejrzani o zbrodnię. Cały serial jest przeplatany urywkami wspomnień bohaterów, co sprawia, że jesteśmy w stanie poczuć się, jak oni, a nie tylko jak widzowie.

Serial jest więc miłą odmianą po przynudzających i powtarzających się młodzieżowych filmach. Wielowątkowość fabuły pełna niejasności, która rozwija się do samego końca, sprawiła, że 13 odcinków obejrzałam w jedną noc. W serialu pojawia się dużo zawiłych problemów, które mogą spowodować zagubienie, jednak nie przeszkadzało mi to.

Zaskakująco dobra okazała się obsada. To bardzo młodzi aktorzy, którzy wcześniej nie występowali w takich przedsięwzięciach. Moim ulubionym, który daje radę w każdej scenie, niezależnie od trudności, jest Keneti James Fitzgerald Apa. Bardzo dobrze odegrał emocje towarzyszące osobie, która straciła przyjaciela i jest włączona w poszukiwania mordercy, ponieważ jego ojciec jest policjantem w tym mieście. Na większą uwagę zasługują Jug i Betty. Jug to prawdziwy dziwak. Nigdy nie rozstaje się ze swoją wełnianą czapeczką, nie nawiązuje wielu znajomości. Ma dość trudną sytuację w domu, ale niechętnie o niej rozmawia. Jest jednak bardzo spostrzegawczy, co pomaga przy rozwiązywaniu sprawy Jasona Blossoma. Betty to „dziewczyna z dobrego domu”, córka, o jakiej mogą marzyć rodzice – dobrze się uczy, jest cheeeleaderką, jest sumienna i sympatyczna. Jest jednak w niej coś mrocznego i nieoczekiwanego, jakby miała drugą tożsamość, którą boi się ujawnić.

Miło się ogląda serial dla samego nacieszenia oka. Twórcy postarali się o to, by produkcja miała komiksowy charakter. Ciągłe urywki dawnych przeżyć bohaterów sprawiają, że można wyraźniej poczuć emocje, które im wtedy towarzyszą.

Nie potrafię powiedzieć, czy ten serial jest dla wszystkich. Wydaję mi się, że u wielu osób aż tak rozbudowana, czasami drastyczna i przesycona przemocą, akcja może przyczynić się do negatywnych odczuć. Jednak sądzę, że jako jeden z nielicznych seriali, ukazuje dobrze codzienność nastolatków i ich problemy społeczne. Cenie tę produkcję zarówno za samą treść, jak i jej realizację. Bardzo dobrze odzwierciedliła historię śmierci przypadkowej osoby. Drugi sezon emitowany jest od października. Wszystkich, którzy nie widzieli serialu, zachęcam! :)